Travel on Gravel!

kubolsky
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2015

Dystans całkowity:614.88 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:29:45
Średnia prędkość:20.67 km/h
Maksymalna prędkość:43.68 km/h
Maks. tętno maksymalne:170 (88 %)
Maks. tętno średnie:155 (80 %)
Suma kalorii:30137 kcal
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:40.99 km i 1h 59m
Więcej statystyk
Środa, 11 lutego 2015 Komentarze: 2
Dystans 45.82 km
Czas 02:12
Vśrednia 20.83 km/h
Uczestnicy
Vmax 43.68 km/h
Tętnośr. 135
Tętnomax 163
Kalorie 2240 kcal
Temp. 2.8 °C
Więcej danych
Dzisiaj wolne. Powrót z pracy o 3:30 w nocy po 280 km za kółkiem, 4,5 godziny snu, a punkt 8 rano oczy jak pięciozłotówki. No cóż począć... kawa, druga kawa i kierunek Poznań. Chciałem do Cykloturu, a ostatecznie wylądowałem w Decathlonie, z którego wyszedłem z nowym siodłem Selle Italia Shiver XC Flow, oraz (w końcu) z ochraniaczami na buty Shimano S2000D. Wracając do domu skrobnąem do Marcina z propozycją wspólnego, popołudniowego kręcnia się po okolicy, na co oczywiście przystał. Umówiliśmy się na godzinę 16:00 "na torach", gdzie zjawiłem się na 5 minut przed czasem. Po chwili zjawił się Marcin, z którym po krótkiej rozkminie ruszyliśmy w stronę Niechanowa :). Jechało się naprawdę przyjemnie - wiatr ledwo dawał o sobie znać (w przeciwieństwie do naszych ostatnich wyjazdów), nogi żwawo zapodawały na zmianę jedna po drugiej, a w paluchy było w końcu ciepło :). Z Niechanowa (przejeżdżając po drodze dwa ronda wielkości pączka każde - tak a'konto dnia jutrzejszego ;) ) ruszyliśmy do Arcugowa. Następnie przecinając DW260 wylądowaliśmy w Miroszce, skąd przez Nową Wieś Niechanowską i Kędzierzyn pokręciliśmy do Gniezna. Po drodze spotkały nas dwa nieprzewidziane pit-stopy - Marcinowi z tylnego koła zaczęło uchodzić powietrze. Jak się okazało, najprawdopodobniej winowajcą był nieszczelny wentyl. Na szczęście wystarczyło dwa razy koło podpompować i ze spokojem mogliśmy jechać dalej. Z Marcinem przegnałem się na Witkowskiej i przez miasto śmignąłem sobie do domu. 
Podsumowując - jechało sie jak zwykle ekstra, ochraniacze to był dobry zakup i zastanawiam się, jak mogłem wcześniej jeździć bez nich, no i siodło zdało egzamin - jest znacznie wygodniejsze od poprzedniego (Selle Royal było za miękkie). BTW nie chce ktoś kupić siodła? :)

Poniedziałek, 9 lutego 2015 Komentarze: 1
Dystans 23.24 km
Czas 01:02
Vśrednia 22.49 km/h
Vmax 39.84 km/h
Tętnośr. 155
Tętnomax 170
Kalorie 1599 kcal
Temp. 3.9 °C
Więcej danych
Poniedziałek jak to poniedziałek - od rana przykuty do kompa, a po południu podejrzanie dużo czasu do spożytkowania. Po powrocie z Poznania i zerknięciu na termometr postanowiłem wykręcić pętlę na rowerze, tak dla zdrowotności. Siup w obcisłe, łupina na czerep i lecimy. W obawie przed szybko nadchodzącym zmrokiem, spadkiem temperatury powietrza i grożącą mi ślizgawką po dzisiejszej odwilży konkretniej przydepnąłem, co zaowocowało średnią na poziomie ponad 22 km/h, a i pod wiatr się zdażało. Idzie ku dobremu :). Po powrocie było już ciemno, ale "na szczęśce" nadal mokro. Mokry był również rower, dupa, kurtka, facjata, w sumie mało co nie było mokre :D. Ważne jednak że kolejne kaemy w nogach, a morda się cieszy!


