Travel on Gravel!

kubolsky
Wpisy archiwalne w kategorii

solo

Dystans całkowity:44307.18 km (w terenie 1.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:1901:26
Średnia prędkość:23.30 km/h
Maksymalna prędkość:162.97 km/h
Suma podjazdów:121118 m
Maks. tętno maksymalne:224 (122 %)
Maks. tętno średnie:155 (80 %)
Suma kalorii:1483676 kcal
Liczba aktywności:1198
Średnio na aktywność:36.98 km i 1h 35m
Więcej statystyk
Sobota, 11 kwietnia 2015 Komentarze: 0
Dystans 85.27 km
Czas 04:04
Vśrednia 20.97 km/h
Vmax 46.10 km/h
Tętnośr. 131
Tętnomax 158
Kalorie 3128 kcal
Temp. 20.0 °C
Więcej danych
Pierwotny plan zakładał zgarnięcie solidnej ekipy i zaliczenie konkretnego tripa w sobotę. Jako że plan urodził się w mojej głowie, ja zarzuciłem w stosownym miejscu propozycję i oczekiwałem na odzew. Odzew był, choć niestety dość niemrawy - Bobiko coś przebąkiwał o chęci wyjazdu do Poznania, Grigor wydawał się być chętny na objazd WPN, ale ostatecznie temat umarł. Pogoda na weekend zapowiadała się wręcz dealna, więc chcąc nie chcąc trzeba było coś rozkminić. Pomysł na wyjazd do Poznania wcześniej niż zakładałem, bo w piątek przyszedł do głowy nagle, w sumie w osatniej chwili, gdyż ledwie zdążyłem wrócić z pracy, przebrałem się, spakowałem i ruszyłem rowerem na dworzec. Zaryzykowałęm jazdę na półkrótko, mimo że pociąg odjeżdżał koło 20:30. Nie był to zły pomysł - było naprawdę bardzo ciepło. Podróż pociągiem to osobna przygoda, ponieważ moje odbudowane zaufanie do PKP w ciągu 5 minut zrujnowała załoga składu PR z Toronto z do Pzn. Wpakowałem się do pierwszego wagonu "kibla", chcąc zainstalować się w przedziale do przewozu większego bagażu. Już jestem w środku, a konduktor do mnie że to przedział służbiowy. Zapytałem gdzie jest to napisane, bo na drzwiach tego nie widzę, a gość do mnie że w regulaminie przewozów. No to mu kazałem szukać, bo nie będę drałował z rowerem przez cały pociąg na koniec składu. Szukał do Pobiedzisk, później wymiękł... Do samego Poznania się już na mnie nie spojrzał. Bilet oczywiście dokładnie sprawdził. Wysypałem się na Garbarach i pomknąłem do Agi.
Następnego dnia obudziło nas piękne, wiosenne słońce, ćwierkające za oknem ptaki i delikatny szum wiatru. Zapowiadała się przepiękna sobota. Chciałem ruszyć o 9:00, ale wiadomo jak to jest z kobietami... W sumie cieszę się, że ostatecznie udało się ruszyć o 12:00. Za pierwszy cel obraliśmy sobie Rusałkę, nad którą nie byłem już łohoho albo i dłużej ;). Ruszyliśmy na spokojnie przez Cytadelę, Park Sołacki i Golęcin. W Parku przyuwarzyłem taki oto piękny, zabytkowy wóz strażacki.

Niemiecki sikowóz marki Opel w Parku Sołackim © kubolsky

Generalnie pogoda skusiła nie tylko nas - na Cytadeli komplet, na Sołaczu komplet, a rowerzystów w ogóle jak na pęczki. Szok jednak miał dopiero nadejść. Gdy w końcu trafiliśmy nad Rusałkę uwagę moją przykuła ilość zaparkowanych rowerów - dawno tylu ich na raz nie widziałem. Wiązało się to poniekąd z czynną budką z piwem (Fortuna :) ), oraz drugą w której serwowali lody z automatu. Chciałem piwo, a skończyłem z dużym śmietankowym w łapie... Na szczęście nie tylko ja :P.

