Kółko na dobranoc i niemiła niespodzianka
Wtorek, 21 maja 2013
Komentarze:
4
Dziś urzędowałem we Wrocku, więc do domu zawitałem dopiero późnym popołudniem. Pogoda zachęcała do jazdy, a okazja znalazła mnie sama - na fejsbuniu pojawiła się propozycja wspólnej przejażdżki zamieszczona przez kumpla spoza BS. Jako że godzina była dość późna, bo po 18.00, przystałem na krótki trip - w końcu lepsze to niż nie wyjeżdżać w ogóle :P. W składzie: Krzychu, Wiadro i ja, tuż przed 19.00 ruszyliśmy w trasę zaproponowaną przez Krynia. Początkowo śmignęliśmy długą prostą do Zdziechowy. Śmigało się bardzo przyjemnie - temperatura wieczorem była wręcz optymalna, słoneczko jeszcze odczuwalnie grzało, a wiatr bardziej uprzyjemniał jazdę niż przeszkadzał. Krzychu zaproponował tempo rekreacyjne, ale w mojej opinii średnia na tym odcinku oscylująca wokół 23 km/h nie była prędkością spacerową :) Za Zdziechową odbiliśmy w lewo, w kierunku drogi nr 190 na Kłecko, do której ostatecznie dotarliśmy mijając po drodze Kopydłowo :). Ową drogę przecięliśmy i po chwili znajdowaliśmy się na wiadukcie nad starą linią kolejową nr 377, wykorzystywaną obecnie jedynie dla ruchu towarowego, w postaci składów cystern z bazy paliwowej w Rejowcu. W tym miejscu strzeliłem focię moim dzisiejszym kompanom...
...jak również samej linii kolejowej.
Dalej pokręciliśmy do wsi Dębnica. Tu pokusiliśmy się o zjazd na brzeg jeziorka. Nad wodą może i było by fajnie gdyby nie chmary komarów, muszek i wszelkiego innego latającego dziadostwa. Wystarczyła chwila bym śmigał z powrotem na trasę konkretnie pogryziony. Na brzegu zdążyłem jeszcze uwiecznić na zdjęciu zadowolonego nie wiadomo z czego (bo na pewno nie z towarzystwa owadów) Wiadra na tle wody.
Ciąg dalszy trasy wiódł asfaltem w stronę Owieczek. Po drodze udało mi się zatrzymać w kadrze siedzącego na słupie bociana.
Skubaniec nie spłoszył się gdy mijali go Krzychu z Wiadrem, wzbił się do lotu dopiero gdy usłyszał szum moich Race Kingów :P. Z Owieczek śmiganą już nie raz drogą wojewódzką nr 197 z wiatrem w plecy dotarliśmy ekspresem do Gniezna. W domu zjawiłem się koło 20.30 z zamiarem uśpienia Juniora. Jak się okazało, Młody już praktycznie spał więc postanowiłem jeszcze szybko dokręcić parę kaemów do PiP i z powrotem. Tu niestety spotkała mnie niemiła niespodzianka na dobranoc - najpierw dziwne dźwięki wydobywające się z napędu, a chwilę później, dosłownie parędziesiąt metrów od domu zerwany łańcuch :/ Z dwojga złego lepiej tu niż gdzieś w trasie. Wieczorem wymieniłem jeszcze kilka ogniw, by na jutro rower był gotowy do jazdy i odpaliłem Perłę Chmielową, bo na Lubuskie już nie było szans. Perła to nie jest dobre piwo...
Wiadro z Kryniem na wiadukcie© kubolsky
...jak również samej linii kolejowej.
Kolejowy tunel© kubolsky
Dalej pokręciliśmy do wsi Dębnica. Tu pokusiliśmy się o zjazd na brzeg jeziorka. Nad wodą może i było by fajnie gdyby nie chmary komarów, muszek i wszelkiego innego latającego dziadostwa. Wystarczyła chwila bym śmigał z powrotem na trasę konkretnie pogryziony. Na brzegu zdążyłem jeszcze uwiecznić na zdjęciu zadowolonego nie wiadomo z czego (bo na pewno nie z towarzystwa owadów) Wiadra na tle wody.
Jeziorko w Dębnicy© kubolsky
Ciąg dalszy trasy wiódł asfaltem w stronę Owieczek. Po drodze udało mi się zatrzymać w kadrze siedzącego na słupie bociana.
Klekot na słupie© kubolsky
Skubaniec nie spłoszył się gdy mijali go Krzychu z Wiadrem, wzbił się do lotu dopiero gdy usłyszał szum moich Race Kingów :P. Z Owieczek śmiganą już nie raz drogą wojewódzką nr 197 z wiatrem w plecy dotarliśmy ekspresem do Gniezna. W domu zjawiłem się koło 20.30 z zamiarem uśpienia Juniora. Jak się okazało, Młody już praktycznie spał więc postanowiłem jeszcze szybko dokręcić parę kaemów do PiP i z powrotem. Tu niestety spotkała mnie niemiła niespodzianka na dobranoc - najpierw dziwne dźwięki wydobywające się z napędu, a chwilę później, dosłownie parędziesiąt metrów od domu zerwany łańcuch :/ Z dwojga złego lepiej tu niż gdzieś w trasie. Wieczorem wymieniłem jeszcze kilka ogniw, by na jutro rower był gotowy do jazdy i odpaliłem Perłę Chmielową, bo na Lubuskie już nie było szans. Perła to nie jest dobre piwo...
Komentarze
Czas najwyższy zakupić kolejny łańcuch, skrócić do 108 ogniw, założyć spinkę i nie tykać...do pierwszego szejkowania ;)
Z tymi wymianami ogniw trzeba uważać bo wszelkie działania na sworzniach osłabiają ich gniazda i łańcuch na pewno robi się słabszy.