Travel on Gravel!

kubolsky
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2020

Dystans całkowity:855.03 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:31:23
Średnia prędkość:27.24 km/h
Maksymalna prędkość:58.30 km/h
Suma podjazdów:3647 m
Suma kalorii:35762 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:45.00 km i 1h 39m
Więcej statystyk
Wtorek, 28 kwietnia 2020 Komentarze: 7
Dystans 63.03 km
Czas 02:16
Vśrednia 27.81 km/h
Vmax 46.10 km/h
Kalorie 2582 kcal
Podjazdy 248 m
Temp. 23.0 °C
Więcej danych
#ridesolobecauseyolo

Kolejny wypad podyktowany został chęcią przetestowania nowych asfaltów w okolicy. Zgodnie z tytułem wpisu wielokrotnie łatany odcinek między Karłowicami a Tucznem przeszedł do historii - w tej chwili znajduje się tam piękny, gładki jak lustro, czarny dywan. Ciekawe jak z jego trwałością? Okaże się po kolejnej zimie, pod warunkiem, że w tym roku nas zaszczyci. Osobiście wolałbym nie... ^^. Skoro już zapuściłem się do Zielonki postanowiłem dokręcić do Pobiedzisk, a następnie puścić się przez Promno i Górę w stronę Śwarzyndza. Jadąc ongiś autem z Pobiedzisk do Kostrzyna zauważyłem, że coś dłubią na podjeździe do Góry właśnie. Okazało się, że dłubali i przestali. Cóż, zasmakowałem również odrobiny gravela ;) Dalej już standardowo przez Jankowo, Sarbinowo, Łowęcin i wymieniany powyżej Śwarzyndz trafiłem do Antoninka, czyli w zasadzie już Poznań. Pogodowo idealnie...do dzisiaj włącznie, żeby nie było za wesoło. Jeszcze będzie przepięknie... :)













Poniedziałek, 27 kwietnia 2020 Komentarze: 2
Dystans 15.85 km
Czas 01:02
Vśrednia 15.34 km/h
Vmax 32.40 km/h
Kalorie 389 kcal
Podjazdy 62 m
Temp. 18.0 °C
Więcej danych
Poniedziałek, 27 kwietnia 2020 Komentarze: 7
Dystans 59.99 km
Czas 02:13
Vśrednia 27.06 km/h
Vmax 58.30 km/h
Kalorie 2401 kcal
Podjazdy 237 m
Temp. 21.0 °C
Więcej danych
Tym razem bez nadmiernego rozpisywania się - ot znowu ciepło, znowu słonecznie i znowu wietrznie (choć bez przesady - bywało gorzej). Dzisiaj obrałem sobie za cel wypad na południe wzdłuż Warty (czytaj z wiatrem w ryj), zaliczenie Pożegowskiej i powrót z nieocenioną pomocą sił natury. To tyle :)







Niedziela, 26 kwietnia 2020 Komentarze: 4
Dystans 60.29 km
Czas 02:01
Vśrednia 29.90 km/h
Vmax 44.30 km/h
Kalorie 2621 kcal
Podjazdy 232 m
Temp. 13.0 °C
Więcej danych
#ridesolobecauseyolo

Konieczność, jak również wcześniejsza deklaracja pomalowania tarasu sprawiły, że na weekend wylądowałem w Gnieźnie. Zanim jednak się tu wybrałem przytomnie zerknąłem w prognozy, a to zaś poskutkowało zapakowaniem roweru do samochodu. Sobotę poświęciłem na pracę, na którą składało się malowanie wszystkiego co drewniane póki wystarczy farby, oraz dokładnym odkurzeniem i umyciem samochodu (w sumie nie wiem po co - zaparkuję pod blokiem, naokoło budowy, w ciągu 5 minut będzie siwy...), zaś niedzielę na szosową rundę po powiecie. Sobotnim wieczorem przysiadłem jeszcze na chwilę by wyrysować trasę (genialnie sprawdza mi się do tego Strava, czego w ogóle bym się nie spodziewał), lecz z efektu byłem średnio zadowolony - ot 50-kilometrowa pętla, naprawdę nic szczególnego. Nim jednak poszedłem spać doznałem olśnienia. Szybko ponownie usiadłem przed komputerem, zerknąłem w prognozy i już miałem plan. Plan był o tyle genialny (przynajmniej dla mnie), że mimo początkowego wiatru w ryj, po odbiciu na Zakrzewo miałbym go do końca trasy w bok lub w plecy, a przy okazji po drodze odwiedzę miejsca w których dawno moje nogi/koła nie postały.

