Test trasy ;)
Środa, 31 lipca 2013
Komentarze:
0
Późnym popołudniem odezwał się do mnie Marcin z propozycją wspólnej jazdy. Jako że chwilę wcześniej Aśka oznajmiła mi, że zawija Juniora w fotel VIP i śmiga rowerem na pierdoły do siory, od razu potwierdziłem swoje uczestnictwo w wypadzie z ekipą. Na Wenecji stawiłem się 10 minut później, a na miejscu tradycyjnie już oczekiwałem na resztę grupy na zakręcie. Po chwili dojechał Marcin wraz z p. Jurkiem. Pogaduchy trochę nam zajęły, ponieważ p. Jurek i Marcin konsultowali ze mną kwestię zakupu bagażnika, sakw, osprzętu turystycznego itd. Coś się kroi, coś wisi w powietrzu... ;). W końcu się ruszyliśmy, nie mając (tradycyjnie) konceptu na trasę, więc postanowiliśmy ruszyć ku serwisówce wzdłuż S5. Tam przynajmniej jest szeroki, mało uczęszczany asfalt - można więc na spokojnie po drodze pogadać. Tak sobie kręcąc gładkim jak stół czarnym dywanem zaproponowałem swój koncept trasy, na który reszta się zgodziła. Tym sposobem udaliśmy się do Czerniejewa przez Woźniki, Baranowo, Pawłowo Lasy Czerniejewskie i Brzózki. W Czerniejewie zaliczyliśmy krótką wizytę w Biedrze.
Droga powrotna wiodła przez Kąpiel, Nidom, Kosmowo, Gębarzewo i Pustachowę. Na ścieżce pieszo-rowerowej zadzwonił telefon - Aśka. Okazało się, że dopiero wyjeżdża do domu. Zaproponowałem więc, że spotkamy się na Rynku. Pokręciliśmy więc z chłopakami przez Wenecję na Rynek, gdzie przystanęliśmy na chwilę, lecz gadka na tyle się rozwinęła że wspólnie doczekaliśmy przyjazdu mej Małżowiny wraz z Juniorem. W międzyczasie, zupełnie przypadkowo dobił do nas Micor jeżdżący po mieście i dokręcający do 2k km w miesiącu (udało mu się - szacun!). Po przyjeździe Aśki właściwie od razu ruszyliśmy do domu, tym samym żegnając moich dzisiejszych kompanów. Aha, test trasy zakończył się pozytywnie. Jest ok!
Przed Biedrą w Czerniejewie© kubolsky
Droga powrotna wiodła przez Kąpiel, Nidom, Kosmowo, Gębarzewo i Pustachowę. Na ścieżce pieszo-rowerowej zadzwonił telefon - Aśka. Okazało się, że dopiero wyjeżdża do domu. Zaproponowałem więc, że spotkamy się na Rynku. Pokręciliśmy więc z chłopakami przez Wenecję na Rynek, gdzie przystanęliśmy na chwilę, lecz gadka na tyle się rozwinęła że wspólnie doczekaliśmy przyjazdu mej Małżowiny wraz z Juniorem. W międzyczasie, zupełnie przypadkowo dobił do nas Micor jeżdżący po mieście i dokręcający do 2k km w miesiącu (udało mu się - szacun!). Po przyjeździe Aśki właściwie od razu ruszyliśmy do domu, tym samym żegnając moich dzisiejszych kompanów. Aha, test trasy zakończył się pozytywnie. Jest ok!
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.