Travel on Gravel!

kubolsky
Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2015

Dystans całkowity:69.93 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:03:36
Średnia prędkość:19.43 km/h
Maksymalna prędkość:41.32 km/h
Maks. tętno maksymalne:169 (88 %)
Maks. tętno średnie:149 (77 %)
Suma kalorii:2267 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:34.97 km i 1h 48m
Więcej statystyk
Sobota, 31 stycznia 2015 Komentarze: 3
Dystans 47.07 km
Czas 02:23
Vśrednia 19.75 km/h
Uczestnicy
Vmax 41.32 km/h
Tętnośr. 149
Tętnomax 169
Kalorie 2267 kcal
Temp. 1.1 °C
Więcej danych
W kalendarzu sobota, a więc czas pomyśleć nad zaliczeniem kilku/kilkunastu/kilkudziesięciu km na rowerze. Wczoraj wieczorem zarzuciłem w naszej zamkniętej facbook'owej grupie koncept wspólnej jazdy, następnie czekając na jakikolwiek odzew. Odzew nastąpił dziś rano -  Marcin jako pierwszy wyjrzał za okno i stwierdził, że nie dość że biało, to jeszcze ślisko. Cóż, prognozy zapowiadały coś innego... Umówiliśmy się jednak, że jeśli aura ulegnie poprawie to ruszamy na szlak. Wyglądające co jakiś czas zza chmur słońce nastrajało bardzo pozytywnie. Koło południa postanowiliśmy, że po 13:00 jedziemy. Marcin zwerbował Pana Jurka, ten zwerbował Mateusza, ja natomiast zagaiłem Micora. Wszyscy oprócz Dawida stawili się punkt 13:30 na Wenecji. Micor musiał odpuścić, gdyż po wczorajszych wojażach w padającym śniegu cały rowerowy outfit wylądował w pralce. Dołączy do nas jutro ;).
Pierwotny plan zakładał, że ruszymy serwisówką wzdłuż S5 do Pierzysk, a później jak to zwykle bywało "się zobaczy". Plany jednak jak to plany - lubią ulegać zmianie. Pierwszy wyjazd na otwartą przestrzeń skutecznie nas od tego pomysłu odwiódł, gdyż jazda pod wiejący z zachodu styczniowy wiatr to nie jazda a katorga. Postanowiliśmy więc ruszyć w kierunku północnym i kręcić ile się da z wiatrem wiejącym w plecy, lub zacinającym z boku. Tym sposobem zaliczyliśmy pętlę przez Braciszewo, Oborę, Zdziechowę i Modliszewo. Tu jednak chcąc, nie chcąc musieliśmy odbić z powrotem w kierunku zachodnim (czytaj - pod wiatr), gdyż alternatywą było pakowanie się w błotniste o tej porze roku Lasy Królewskie. Ruszyliśmy przez Krzyszczewo i Pyszczyn w Kierunku Goślinowa ciesząc się sprzyjającym nam wiatrem. Po dojeździe do drogi prowadzącej do Strzyżewa Kościelnego nastąpiła chwila konsternacji - kręcimy dalej, czy wracamy Orcholską do Gniezna? Padło na wariant drugi. Tym samym czekało nas kolejne w dniu dzisiejszym kręcenie pod wiatr napieprzający bez żadnych skrupułów prosto w ryja. Połączenie niesprzyjających warunków z odbudowywaną dopiero kondycją dało w moim wypadku bardzo przewidywalny efekt - jazdę z prędkością nie wyższą niż 15 km/h i wiotkość w nogach. Spokojnie, będzie lepiej :).
Chłopaków odstawiłem na skrzyżowaniu z ul. Wełnicką, podziękowałem za wspólną jazdę, a następnie pokręciłem ostatnie 3 km do domu.
Tym oto sposobem drugi w tym roku wyjazd zakończył się dystansem rzędu ponad 38 km i sporą satysfakcją. W głowie jest jednak świadomość, że do powrotu optymalnej kondycji jeszcze trochę, ale skoro robi się to co się lubi, to nie stanowi to żadnej przeszkody, co nie?
Mam nadzieję, że jutrzejsza aura nie będzie gorsza od tej dzisiejszej, bo chyba powoli znowu zaczynam odczuwać głód jazdy.
Ekhm, WIOSNO - NAPIER*ALAJ!!! :D