Po zaliczeniu ów pętli mam kilka przemyśleń. Po pierwsze - plan wypalił, o czym musi Wam poświadczyć średnia, bo uśmiechu na mym ryju nie widzicie ;) Po drugie - pałac w Zakrzewie to w mojej opinii najpiękniejszy zabytek tego typu w powiecie, jeśli nie w województwie (choć tu będę ostrożny, gdyż na bank wszystkich nie widziałem). Po trzecie - las na trasie Mieleszyn-Mielno w zasadzie nie istnieje. Jechałem tamtędy po raz pierwszy od czasu nawałnicy z 2017 r. i byłem autentycznie w ciężkim szoku. Swoją drogą mieszkańcy Mielna musieli wtedy przeżywać nie lada traumę - w końcu znajdowali się w epicentrum wichury. Po czwarte (choć to ciekawostka mniejszego kalibru) - wylano asfaltowy dywan w miejscu dawnej betonki łączącej powyższą drogę z Nowaszycami. W końcu po piąte - należy bardziej uważać robiąc zdjęcia przy ciekach wodnych, o czym dobitnie świadczy ostatnie zdjęcie ;) Nara!


















Piątek, 24 kwietnia 2020 Komentarze: 5
Dystans 62.69 km
Czas 02:11
Vśrednia 28.71 km/h
Vmax 45.40 km/h
Kalorie 2634 kcal
Podjazdy 228 m
Temp. 19.0 °C
Więcej danych
#ridesolobecauseyolo

Do dzisiejszego wypadu zainspirował mnie w 50% Trollking, a w pozostałych 60% prognoza pogody. Już tłumaczę :) W dniu wczorajszym Tomek wybrał się na zachód, m.i. w okolice Tarnowa Podgórnego, a w relacji z tego wypadu piał peany nad nowym dywanem z Lusowa do Lusówka (ewentualnie z Lusówka do Lusowa). Początkowo nic mi to nie mówiło, gdyż te strony dotychczas odwiedzałem raz na ruski rok. Po chwili coś jednak zatrybiło - oceniając po zdjęciu skojarzyłem drogę i przypomniałem sobie, że do dnia wczorajszego dwukrotnie miałem okazję nią pomykać. Zapamiętałem ją jako poligon doświadczalny dla łazików księżycowych - dziura za dziurą dziurę poganiała. Postanowiłem obadać temat :)
Drugim z powodów była prognoza pogody, a konkretnie wiatr (tak dla odmiany ;) ). Początkowo miał się kręcić, a jego prognozowana prędkość miała być nieinwazyjna. Koło 12:00 miał jednak przyspieszyć i obrócić się w kierunku wschodnim. No idealnie! Dojadę bez przeszkód, a po nawrotce wrócę za darmo ^^. Mniej więcej tak właśnie było. Poza tym warunki atmosferyczne jak dla mnie w dalszym ciągu miód-malina. Fakt, słońca jakby trochę mniej, ale tłumaczyłem to sobie tym, że nasz obóz rzondzoncy (bo na Rządzących nie zasługują) zmusił również najbliższą nam gwiazdę do zakrycia ryja.
By formalności stało się zadość - trasa to niemalże powtórka jednego z sąsiedzkich wypadów.







Czwartek, 23 kwietnia 2020 Komentarze: 2
Dystans 54.93 km
Czas 01:54
Vśrednia 28.91 km/h
Vmax 52.20 km/h
Kalorie 2385 kcal
Podjazdy 308 m
Temp. 20.0 °C
Więcej danych
#ridesolobecauseyolo

