Travel on Gravel!

kubolsky
Szlakiem Mitów i Legend w poszukiwaniu keszy Kategoria geocaching
Niedziela, 28 kwietnia 2013 Komentarze: 1
Dystans 70.93 km
Czas 03:36
Vśrednia 19.70 km/h
Uczestnicy
Sprzęt [RIP] Kross
Wczorajsza niekorzystna aura skutecznie odcisnęła swoje piętno na dniu dzisiejszym. Dzisiejszy poranek przywitał mnie co prawda zachmurzonym niebem, ale słupek rtęci na termometrze w okolicy 10 kreski zwiastował lepszy niż wczoraj dzień. Okazja, w postaci smsa od Marcina z zaproszeniem do wspólnej jazdy nadarzyła się koło 14, więc zbytnio się nie zastanawiając wyskoczyłem na półkrótko na rower i o umówionej 14:20 czekałem na mojego dzisiejszego kompana na Wenecji. Ten zjawił się punktualnie i już po chwili śmigaliśmy przez miasto w stronę Pyszczyna. Dzisiejszą trasę zaproponował Marcin, a założenie było takie, żeby śmignąć w kierunku przeciwnym do tego, jaki obieraliśmy ostatnimi czasy. Przez Pyszczyn, Krzyszczewo dotarliśmy do...krajowej 5. Okazało się, że ominęliśmy jakiś zakręt i musieliśmy kawałek (dosłownie paręset metrów) śmignąć poboczem DK5 w towarzystwie rozpędzonych aut. Całe szczęście tak szybko jak na nią wjechaliśmy, tak szybko odbiliśmy w bok do Modliszewa. Od tego momentu sumiennie poddaliśmy się trasie sugerowanej przez GPS Marcina. W Modliszewie przystanęliśmy przy wiejskiej remizie, gdzie znajduje się pierwszy w dniu dzisiejszym posąg na Szlaku Mitów i Legend - Zbój Maciej.

Zbój Maciej w Modliszewie © kubolsky


Po obowiązkowej fotce ruszyliśmy przez wsie Dębłowo i Nowaszyce lasem do pierwszego na tej drodze skrzyżowania, gdzie postanowiliśmy odbić w stronę Mieleszyna. Plan dalszej jazdy, jaki w tym momencie ustaliliśmy, to Mieleszyn właśnie, następnie odbicie na Kłecko, a dalej tradycyjnie "się zobaczy" :) Tym oto sposobem po jakichś 40 minutach żwawej i równej jazdy znaleźliśmy się w Kłecku, gdzie przystanąłem na chwilę cyknąć fotkę kościoła...

Kościół w Kłecku © kubolsky


...a następnie panoramy rynku.

Rynek w Kłecku © kubolsky


Marcin zaproponował, aby przez Zakrzewo pokręcić do Imiołek, a docelowo na Pola Lednickie gdzie schowane są cztery jeszcze nie odkryte przez Niego "kesze". Przystałem na tą jakże kuszącą propozycję, zaciągnąłem szybko do Locusa okoliczne skrzynki i ruszyliśmy dalej. W międzyczasie odbiliśmy w stronę kolejnego posągu na Szlaku Mitów i Legend - Zielarki z Gorzuchowa.

Zielarka z Gorzuchowa © kubolsky


Posąg przedstawia jedną z ośmiu kobiet i dwójki małych dziewczynek spalonych na stosie ponad 250 lat temu w pobliskim lasku, za rzekome uprawianie czarów.

Miejsce spalenia Zielarek z Gorzuchowa © kubolsky


Naastępnie zgodnie ze wskazaniami GPS trafiliśmy do Zakrzewa, gdzie naszym oczom ukazał się pięknie odrestaurowany pałac z XIX wieku, obecnie własność BZWBK.

Pałac w Zakrzewie © kubolsky


Przy okazji jeszcze fotka stojącej niedaleko pałacu starej gorzelni.

