Z uwagi na wiejący dość silny wiatr, dzisiejszy objazd starych śmieci postanowiłem przeprowadzić po Lasach Królewskich, a w zasadzie po tym co jeszcze z nich zostało. Przemierzając spokojną jak zwykle dolinkę Wełny mym oczom ukazały się połacie pustego terenu których wcześniej tu nie było. Muszę zaznaczyć, że ostatni raz w te strony zawitałem jeszcze przed nawałnicami z sierpnia 2017. Serce zabiło mocniej (i to nie w ten miły sposób) w okolicach Jeziora Ławiczno - chwilę mi zajęło, zanim zorientowałem się w którą drogę należy skręcić by udać się z powrotem do Gniezna. Krajobraz zmienił się nie do poznania... :( Z weselszych informacji - tym razem w okolicach Katedry wpadłem (również nie dosłownie) na Sebka. Chwilę pogawędziliśmy, a następnie każdy z nas ruszył dalej w swoim kierunku.
P.S. Piękną mamy wiosnę tej zimy, nie da się ukryć... :)