Przerwa na lody nad Rusałką © kubolsky

Znad Rusałki brzegiem jeziora pokręciliśmy leniwie spowrotem do Parku Sołackiego, skąd dalej przez miasto trafiliśmy na Stary Rynek. Ze starówki przez Chwaliszewo ruszyliśmy w kierunku Warty, znad której wartostradą i ul. Kórnicką trafiliśmy ostatecznie nad Maltę. Nad Maltą oczywiście znowu komplet. Wiary na pęczki - rolkarzy, rowerzystów, nordic walkerów, biegaczy, rodzin z dziećmi, kobiet z wózkami, spacerowiczów etc. Istne mrowisko. Na domiar złego Malta szykowała się na Półmaraton Poznański, który odbywał sie dzień później, więc przybyło kącików gastronomicznych, atrakcji dla dzieci i dorosłych, oraz stoisk z piwem. Oczywiście pogoda również robiła robotę. Nad Maltą pożegnałem się z Agnieszką i PTR-em ruszyłem w kierunku Gniezna. Od początku wiedziałem że będę miał co robić, gdyż opuszczając Poznań licznik wskazywał zawrotną, kosmiczną wręcz średnią rzędu 12,5 km/h. Na sczęście w drodze powrotnej do Gniezna miałem dwóch sprzymierzeńców, w sumie to trzech - wiatr w plecy, temperaturę, oraz ukształtowanie terenu. W tą stronę faktycznie jest z górki :). Trasy szczególnie nie będę opisywał - zaliczyłem ją wcześniej. Co prawda w drugą stronę, ale wiadomo którędy prowadzi. W telegraficznym skrócie - Antoninek, Zeliniec, Gruszczyn, Katarzynki z szutrowym zjazdem, Uzarzewo, Biskupice, Promienko, stąd skrót do Pobiedzisk-Letnisko przez PK Promno, Pobiedziska i tu modyfikacja trasy - opuściłem PTR i do domu wróciłem asfaltem przez Gołunin, Wierzyce i dalej serwisówką wzdłuż S5/DK5 do Gniezna. Przy okazji pokusiłem się o KOMa na segmencie który sam stworzyłem (Pierzyska-Gniezno), ale skończyłem raptem, a w sumie to aż na drugim miejscu. Czas przejazdu znad Malty do Gniezna to 2,5 h, średnią podciągnąłęm do niewiele ponad 20 km/h. Matematyka jest prosta - większość trasy pokonałem z prędkością ponad 30 km/h :). No ale warunki były wymarzone. Oby takich więcej :)

Środa, 8 kwietnia 2015 Komentarze: 0
Dystans 41.01 km
Czas 01:39
Vśrednia 24.85 km/h
Vmax 40.28 km/h
Tętnośr. 143
Tętnomax 159
Kalorie 1581 kcal
Temp. 11.0 °C
Więcej danych
Tradycyjne kółko treningowe przez Pyszczyn, Krzyszczewo, Modliszewo, Zdziechowę, rozszerzone o przejazd z tej ostatniej do DW190 i dalej w kierunku Dębnicy, z odbiciem na Oborę. Później tradycyjnie przelot asfaltem do Braciszewa, następnie do DK5 i powrót do domu przez miasto. Założyłem dwa segmenty na Stravie, na jednym nadal dzielnie trzymam się pierwszego miejsca :P.
Jest coraz cieplej - to znak że wiosna wróciła i mam nadzieję, że zostanie już na dobre. Jeszcze gdyby tylko wiatr się trochę uspokoił...



Poniedziałek, 6 kwietnia 2015 Komentarze: 2
Dystans 66.84 km
Czas 03:19
Vśrednia 20.15 km/h
Vmax 35.34 km/h
Tętnośr. 134
Tętnomax 161
Kalorie 1337 kcal
Temp. 3.0 °C
Więcej danych
Od rana ustawiłem się na rekreacyjny wypad z kumpelą, która na Święta zawitała do Gniezna. Mnie jak wiadomo siłą na rower wyciągać nie trzeba, a skoro nadarzyła się okazja na spalenie niedzielnego obżarstwa, to postanowiłem z niej skorzystać. Pogoda co prawda nie rozpieszczała (trzech stopni na Rynku nie widziałem już dawno), wiał upierdliwy wiatr, no ale skoro słowo się rzekło to trzeba jechać (mam tu na myśli Justynę, mnie to nie ruszało :P). Punkt 11:00 wystartowaliśmy z Rynku w stronę Wierzbiczan przez Osiniec i Szczytniki Duchowne. Docierając do skrzyżowania trzeba było podjąć decyzję co robimy dalej. Plan zakładał minimum 30 km, więc zaproponowałem objazd jeziora Wierzbiczańskiego, tym bardziej że w tym roku jeszcze nie było ku temu okazji. Z początku martwiłem się trochę o stan leśnych dróg - wszakże ostatnio trochę popadało, ale jak się okazało moje obawy były bezzasadne. Wskoczyliśmy do lasu gdzie w końcu ustał szum wiatru i można było normalnie, po ludzku pogadać. Kręcąc tak sobie leniwie przez Kalinę, a następnie w okolicach skarpy urodził nam się plan na rowerowe wakacje większą ekipą, co wybitnie mnie uradowało. W Lubochni znaleźliśmy się nadspodziewanie szybko, skąd asfaltami wzdłuż torów i ul. Wierzbiczany wróciliśmy do miasta. Justynę zostawiłem Pod Trzema Mostami i stąd już solo trochę, troszeczkę, tyci tyci szybciej pognałem do siebie. Muliło mnie nieziemsko - 4,5 godziny snu to zdecydowanie za mało. Trzeba było się zdrzemnąć.