Narzekanie na wiatr w stylu niedoścignionego Mistrza gatunku chyba przyniosło skutek :) Przyznaję bez bicia - dzisiejsze warunki pogodowe były bliskie idealnych, Temperatura oscylująca w granicach 20 st. to wartość wypisz wymaluj dla mnie, a wiatr niby był, ale jakby go nie było. Zresztą ten sam w sobie okazał się być bardzo przyjemny bo jeszcze nie tak gorący jak z piekarnika po otwarciu szklanych drzwiczek, ale już od podmuchów nie kostniały dłonie.
Wyjechałem na półkrótko, z tym że zamiast bluzy przyodziałem krótki rękaw na długą "potówkę". Wymieniony wyżej znikomy wiatr stał się prowodyrem kierunku który obrałem, a tym razem drodzy Państwo padło na północny-zachód, gdyż ostatnimi czasy tam jeżdżę najrzadziej. Rozpisywał się szczególnie nie będę, bo i nie ma o czym. Nadmienię tylko, że po powrocie była chęć na jeszcze, a odcinek poboczem starej DK11 nie był taki zły jakby się mogło wydawać. Ba! Zdecydowanie bardziej wkurzała sygnalizacja świetlna co 500 m. niż podpoznański ruch. Do następnego!





Środa, 22 kwietnia 2020 Komentarze: 2
Dystans 48.59 km
Czas 01:45
Vśrednia 27.77 km/h
Vmax 43.90 km/h
Kalorie 2003 kcal
Podjazdy 194 m
Temp. 16.0 °C
Więcej danych
#ridesolobecauseyolo

Dzisiaj nic szczególnego - ot północno-wschodnia pętla. Dęło odczuwalnie słabiej niż w dniach poprzednich, natomiast i tak czułem, że nawet przy lżejszym wietrze jestem bliski gleby na prawo bądź lewo. Dość rygorystyczna dieta zdecydowanie nie idzie w parze z regularnym, intensywnym wysiłkiem fizycznym, stąd też taki a nie inny tytuł wpisu. Po drodze musiałem zatrzymać się w ABC w Kowalskiem celem posilenia, bo w przeciwnym wypadku wysoce prawdopodobnym jest, że jakiś przejezdny wyciągał by mnie z przydrożnego rowu. No cóż - zimowe magazynowanie tłuszczu i wielkanocne hulanki kulinarne same się nie spalą ;)
Komfort wietrzny osiągnąłem dopiero po obróceniu się w stronę Poznania po przecięciu dawnej DK5 (obecnie DW194) w Jerzykowie. Po drodze zdążyłem jeszcze poprzeklinać nawierzchnię na zjeździe do Jankowa-Młyna, ale później było już z górki (oczywiście po wspięciu się ponownie na górę).







Wtorek, 21 kwietnia 2020 Komentarze: 3
Dystans 58.27 km
Czas 02:09
Vśrednia 27.10 km/h
Vmax 45.70 km/h
Kalorie 2438 kcal
Podjazdy 253 m
Temp. 16.0 °C
Więcej danych
#ridesolobecauseyolo

Dzisiaj dla odmiany wybrałem się na wymienione w tytule wschodnie rubieże Poznania - teren chyba najmniej przeze mnie zjeżdżony. Pomijając odcinek Starołęka - Żerniki, który jechałem po raz pierwszy reszta to odwrócony ślad jednego z Sąsiedzkich wypadów :). Generalnie trasa wyszła bardzo spoko, a Krzesiny mają swój sielski, wiejski klimat. Przy okazji zobaczyłem jedną z dwóch istniejących w Polsce świątyń w stylu norweskim o której pisał Tomek w tym wpisie. Przecinając po raz drugi w dniu dzisiejszy (tym razem górą) A2 w ostatniej chwili przuważyłem upadłą gospodę/zajazd ;) - przykład na to, jak rujnujący wpływ na mały prywatny biznes ma budowa nowych dróg, obwodnic, ekspresówek i autostrad ;) Stop obwodnicom! Stop szczepionkom! Nie dla 5G! Przede wszystkim jednak stop z debilizmem i dezinformacją w narodzie!
W ogóle od Żernik do Tulec solidnie mnie przedymało (jakkolwiek by to nie brzmiało) - dzisiejszy nie taki słaby wschodni wiatr i otwarte połacie terenu postanowiły się dogadać i dać mi nieźle w kość. Takiego wała! Nie ze mną te numery - wolniej bo wolniej, ale przebrnąłem ten "kryzys". Proszę jednak drogi wietrze - zluzuj troszeczkę. Naprawdę już wystarczy. Zaczynam gadać jak Trollking :P. Dalej Zalesewo, Śwarzyndz, Gruszczyn, Kobylnica, Wierzenica, Wierzonka, Mielno, Kicin i do domu. Nie mam pojęcia po co Wam to piszę - przecież widać :P