Niedziela, 8 lutego 2015 Komentarze: 2
Dystans 49.02 km
Czas 02:58
Vśrednia 16.52 km/h
Uczestnicy
Vmax 32.40 km/h
Kalorie 2354 kcal
Więcej danych
Ani wczorajszy dzień, ani nawet prognozy nie zapowiadały tak pięknej niedzieli. Pierwsze spojrzenie za okno wywołało na mej twarzy szeroki uśmiech, a pierwsza myśl jaka przyszła do głowy to rower :). Tylko czy ktokolwiek będzie miał ochotę na jazdę po lodzie i w śniegu... Z propozycją wyskoczył Marcin, a ja bez zbytniego się zastanawiania odparłem: "hell yeah!" :P. Chwilę później dopadła nas tradycyjna rozkmina w stylu "wszystko fajnie, ale gdzie?". Moja pierwsza myśl to S5, Wierzyce, Czerniejewo i powrót, no ale jednak trochę wieje. Później do głowy przyszedł mi Dębówiec, co Marcin skontrował Lasami Czerniejewskimi i na nich właśnie poprzestaliśmy. Ruszyliśmy wspólnie z Kostrzewskiego. Dojazd na miejsce spotkania zajął mi zauważalnie więcej czasu niż zwykle, co spowodowane było wszechobecną ślizgawką. Tak ostrożnie nie jechałem już od... no chyba nigdy. Obraliśmy kierunek na wprost i drogą polną, biegnącą równolegle do ul. Południowejj wyjechaliśmy z miasta. Jadąc dalej przed siebie dotarliśmy do Pawłowa. Tam przecięliśmy drogę Gniezno - Czerniejewo i udaliśmy się w kierunku lasu. Generalnie do tego momentu wykręciliśmy nieziemską średnią - niewiele ponad 14 km/h, gdyż azda po lodzie wymaga ostrożności i dozy zdolności ekwilibrystycznych. Przez las jechało się znacznie przyjemniej - trakty rozjeżdżone były w niewielkim stopniu, wiatr momentalnie ucichł a to co widzieliśmy wokoło chcąc, nie chcąc w dalszym ciągu wywoływało uśmiech, a co za tym idzie - dobre humory :).

Nasze rowery wśród zimowo przystrojonych drzew © kubolsky

Strumień w środku lasu © kubolsky

Drzewa skończyły się przy trasie Czerniejewo - Wierzyce, skąd nie do końca pewni warunków do jazdy (wiatru konkretnie) pokręciliśmy w stronę Czerniejewa. Mimo obaw do samego Czerniejewa jechało się wybornie, bo z wiatrem w plecy.

Marcin pomyka do Czerniejewa © kubolsky

Niestety to co dobre dość szybko się kończy, a że odcinek był stosunkowo krótki, to tuż za miastem trzeba było odbić na Kąpiel, Nidom, Kosmowo i Gębarzewo, co wiązało się z jazdą z wiatrem w ryja. Do Gniezna wpadliśmy przez Las Miejski. Po drodze zostawiłem Marcina, a sam śmignąłem na chwilę do Rodziców. Musiałem choć na chwilę ściągnąć buty by ogrzać palce u stóp, gdyż jeszcze chwila i pewnie zostały by w środku. Pauza nie trwała dłużej niż 10 minut, lecz muszę przyznać że była zbawienna. Od Rodziców pokręciłem już bezpośrednio do siebie.
Powiem tak - jeśli zima do swojego astronomicznego końca będzie wyglądała dokładnie tak jak dziś, to zły nie będę. Jeśli natomiast będzie chciała zagrać mi na nosie, to w mojej opinii może iść w cholerę. W ogólnym rozrachunku wiosnę lubię bardziej :P

Poniedziałek, 2 lutego 2015 Komentarze: 0
Dystans 18.47 km
Czas 00:53
Vśrednia 20.91 km/h
Vmax 40.25 km/h
Tętnośr. 147
Tętnomax 165
Kalorie 829 kcal
Temp. 1.0 °C
Więcej danych
Cały dzień przed komputerem (dla wszystkich charakteryzujących się kąśliwością we krwi - nie, nie grauem w gre :P ) trzeba było zamknąć dotlenieniem i zresetowaniem mózgu, bo do defektu blisko ;). Pętla po mieście i od razu człowek się lepiej czuje.

P.S. Czy to tylko moje odczucie, czy dzisiejszy, w znacznej części słoneczny dzień zwiastował powoli nadchodzącą wiosnę? :)