Wieczorem znów naszła mnie ochota na rower. Miałem jednak ze sobą mały problem - nie mogłem się zebrać do jazdy solo. Co prawda jakimś cudem zrobiło się cieplej niż w ciągu dnia (no w końcu!), a przez chmury zaczęło przebijać się nie widziane dziś słońce (lepiej późno niż wcale!), ale wybitnie nie chciało mi się jeździć samemu. Ostatecznie jednak ruszyło mnie sumienie (a konkretnie rozdęty od Świąt żołądek), zebrałem się w sobie, wskoczyłem w obcisłe i ruszyłem trasą swojego 30 kilometrowego kółeczka przez Krzyszczewo, Modliszewo, Zdziechowę, Oborę i Braciszewo. Tempo było znacznie wyższe niż z rana i o to chodziło. Ponownie w domu zameldowałem się po niewiele ponad godzinie jazdy. Gładko poszło, a człowiek od razu się lepiej czuje :). Polecam!


Niedziela, 5 kwietnia 2015 Komentarze: 0
Dystans 39.61 km
Czas 01:36
Vśrednia 24.76 km/h
Vmax 40.13 km/h
Tętnośr. 148
Tętnomax 161
Kalorie 1534 kcal
Temp. 7.0 °C
Więcej danych
Przerwę między śniadaniem wielkanocnym, a obiadem postanowiłem spędzić oczywiście na rowerze - w końcu od siedzenia na kanapie biała się nie spali :P. Jako że Święta spędzałem częściowo na działce nad jez. Powidzkim, postanowiłem pierwszy raz w tym roku owo jezioro objechać. Jechało się bardzo przyjemnie - początkowo w towarzystwie śmiało przebijającego się słońca, następnie z ciemnymi chmurami nad głową, z których na szczęście tego dnia nic nie spadło. Niebieski szlak rowerowy prowadzący dookoła jeziora został odświeżony, tak więc śmiało można ruszać w ciemno bez znajomości trasy - gęsto usiane oznaczenia poprowadzą gdzie należy. Raz tylko w Naprusewie za wcześnie skręciłem, ale po 200 metrach się zorientowałem, zawróciłem i więcej tego dnia podobna historia się nie powtórzyła. W Powidzu, na wylocie z Dzikiej Plaży spotkałem jedynego tego dnia bikera. Pozdrowiliśmy się serdecznie, On ruszył w stronę Strzałkowa, ja w kierunku Ostrowa. Pętlę zamknąłem po 38 km w czasie niewiele ponad 1,5 godziny, co dało całkiem przyzwoitą średnią 25 km/h. Na tyle przyzwoitą, że prognozowałem wrócić po reszcie Rodziny która wyszła razem ze mną na spacer, a wróciłem 5 minut przed nimi :).