Poniedziałek, 20 kwietnia 2020 Komentarze: 4
Dystans 55.16 km
Czas 02:03
Vśrednia 26.91 km/h
Vmax 52.90 km/h
Kalorie 2314 kcal
Podjazdy 199 m
Temp. 13.0 °C
Więcej danych
#ridesolobecauseyolo

Slums Attack z Rychem z Jeżyc na czele wydał wieki temu album zatytułowany "Na legalu?". Mój wpis postanowiłem zatytułować analogicznie, z tym że z wykrzyknikiem na końcu dla podkreślenia absurdalności tego stwierdzenia. No bo żeby cieszyć się faktu, że można jak człowiek wyjść pokręcić bez stresu związanego z tym, że gdzieś za zakrętem natkniemy się na srebrne auto w biało niebieskie pasy to jakaś paranoja. Rozumiem konieczność zakrywania ryja w miejscach publicznych i grzecznie się do tego stosuję (chociaż moje subiektywne zdanie jest takie, że kolarz poza miastem jeżdżący solo ewidentnie buffem/maseczką bardziej sobie szkodzi niż pomaga, a zarazić ma mało kogo), ale miniony na szczęście ban na aktywność fizyczną w pojedynkę, a następnie uroczyste umożliwianie tej aktywności to cyniczne gierki pod publikę. Konkretną publikę.
Abstrahując od powyższego - ludzi w lasach wysypało jak grzyby po deszczu :) Poza tym w końcu natknąłem się na bociany, całe dwa szybujące nade mną w okolicy wiaduktu nad S11. Lepiej późno niż później ;)
Napotkanych radiowozów już nie sumuję, bo obecnie (oby nie tymczasowo) nie ma to sensu. Nadmienię tylko, że naliczyłem 2,5, tj. Kia i lodówa :) Rowerzystów po drodze też kilku minąłem, ale wysypem z powodu zluzowania obostrzeń bym tego nie nazwał. 
Poza tym to mimo że nie wiało jakoś szczególnie, to zachodnie rubieże Poznania jak zwykle dały w kość. Co zrobisz jak nic nie zrobisz...¯\_(ツ)_/¯







Niedziela, 19 kwietnia 2020 Komentarze: 3
Dystans 35.99 km
Czas 01:38
Vśrednia 22.03 km/h
Vmax 35.30 km/h
Kalorie 1193 kcal
Podjazdy 120 m
Temp. 10.0 °C
Sprzęt Chuck Norris
Więcej danych
*Konieczność Ciągłego Podstawowego Zaspokajania Potrzeb Rowerowych

#ridesolobecauseyolo

Napotkanych radiowozów - 0 (choć jeśli przyjmiemy, że policjant na motocyklu odpowiada 0,5 radiowozu, to w takim wypadku 1).
W ogóle śmieszna sprawa - jutro uroczyste otwarcie terenów zielonych dla głodnej rekreacji gawiedzi, oraz zluzowanie bana na rower, a ja dzisiaj, w zasadzie na końcu pętli bo w Powidzu prawie wpakowałem się w tych dwóch wyżej wymienionych funkcjonariuszy. Chcąc zaliczyć nowy bulwar prowadzący do Przybrodzina zjechałem do miejsca startu, a tam owi policjanci spisują dwóch innych motocyklistów. Całe szczęście przyuważyłem ich w odpowiednim momencie, hebel i nawrotka w wąskie uliczki Powidza, a stąd grzecznie dziurawą szosą do Przybrodzina. Oj się upiekło... ;)
Od jutra na legalu! Nie sądziłem, że kiedyś doczekam czasów, gdy będę cieszył się z tego, że mogę po prostu wyjść na rower.











KCPZPR*: ostatni zjazd partii ☀️ | Ride | Strava

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 75471.57 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.88 km/h


75471.57

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.88 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

143d 17h 59m

CZAS W SIODLE