Gorzelnia w Zakrzewie © kubolsky


Dalsza część wycieczki to jazda do Imiołek. Przy dojeździe do drogi Gniezno - Kiszkowo miało miejsce ciekawe zjawisko. Stojąca kilkadziesiąt metrów przed nami, w środku lasu stara "Beema" serii 3 zaczęła się ni stąd ni zowąd cofać, by po chwili stanąć na poboczu. Mijając ów pojazd naszym oczom ukazała się delikatnie zestresowana parka i...pies. My śmignęliśmy dalej, a oni wrócili na miejsce z którego zaczęli paniczne cofanie i tak "stali" dalej :). Przecinając lokalną drogę nr 197 praktycznie znajdowaliśmy się już w Imiołkach. Tu obowiązkowa wspólna fotka i kręcimy zdobywać "kesze" na Polach Lednickich.

Duet w Imiołkach © kubolsky


Już na miejscu zauważyliśmy, że poprawiająca się z godziny na godzinę pogoda spowodowała, że przy niedzieli sporo ludzi postawiło odwiedzić miejsce kultu jakim jest Brama Ryba. Dla nas nie była to zbyt pocieszająca sytuacja, gdyż szukanie skrzynek w miejscu sakralnym wiązać się może z dziwnymi spojrzeniami osób postronnych. Postanowiliśmy się tym jednak zbytnio nie przejmować i w maksymalnym odosobnieniu zaatakowaliśmy pierwsze współrzędne. Poszło gładko i po chwili Marcin wpisywał nas w logu.

Marcin loguje nas w keszu © kubolsky


Później nastąpiła krótka fotosesja, czyli wzajemne foty "in motion" :)

Kubolsky on bike © kubolsky


Po kilku niespodziewanych i bardzo spontanicznie ustrzelonych kadrach ;) ruszyliśmy w poszukiwaniu kolejnych "keszy".

W poszukiwaniu keszy © kubolsky


Czekały nas pozostałe trzy koordynaty na tym terenie, ale jedna rzecz wzbudziła we mnie pewne zaniepokojenie - wszystkie trzy to skrzynki autorstwa użytkownika Tomanek111. Z Jego zamiłowaniem do skutecznego ukrywania mieliśmy już do czynienia przy Mapie Zjednoczonej Europy w Gnieźnie, gdzie spędziliśmy dobre 20 minut na poszukiwaniach i ostatecznie nic nie znaleźliśmy. Tu niestety było podobnie. Nie dość, że opisy są lakoniczne, a spoilery ciężko nazwać spoilerami to jeszcze kolega Tomanek111 lubuje się w podawaniu koordynatów, które jak to określa - pływają (czyli podane współrzędne z dokładnością nie mają nic wspólnego, mogą się różnić nawet o kilka metrów). Przypominam jeszcze, że znajdujemy się w miejscu kultu, a tu każde dziwne zachowanie (jak na przykład kręcenie się przy pomnikach, rzeźbach, krzyżach) traktowane jest jako wybryk i dobitnie komentowane. Szukaliśmy więc trzech igieł w stogu siana i nie znaleźliśmy żadnej. Z lekka wkurzeni ruszyliśmy w drogę powrotną do Gniezna, zatrzymując się jeszcze na chwilę przy ostatnim dziś posągu na Szlaku Mitów i Legend - Karczmarzu z Waliszewa.

Karczmarz z Waliszewa © kubolsky


Marcin zauważył, że wg danych z GPS gdzieś tu nasz znienawidzony twórca zakonspirowanych keszy założył kolejną skrzynkę, lecz po trzech poprzednich nawet się nie pofatygowaliśmy o czytanie opisu. Jazda do domu szła w miarę sprawnie. Wiatr w międzyczasie zelżał praktycznie do zera i tylko jedna rzecz zakłócała przyjemność ze śmigania rowerem - ból dupy :) Dzisiaj ewidentnie nie mogłem się wygodnie rozsiąść w siodle i każda z przyjmowanych przeze mnie pozycji ostatecznie kończyła się bólem moich szacownych czterech liter. W końcu mniej więcej o 18:00 wpadliśmy do miasta, tym razem na mój fyrtel. Chwilka jazdy wzdłuż ul. Poznańskiej i jestem z powrotem. Tu pożegnałem się z Marcinem, podziękowałem za wspólną jazdę i udałem się do domu. Jutro oficjalnie zaczynam tygodniowy długi weekend, jutro też ma być znów wiosennie :)


Komentarze

jerzyp1956 20:54 niedziela, 28 kwietnia 2013
Super wycieczka ......
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 76058.66 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


76058.66

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

144d 21h 38m

CZAS W SIODLE