Środa, 25 marca 2015 Komentarze: 3
Dystans 57.82 km
Czas 02:21
Vśrednia 24.60 km/h
Vmax 46.11 km/h
Tętnośr. 143
Tętnomax 165
Kalorie 2373 kcal
Temp. 15.0 °C
Więcej danych
11 stopni na plusie o godzinie 10:00, 19 stopni na plusie tuż po południu - to nie mogło się zakończyć inaczej, jak tylko śmiganiem i nabijaniem kolejnych kaemów :). Z pracy wróciłem po 16:00, nie tracąc czasu wbiłem się w obcisłe na półkrótko, zatankowałem bidon i ruszyłem na podbój szlaków. Co ciekawe, zasiadając na rower wyjątkowo miałem w głowie gotowy plan dzisiejszej trasy - postanowiłem kopsnąć się na wieżę do Duszna. Żwawo kręcąc ul. Orcholską w stronę Dębówca stwierdziłem, że 16:30 to chyba jednak za późna pora na wyprawę na sam szczyt Wału Wydartowskiego, tym samym postanowiłem zmienić dzisiejsze plany i udać się na Gołąbki. Mijając odbicie na Wełnicę przyuważyłem przed sobą niezidentyfikowanego bikera. Początkowo myślałem, że to Mr. Jerry pomyka sobie na szosie, ale szybko topniejący dystans który nas dzielił odwlekł mnie od tego przypuszczenia. Mijając kolegę rzuciłem dziarskie "cześć" i pomknąłem w stronę Lasów Królewskich. Muszę przyznać, że nie spodziewałem się tak grząskich piachów o tej porze roku. Część trasy przez las to rzucanie rowerem raz na prawo raz na lewo. Przemknąłem nieprzyjaznym traktem i dotarłem w okolice grobu nieznanego żołnierza Napoleońskiego.

Grób nieznanego żołnierza Napoleońskiego © kubolsky

Widać, że okoliczni mieszkańcy bardzo dbają o mogiłę i chwała Im za to. Spod grobu ruszyłem dalej przed siebie, do celu (pośredniego) mojej dzisiejszej wyprawy. Przemykając przez wieś Gołąbki minąłem się z kolejnymi dwoma bikerami i po chwili byłem już nad brzegiem jeziora Przedwieśnia.

Panorama jeziora Przedwieśnia © kubolsky

Na miejscu  krótką chwilę poświęciłem na odpoczynek i regenerację, gdyż cały odcinek z Gniezna po samą plażę solidnie przepalałem łydy. Pierwotnie plan zmodyfikowanej trasy zakładał cofkę do drogi prowadzącej do Jastrzębowa, a następnie powrót przez Strzyżewa do Gniezna, ale jakoś tak mało km by wyszło :P. Trzeba było coś z tym fantem zrobić. Wymyśliłem sobie, że pomknę w stronę Trzemeszna przez Grabowo i Kruchowo. Jak wymyśliłem - tak uczyniłem. Wpadając na łuk drogi przy dworku w Kruchowie przez głowę przeszła mi myśl, by odbić na Wydartowo i dotrzeć jednak na tą wieżę. Po chwili zastanowienia stwierdziłem jednak, że to za dużo jak na tak późną porę i ruszyłem w stronę Trzemeszna przez Niewolno. W Trzemesznie przeciąłem DK15, ekspresem śmignąłem przez centrum miasteczka i napotkałem kolejny dylemat - prosto na Miaty, czy w prawo na Wierzbiczany? Zamiłowanie do naszych "lokalnych Kaszub" wzięło górę i padło na opcję nr 2. Po drodze po raz kolejny miałem okazję gonić węża po piachu, ale w ogólnym rozrachunku stwierdzam, że jakiejś wielkiej tragedii nie było. W końcu ponownie chwyciłem gładki jak lustro asfalt i pognałem nim w stronę  Lubochni. Z Lubochni pokręciłem już bezpośrednio do Gniezna z założeniem kolejnego, solidnego przepalenia łydek. Postanowiłem sobie, że stąd aż po samą tablicę "Gniezno" prędkość przelotowa nie spadnie poniżej 30 km/h. Tak też się stało (no, może z jednym czy dwoma wyjątkami) i w zaskakująco krótkim czasie znalazłem się z powrotem w mieście. Jedyne co mi pozostało to przejazd przez Centrum i powrót do domu. Ciekawe czy jutro uda się dotrzeć do Duszna... :P

