Travel on Gravel!

kubolsky
Nocna jazda, czyli Duszno po raz kolejny Kategoria 100 i więcej, ciekawe
Piątek, 2 sierpnia 2013 Komentarze: 1
Dystans 101.85 km
Czas 04:46
Vśrednia 21.37 km/h
Uczestnicy
Tętnośr. 122
Tętnomax 172
Kalorie 3772 kcal
Sprzęt [RIP] Kross
Pomysł na nocną jazdę powstał dzień wcześniej. Wstępnie umówiłem się tylko z Marcinem, ale ten poinformował mnie że na śmiganie po zmierzchu pisze się również Micor. Spoko :). Po południu otrzymałem sms-a z informacją, że spotykamy się punkt 23.00 na Wenecji. Tuż przed 11.00 wieczorem gotowy wyruszyłem na miejsce zbiórki. Nie dalej jak 500 m od domu musiałem zaliczyć rogala - wziąłem w sakwę wszystko oprócz bluzy. Po szybkiej cofce w końcu ostatecznie pokręciłem na Wenecję, gdzie już czekał Micor. Chwilę pogadaliśmy gdy na horyzoncie, wśród czerni nocy zaczęły wyłaniać się dwa światełka. Dziwne... Okazało się, że wraz z Marcinem, dość niespodziewanie przybył Marcina kumpel - Piotrek. W końcu w komplecie ruszyliśmy przez opustoszałe miasto w kierunku Dębówca. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o Lotos, gdzie zakupiłem zapasowe baterie do lampki, gdyż ta sygnalizowała niski poziom mocy w zainstalowanych ogniwach. Na Orchół śmigało się elegancko - temperatura była optymalna, wiatr powiewał delikatnie, a na drodze panowały pustki (minął nas raptem jeden samochód). Dalej już lasem, przez Dębówiec i Ganinę dotarliśmu na Gołąbki.

We wsi Gołąbki © kubolsky


Jazda w nocy ma swój niepowtarzalny klimat - trasy doskonale znane wydają się obce, a jedyny widoczny punkt to ten, który oświetla lampka zainstalowana na kierownicy. No i ta cisza... :). Ze wsi Gołąbki śmignęliśmy objeżdżanym już wcześniej, nowiutkim, asfaltowym dywanem w okolice Gąsawki. Na krzyżówce odbiliśmy w kierunku Drewna, a następnie przez Niestronno, Wieniec i Czaganiec dotarliśmy do Padniewka. Drogi koło 1.00 w nocy były oczywiście opustoszałe, więc mogliśmy elegancko kręcić całą ich szerokością ;). Tuż przed Mogilnem zatrzymaliśmy się na BP gdzie zakupiliśmy i szybko skonsumowaliśmy energetyki (padło na 0,5 L Monsterka - Poweeeer! ;) ), a Micor w końcu wymienił baterie w lampkach, bo te ledwo żyły.

Przerwa na energetyka © kubolsky


Z Padniewka do Mogilna mieliśmy żabi skok, więc po niecałych 15 minutach znajdowaliśmy się już na półmetku naszej nocnej wyprawy, czyli przy fontannie.

Półmetek zaliczony - fontanna w Mogilnie © kubolsky


Trochę czasu tu spędziliśmy, gdyż kręcąc naszym tradycyjnym, niekoniecznie niskim tempem po pustych drogach wypracowaliśmy spory zapas czasu, który trzeba było zgubić ;). Po mniej więcej pół godzinie ruszyliśmy dalej, zaliczając po drodze sklep całodobowy serwujący Radlery ;). Z Mogilna na Wał Wydartowski wspięliśmy się terenem przez Wyrobki i Izdby, a u stóp wieży znaleźliśmy się na dwie godziny przed wschodem słońca :).

Cel osiągnięty - wieża w Dusznie © kubolsky


Dostępny czas wykorzystaliśmy na uzupełnienie płynów, zapełnienie żołądków prowiantem i krótką drzemkę.

Kolacja/śniadanie (?) © kubolsky


Drzemka na wierzy © kubolsky


Im widniej się robiło, tym bardziej stawało się jasne, że szanse na obserwowanie wzejścia słońca z najwyższego punktu pojezierza Gnieźnieńskiego są nikłe - ze wschodu nadchodziła wielka chmura przysłaniająca to, na co tyle czasu czekaliśmy. Jako że z naturą trudno wygrać zadecydowaliśmy, że się ewakuujemy. Z Wału zjechaliśmy asfaltami przez Wydartowo, Kierzkowo i Niewolno tym samym trafiając do Trzemeszna. Zmęczenie ostro dawało się we znaki, więc ustaliliśmy, że odbijamy na stację na kawkę. Tam niemiła niespodzianka - przerwa, a więc stacja nieczynna. Nosz God dammit! Trudno się mówi - jedziemy do domów. Do Gniezna dotarliśmy okołowierzbiczańskimi terenami, czyli przez Wymysłowo, Kujawki i Lubochnię.

Grupfoto na Wierzbiczanach © kubolsky


Na przejeździe kolejowym na Dalkach okazało się, że do domknięcia "setki" brakuje jeszcze kilku kaemów, więc wraz Marcinem postanowiliśmy potowarzyszyć Micorowi w drodze do domu, przy okazji żegnając się z Piotrem. W Mnichowie nasza trójka się rozjechała, a ja śmignąłem do domu polami i wpadłem przez Skiereszewo bezpośrednio na swój fyrtel. Dopiero tutaj, po raz pierwszy tego dnia ujrzałem wyglądające zza chmur słońce. Lepiej późno niż wcale ;). Wyjazd zakończyłem dokładnie o 6.30 mijając się praktycznie z Żoną i Juniorem w drzwiach. Teraz czas odespać wojaże :P.

Mapka trasy:

Komentarze

jerzyp1956 20:34 niedziela, 4 sierpnia 2013
Fajny opis ładne fotki i super wyprawa.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 76058.66 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


76058.66

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

144d 21h 38m

CZAS W SIODLE