Niedziela, 1 lutego 2015 Komentarze: 4
Dystans 74.46 km
Czas 03:47
Vśrednia 19.68 km/h
Uczestnicy
Vmax 39.05 km/h
Tętnośr. 141
Tętnomax 168
Kalorie 3325 kcal
Temp. 1.1 °C
Więcej danych
Po udanej sobocie przyszedł czas na planowanie rowerowej niedzieli. Po raz kolejny zarzuciłem w naszej super tajnej i mega zakonspirowanej grupie fejsbukowej propozycję wspólnej jazdy. Tym razem za cel obrałem OW w Skorzęcinie. Nie przypadkowo zresztą - chciałem tam zaciągnąć wrzesińską sekcję BS, czyli bobikouziela (nieoficjalnego przewodnika po OW ;) ). Ku mej niekrytej radości chłopaki podjęli rękawicę i przystali na mój plan. Czad! Będzie nas w Skoju całkiem spora grupka :)
Za punkt startowy obraliśmy przejazd kolejowy na Dalkach (już wcześniej o uszy obiła mi się informacja, jakoby był to nowy punkt zborny gnieźnieńskich BS-owców). O 12:00 stawiłem się w umówionym miejscu, przyuważając czekającego już Mateusza. Wraz ze mną, z przeciwnego kierunku nadjechał Mr Jerry, czyli Pan Jurek. Po chwili zza torów wyłonił się micor, a dosłownie minutę po Nim Marcin. Tym samym bez praktycznie żadnego opóźnienia ruszyliśmy do Skorzęcina. Z uwagi na zalegające tu i ówdzie resztki śniegu, oraz uprzykrzające życie błoto pośniegowe wybraliśmy wariant asfaltowy. Gniezno opuściliśmy przez Osiniec, następnie przez Szczytniki Duchowne i Kędzierzyn pognaliśmy do Nowej Wsi Niechanowskiej. Generalnie większość trasy śmigaliśmy z wiatrem, który to wg prognoz miał byś dzisiaj słabszy, a jakimś dziwnym trafem uprzykrzał życie tak samo jak wczoraj. Jazda z wiatrem miała też pewien zasadniczy minus - czekał nas powrót z wmordewindem :/. Z NWN pokręciliśmy prosto w kierunku osady Piaski wariantem częściowo terenowym. Co odważniejsi pognali do przodu po zalegającym śniegu (śnieżku właściwie), natomiast ja z Micorem zaliczyliśmy ten etap bardzo spokojnie. Czarny trakt chwyciliśmy ponownie w Wierzchowiskach, a dalej przez Sokołowo trafiliśmy do Wsi Skorzęcin. Tu na chwilę przystanęliśmy by wykonać telefon do dobijającego się do nas bobiko. Okazało się, że gdy my wjeżdżaliśmy w las prowadzący do OW, wrzesińscy BS-owcy akurat mijali bramę do Ośrodka. Oznaczało to, że w umówionym punkcie, czyli na molo będziemy jakieś 10 minut za Nimi. W przewidywanym czasie dotarliśmy do "Skoja" i od razu pokręciliśmy nad jezioro. Ogólnie o tej porze roku Ośrodek jest całkowicie opustoszały (niezły mindfuck dla letnich pensjonariuszy domków w Skorzęcinie :P), gdzieniegdzie tylko przechadzają się pojedyńczy spacerowicze. Po dotarciu w umówione miejsce okazało się, że ani bobiko, ani uziela tam nie ma. Szybki kontakt telefoniczny i już wiem gdzie Ich szukać... no prawie. Chłopaki odnaleźli ich w miarę szybko, ja pojechałem na okrętkę i dotarłem chwilę po Nich.

Małe zamieszanie w Skorzęcinie © kubolsky

Grupfoto BS-ów z Gniezna i Wrześni © kubolsky

Na miejscu zregenerowaliśmy siły, co niektórzy posilili się bananami, ogrzaliśmy organizmy gorącą herbatą, pogadaliśmy, pośmialiśmy się (czyli standardzik :) ) i ruszyliśmy w drogę powrotną.

Opuszczamy Skorzęcin - powrót do domu © kubolsky

Marcin zaproponował, by drogę powrotną przeprowadzić przez Witkowo, a tym samym możliwie jak najdłużej towarzyszyć wrześnianom (chyba tak to się odmienia :P ). Po opuszczeniu lasu i wiejskich zabudowań, okazało się (przynajmniej dla mnie) że nie będzie lekko - trzeci rozjazd po długiej przerwie i jazda z wmordewindem wybitnie ze sobą nie współgrają. Peleton odstawił mnie na kilkadziesiąt metrów. Cóż, zaprzepaściło się formę to trzeba ją teraz odbudowywać. Z uwagi na niesprzyjające warunki, koncept jazdy do Witkowa zarzuciliśmy w Chłądowie. Tam też pożegnaliśmy Kubę i Artura, podziękowaliśmy za spotkanie i pokręciliśmy w stronę Gniezna. Dalsza część drogi powrotnej to jazda przez Kołaczkowo, Folwark, Trzuskołoń, a następnie dojazd do Nowej Wsi Niechanowskiej, skąd objechanym już dzisiaj szlakiem ruszyliśmy do domów. Z powrotem jechało mi się wybitnie nieprzyjemnie - brak pałera w nogach i wiatr prosto w ryja skutecznie zniechęcały mnie do kręcenia korbą. Jakoś jednak udało nam się trafić z powrotem do Gniezna pozostawiając po kolei: Mateusza i Marcina, następnie na Dalkach Micora, a ostatecznie kierując się na obiad do Rodziców przy Poznańskiej pozostawiłem Pana Jurka. W domu krótki odpoczynek i uzupełnienie żołądka ogórkową, a następnie powrót standartową trasą do siebie.
Tym samym trzeci rozjazd w tym roku to niemałe 70 km i wbrew nieciekawym warunkom pogodowym uczucie zadowolenia z jazdy, a przede wszystkim z powrotu na rower w towarzystwie tak zacnej Ekipy :).
Tydzień pracy mam zamiar przeznaczyć na regenerację, choć czuję, że nie obejdzie się bez chociażby parunastu kilometrów wieczorową porą :D.

P.S. Pod śladem GPS z Endomondo zamieszczam link do Garmin Connect - genialnej w moim mniemaniu platformy treningowej. Od tego sezonu moje ślady, parametry trasy, formę, tętno spalone kalorie etc. rejestruje Garmin Forerunner 210 HR :)



Link do Garmin Connect

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 76058.66 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


76058.66

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

144d 21h 38m

CZAS W SIODLE