Lasy Czerniejewskie na zimowo
Niedziela, 8 lutego 2015
Komentarze:
2
Ani wczorajszy dzień, ani nawet prognozy nie zapowiadały tak pięknej niedzieli. Pierwsze spojrzenie za okno wywołało na mej twarzy szeroki uśmiech, a pierwsza myśl jaka przyszła do głowy to rower :). Tylko czy ktokolwiek będzie miał ochotę na jazdę po lodzie i w śniegu... Z propozycją wyskoczył Marcin, a ja bez zbytniego się zastanawiania odparłem: "hell yeah!" :P. Chwilę później dopadła nas tradycyjna rozkmina w stylu "wszystko fajnie, ale gdzie?". Moja pierwsza myśl to S5, Wierzyce, Czerniejewo i powrót, no ale jednak trochę wieje. Później do głowy przyszedł mi Dębówiec, co Marcin skontrował Lasami Czerniejewskimi i na nich właśnie poprzestaliśmy. Ruszyliśmy wspólnie z Kostrzewskiego. Dojazd na miejsce spotkania zajął mi zauważalnie więcej czasu niż zwykle, co spowodowane było wszechobecną ślizgawką. Tak ostrożnie nie jechałem już od... no chyba nigdy. Obraliśmy kierunek na wprost i drogą polną, biegnącą równolegle do ul. Południowejj wyjechaliśmy z miasta. Jadąc dalej przed siebie dotarliśmy do Pawłowa. Tam przecięliśmy drogę Gniezno - Czerniejewo i udaliśmy się w kierunku lasu. Generalnie do tego momentu wykręciliśmy nieziemską średnią - niewiele ponad 14 km/h, gdyż azda po lodzie wymaga ostrożności i dozy zdolności ekwilibrystycznych. Przez las jechało się znacznie przyjemniej - trakty rozjeżdżone były w niewielkim stopniu, wiatr momentalnie ucichł a to co widzieliśmy wokoło chcąc, nie chcąc w dalszym ciągu wywoływało uśmiech, a co za tym idzie - dobre humory :).
Drzewa skończyły się przy trasie Czerniejewo - Wierzyce, skąd nie do końca pewni warunków do jazdy (wiatru konkretnie) pokręciliśmy w stronę Czerniejewa. Mimo obaw do samego Czerniejewa jechało się wybornie, bo z wiatrem w plecy.
Niestety to co dobre dość szybko się kończy, a że odcinek był stosunkowo krótki, to tuż za miastem trzeba było odbić na Kąpiel, Nidom, Kosmowo i Gębarzewo, co wiązało się z jazdą z wiatrem w ryja. Do Gniezna wpadliśmy przez Las Miejski. Po drodze zostawiłem Marcina, a sam śmignąłem na chwilę do Rodziców. Musiałem choć na chwilę ściągnąć buty by ogrzać palce u stóp, gdyż jeszcze chwila i pewnie zostały by w środku. Pauza nie trwała dłużej niż 10 minut, lecz muszę przyznać że była zbawienna. Od Rodziców pokręciłem już bezpośrednio do siebie.
Powiem tak - jeśli zima do swojego astronomicznego końca będzie wyglądała dokładnie tak jak dziś, to zły nie będę. Jeśli natomiast będzie chciała zagrać mi na nosie, to w mojej opinii może iść w cholerę. W ogólnym rozrachunku wiosnę lubię bardziej :P
Nasze rowery wśród zimowo przystrojonych drzew© kubolsky
Strumień w środku lasu© kubolsky
Drzewa skończyły się przy trasie Czerniejewo - Wierzyce, skąd nie do końca pewni warunków do jazdy (wiatru konkretnie) pokręciliśmy w stronę Czerniejewa. Mimo obaw do samego Czerniejewa jechało się wybornie, bo z wiatrem w plecy.
Marcin pomyka do Czerniejewa© kubolsky
Niestety to co dobre dość szybko się kończy, a że odcinek był stosunkowo krótki, to tuż za miastem trzeba było odbić na Kąpiel, Nidom, Kosmowo i Gębarzewo, co wiązało się z jazdą z wiatrem w ryja. Do Gniezna wpadliśmy przez Las Miejski. Po drodze zostawiłem Marcina, a sam śmignąłem na chwilę do Rodziców. Musiałem choć na chwilę ściągnąć buty by ogrzać palce u stóp, gdyż jeszcze chwila i pewnie zostały by w środku. Pauza nie trwała dłużej niż 10 minut, lecz muszę przyznać że była zbawienna. Od Rodziców pokręciłem już bezpośrednio do siebie.
Powiem tak - jeśli zima do swojego astronomicznego końca będzie wyglądała dokładnie tak jak dziś, to zły nie będę. Jeśli natomiast będzie chciała zagrać mi na nosie, to w mojej opinii może iść w cholerę. W ogólnym rozrachunku wiosnę lubię bardziej :P
Komentarze
Dzięki Grigor, miło :). Do zobaczyska na szlaku, wcześniej czy później (oby wcześniej)!
Ps. na prawdę cieszę się, że wróciłeś do roweru Kuba.