Foto na zakończenie drugiego treningu w tym roku © kubolsky

EDIT:
Czułem pewien niedosyt jazdy, więc postanowiłem kopsnąć się do Rodziców na herbatę i tą sama trasą wrócić. Jak postanowiłem - tak uczyniłem :)



Czwartek, 29 stycznia 2015 Komentarze: 5
Dystans 22.86 km
Czas 01:13
Vśrednia 18.79 km/h
Uczestnicy
Vmax 34.28 km/h
Tętnośr. 143
Tętnomax 169
Więcej danych
Po całym dniu pracy nastał moment, by po raz pierwszy od dłuuuugiego czasu wsiąść na rower i poczuć (póki co jeszcze zimny) wiatr na twarzy, oraz zastrzyk adrenaliny spowodowany radością z powrotu do jazdy :). Ubrałem się dość grubo, gdyż chcąc, nie chcąc zegar wskazywał już 19:30. Prawie w pełni gotowy (niestety gdzieś mi wcięło łupinę i nie mogę się jej doszukać :/ ) postanowiłem ruszyć w kierunku swojego domu rodzinnego. W obie strony wychodzi jakieś 8-9 km - akurat na pierwszy raz. Jechało się wyśmienicie i po zaskakująco krótkim czasie musiałem wracać skąd przybyłem. Ledwo ruszyłem w drogę powrotną, gdy nagle minął mnie pomykający w w przeciwnym kierunku rowerzysta. Marcin, nie Marcin pomyślałem... Zatrzymałem się. On również. A więc to jednak Marcin! :) Proszę, jaki ten świat mały :). Ciężko mi było odmówić sobie wspólnej jazdy po tak długim czasie abstynencji. Tym sposobem już we dwójkę cyknęliśmy sobie kółko (w moim przypadku pół kółka) wokół miasta. Po niewiele ponad godzinie, odstawiając po drodze do domu Marcina, wróciłem w swoje skromne progi. Z krótkiego rozjazdu zrobiła się przyjemna ponad dwudziestka.
To co cieszy to - uwaga - nie najgorsza kondycja, brak pompy i mega zmęczenia. Innymi słowy - jest pałer!!!
Niestety w beczce miodu znalazła się łyżka dziegciu - coś jest nie halo ze sterami. Trzeba się będzie im bliżej przyjrzeć. W końcu weekend za pasem... :)
Do zobaczyska na szlaku! 
Środa, 28 stycznia 2015 Komentarze: 3
Minął dokładnie rok i trzy miesiące. No w sumie rok, trzy miesiące i jeden dzień :). Wiele się przez ten czas działo, głównie na płaszczyźnie zawodowej. Chyba zbyt wiele, skoro na tak długi czas postanowiłem odstawić swoją wielką pasję. Poza tym defekt Krossa też miał tu swój udział. Nie mniej nadszedł nowy rok, a wraz z nim nowe postanowienia noworoczne. Szczerze mówiąc nie zwykłem sobie ich składać, ale tym razem postanowiłem że będzie inaczej. W końcu dotarła do mnie nowa rama, nieoceniony Micor poskładał to wszystko do kupy, pozostała regulacja, ostatnie szlify i mogę znowu ruszać! :)
Ladies and Gentelmen - przedstawiam Wam Accenta Peak 26!


Tym samym oficjalnie obwieszczam swój powrót na szlaki! Wracam jak tylko ponaciąam te cholerne linki i wyreguluję te pierdzielone przerzutki :P. Micor, help! ;)

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 75471.57 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.88 km/h


75471.57

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.88 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

143d 17h 59m

CZAS W SIODLE