Maksymalnie rowerowe popołudnie
Czwartek, 6 czerwca 2013
Komentarze:
2
Dystans
57.98 km
Czas
02:51
Vśrednia
20.34 km/h
Temp.
20.0 °C
Aura pogodowa postanowiła mnie dzisiaj pozytywnie zaskoczyć. Jadąc do Poznania nie zwróciłem nawet uwagi że na zewnątrz jest jakoś jaśniej niż ostatnimi czasy. Dopiero wysiadając z samochodu dopadły mnie promienie słońca, a pierwsze zerknięcie w niebo było chyba najlepszym punktem całego dnia - żarówa dawała ostro :) W pracy swoje odbębniłem i koło 15 zameldowałem się u progu domciu. Okazało się, że szacowna Małżonka musi wybyć na minut kilkadziesiąt, a to oznacza że trza by czymś zająć Juniora (ten ostatnio przechodzi fazę "mamusia, do mamusi, z mamusią, tata odejdź" :) ). Wiedząc, że Franz przepada za jazdą w fotelu na bagażniku (musiałem bagażnik dokupić, bo Młodzian waży już za dużo i montowanie do rury podsiodłowej się już nie sprawdza) zbytnio się nie zastanawiałem - wyciągnąłem nowo zakupioną Dżoanową Kozę i władowałem Młodego w siodło. Tak zleciało nam dobre ponad pół godziny na kręceniu po dzielni w tą i z powrotem. Muszę przyznać, że strasznie fajnie jeździ mi się takim miejskim rowerem. Jakoś tak wygodniej niż na MTB :P. Spokojnie, Fury nie porzucę. Za bardzo ją kocham ;). Zaraz po powrocie Żony wsiadłem na swoje dwa kółka i pokręciłem do sklepu na drobne zakupy, w tym browar na wieczór. Tym sposobem małymi kroczkami zaliczałem kolejne kilometry do BS-owych statystyk. Największe zaskoczenie przyszło wieczorem. Koło 18:30 dostałem SMS-a od Malina z propozycją jazdy po 19:00. Najpierw przetarłem oczy ze zdumienia, później spojrzałem raz jeszcze. SMS tam nadal był i jasno dawał mi do zrozumienia, że Marcin zaprasza mnie na wspólne śmiganie na rowerach. Takiej okazji nie mogłem przepuścić (bo kto wie kiedy raczy się znowu powtórzyć) i tuż przed umówioną godzina ruszyliśmy. Mając na uwadze fakt, że mój dzisiejszy Towarzysz nie jest zbytnio rozjeżdżony zaproponowałem jazdę serwisówką wzdłuż S5 do Wierzyc, a następnie do Czerniejewa i stamtąd do Gniezna. W międzyczasie, gdzieś po drodze sunąc gładkim jak lustro asfaltem przypomniał mi się podobny wyjazd z p. Jurkiem i Marcinem. Wtedy we Wierzycach odbiliśmy do lasu i do domów wracaliśmy bardzo urokliwym szlakiem. Zaproponowałem Malinowi ten wariant nawet nie oczekując jakiejkolwiek odpowiedzi - tą opcją śmigniemy i już ;) Jechało się bardzo przyjemnie mimo hamujących nas raz po raz kałuż - dukty leśne jeszcze nie do końca wyschły. W końcu wypadliśmy na asfalt w Pawłowie i pokręciliśmy przez Baranowo do Mnichowa. W Mnichowie kapnąłem się, że jest już sporo po 8 i czas najwyższy wracać by się zbytnio kobietom nie narazić ;). Ostatecznie trasę skróciliśmy i przez Mnichowo pocięliśmy w stronę serwisówki, a stamtąd do domów. Jeszcze będzie okazja, by zrobić trasę w całości i wracać przez Pustachowę, Kokoszki i Dalki.
W domciu, w lodówce czekał na mnie chłodny, zakupiony wcześniej w PiP browarek. Co ciekawe - dokładnie ten sam repertuar co ostatnio po praktycznie dokładnie tej samej trasie. Przypadek? :P Mniejsza z tym - najważniejsze by się taka pogoda utrzymała, bo trzeba w końcu kolejne kaemy kręcić.
Aha, urlop już załatwiony i oficjalnie 30.06 wsiadamy w banę i jedziemy na wschód. Start w Białej Podlaskiej/Białej Podlaski (cholera wie jak to odmieniać) :)
Mapki nie będzie, bo telefonu nie wziąłem. Zainteresowanych odsyłam do tego wpisu. Tam macie ślad właściwie tej samej trasy.
W domciu, w lodówce czekał na mnie chłodny, zakupiony wcześniej w PiP browarek. Co ciekawe - dokładnie ten sam repertuar co ostatnio po praktycznie dokładnie tej samej trasie. Przypadek? :P Mniejsza z tym - najważniejsze by się taka pogoda utrzymała, bo trzeba w końcu kolejne kaemy kręcić.
Aha, urlop już załatwiony i oficjalnie 30.06 wsiadamy w banę i jedziemy na wschód. Start w Białej Podlaskiej/Białej Podlaski (cholera wie jak to odmieniać) :)
Mapki nie będzie, bo telefonu nie wziąłem. Zainteresowanych odsyłam do tego wpisu. Tam macie ślad właściwie tej samej trasy.
Komentarze