Wtorek, 17 marca 2015 Komentarze: 0
Dystans 26.51 km
Czas 01:05
Vśrednia 24.47 km/h
Vmax 41.20 km/h
Kalorie 1270 kcal
Temp. 12.0 °C
Więcej danych
Po powrocie z roboty, a przed ponownym wyjazdem do pracy na inwentaryzację wypadało skorzystać z pięknej, wiosennej aury i wykręcić kolejne kilometry. Niestety byłem ścigany przez szybko upływający czas, więc nie mogłem pozwolić sobie na zbytnie szaleństwo. Wskoczyłem w obcisłe, na półkrótko (+13 stopni w marcu zobowiązuje :P ) i ruszyłem w kierunku Pyszczyna. Postanowiłem powtórzyć ostatnio objechany z Marcinem podwieczorny wariant Krzyszczewo- Obora-Braciszewo z rozszerzeniem o Mnichowo i Zdziechowę. Jak postanowiłem tak też uczyniłem. Do Obory jechało się znakomicie, czego dowodem była średnia prędkość na poziomie 27.7 km/h. Niestety przemiesczając się z Obory do Braciszewa trafił mnie nieziemski wordewind, chyba najmocniejszy w tym roku. Wiał tak solidnie, że skutecznie obniżył moją średnią. A miało być tak pięknie... Do miasta wskoczyłem przez Skiereszewo, objechałem rodzinny fyrtel i przez Centrum pognałem z powrotem do siebie. Kolejne 26 km w nogach :).
Niedziela, 15 marca 2015 Komentarze: 3
Dystans 15.99 km
Czas 00:44
Vśrednia 21.80 km/h
Vmax 35.92 km/h
Tętnośr. 142
Tętnomax 162
Kalorie 1015 kcal
Temp. 6.0 °C
Więcej danych
Nie chwaliłem się wcześniej, więc zrobię to teraz :P. Zeszły tydzień zacząłem z naprawde wysokiego C. Śmigając na Dalki gdzie umówiłem się z Marcinem zaliczyłem najbardziej spekakularnego szlifa w swojej rowerowej karierze. Na łuku, na kostce. Pod samą katedrą :P. Nie zagłębiając się za bardzo w szczegóły - tydzień po zawarciu bliskiej znajompści z podłożem łokieć nie wygląda już tak strasznie jak na początku, krwiak na udzie prezentuje się okazale - zajął całą powierzchnię od kolana aż po cztery litery, a ramię mimo że nie nosi znamion defektu napieprza solidnie, tzn. rwie od kciuka aż po sam kark. Ze stratami materialnymi nie było na szczęście tragicznie - ucierpiało siodło i rogi (i to i to musiałem wymienić), a moja ulubionna bluza wylądowała w kontenerze na śmieci.
Minął tydzień - czas więc sprawdzić czy w ogólę mogę kręcić korbą. Postanowiłem za bardzo się nie forsować, więc pomknąłem odwiedzić Staruszków i na spokojnie objechać bliższą okolicę. Nie było źle, choć po powrocie ramię dało o sobie znać ze zdwojoną siłą. Nic przyjemnego, tym bardziej że nie dawało mi zasnąć. Aha, przy okazji podwieczornego rozjazdu żywota dokonały klocki w tylnym hamulcu :). Modernizacjom chyba nigdy nie będzie końca... :P

Niedziela, 8 marca 2015 Komentarze: 3
Dystans 12.77 km
Czas 00:35
Vśrednia 21.89 km/h
Vmax 45.43 km/h
Temp. 9.0 °C
Więcej danych
Człowiek jeden weekend, jedną jedyną niedzielę w miesiącu pracuje i jak na złość akurat w tą, w którą wiosna postanowiła dać o sobie znać na całego. Mówi się trudno - trza posmarować i przeboleć ;).



Na szczęście wieczorem temperatura nadal zachęcała do jazdy, więc punkt 22:00 postanowiłem srzelić sobie shorta po mieście, tak na lepszy sen. Zapomniałem już ile to frajdy daje jazda po zmierzchu. No i ten spokój... Wszystkim polecam! Zwłaszcza wtedy, gdy przed 23:00 zegar na rynku wskazuje 9 stopni na plusie :).
Do fryzjera Kategoria solo
Sobota, 7 marca 2015 Komentarze: 3
Dystans 6.22 km
Czas 00:15
Vśrednia 24.88 km/h
Vmax 39.17 km/h
Więcej danych
Środa, 25 lutego 2015 Komentarze: 0
Dystans 12.10 km
Czas 00:34
Vśrednia 21.35 km/h
Vmax 41.91 km/h
Temp. 4.0 °C
Więcej danych

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 87089.27 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


87089.27

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

165d 22h 11m

CZAS W SIODLE