Travel on Gravel!

kubolsky
Ekipą, (prawie) wokół jeziora Wierzbiczańskiego
Czwartek, 25 kwietnia 2013 Komentarze: 9
Dystans 34.83 km
Czas 02:04
Vśrednia 16.85 km/h
Uczestnicy
Sprzęt [RIP] Kross
Jakoś po 16:30 zadryndał pan Jurek z propozycją (a jakże!) wspólnej jazdy. Jako że panu Jurkowi nie zwykło się odmawiać, potwierdziłem swoje przybycie na Wenecję na "po 17:00". Po ostatnich piaszczystych wojażach zabrałem się w końcu za czyszczenie napędu, fundując tym samym łańcuchowi kąpiel w benzynie ekstrakcyjnej, więc czekało mnie jeszcze złożenie tego do kupy. Zakup porządnej spinki to był strzał w dziesiątkę - cyk cyk kombinerkami i łańcuch jest rozpięty/spięty. Nie to, co z tą badziewną spinką Shimano. Uwinąłem się ze wszystkim w miarę sprawnie i z lekkim poślizgiem, koło 17:30 byłem w umówionym miejscu. Tu czekała już na mnie właściwie stała ekipa z BS, w składzie: Pan Jurek, Mateusz, oraz Marcin.
Bez zbędnych ceregieli ruszyliśmy w stronę Wierzbiczan z planem objechania dookoła jeziora, oczywiście w miarę możliwości terenowych. Najpierw asfaltem, potem piachem i lasem dotarliśmy na skarpę, skąd rozpościera się piękny widok na jezioro Wierzbiczańskie. Tu też ustrzeliłem widokówkę :P, a pan Jurek zabrał się za ustawianie aparatu do zdjęcia grupowego.

Widok na jezioro Wierzbiczańskie © kubolsky


Pan Jurek szykuje "statyw" © kubolsky


W końcu po chwilowej operacji stabilizowania aparatu na siodle udało się ustrzelić tradycyjne foto grupy wypadowej.

Grupfoto na tle jez. Wierzbiczany © kubolsky


Po wykonaniu wszystkich indywidualnych zdjęć kawałek się cofnęliśmy, by przekroczyć płynący w dole strumyczek i ruszyć w dalszą trasę wokół jeziora. W tym momencie niespodziewanie wyrósł przede mną podjazd, którego się kompletnie nie spodziewałem, a że przełożenie było nie takie to po chwili wypiąłem się z SPD-ków i kawałek podprowadziłem rower. Z jednej strony boli, że nie udało się górki pokonać, z drugiej strony boli, że jadący mi na ogonie pan Jurek i Mateusz musieli zrobić to samo, bo ich przyhamowałem. Nauczka na następny raz - nie jechać jeden za drugim i szybciej przebierać manetkami :) Dalej już z tyłkami na siodłach i z nogami na pedałach śmignęliśmy jak przecinaki trasą, którą wyznaczył Marcin. Tylko gdzieniegdzie trzeba było zwolnić i uważać, bo jakiś kretyn stwierdził, że utwardzi drogę gruzem, kamieniami i potłuczonymi kaflami. Masakra :/. W końcu znowu chwyciliśmy asfalt i tymże czarnym dywanem dojechaliśmy do Lubochni, zamykając kółko w jakichś 3/4. Śmignęliśmy jeszcze na dół do brzegu jeziora we wsi Lubochnia, z zamiarem zaliczenia singletracka, ale pomysł jakoś upadł, więc pozostało tylko znów obfocić akwen i zmykać do domu.

Panorama jez. Wierzbiczańskiego z plaży w Lubochni. © kubolsky


Jako ciekawostkę dodam, że znowu towarzyszył nam krążący nad głowami samolot. Znowu ten sam i nadal nie mam pojęcia co to za aeroplan :)
Dalej już oklepaną trasą przez Wolę Skorzęcką, Szczytniki Duchowne i Osiniec wpadliśmy do Gniezna, gdzie odstawiliśmy do domu Juniora i śmignęliśmy każdy w swoja stronę. Wyjazd tradycyjnie już bardzo sympatyczny, tym bardziej, że pod koniec trasy zdrowo zakiełkował konkretniejszy plan na weekend, który za chwilę (bo to już jutro piąteczek!) doczeka się realizacji :).

Komentarze

inoiza 18:06 piątek, 26 kwietnia 2013
W drodze do Torunia wizyta w Inowrocławiu.

http://www.kujawsko-pomorskie.pl/pliki/wiadomosci/20130423_zlot/plakat.jpg
marcingt 22:13 czwartek, 25 kwietnia 2013
Coś na weekend pogoda ma się troszkę zepsuć, ale niby w tygodniu znów słonecznie ;) No i zagadka samolotu rozwiązana.
kubolsky 21:55 czwartek, 25 kwietnia 2013
W takim razie myślę, że zostaniemy przy wersji asfaltowej. Z tego co pamiętam z zeszłego roku w wersji "urokliwej" trochę piachu jest, a po zimie i roztopach pewnie go przybyło :)
bobiko 20:57 czwartek, 25 kwietnia 2013
mozesz mi przedstawić alternatywy. latwe alb trudniejsze i urokliwe ;--) tylko wez pod uwagę ze nie mam mtb''ka :D i znienawidzę jesli beda piachy - dopiero co łańcuch nasmarowany i testuję http://portal.bikeworld.pl/rower/artykul/7440/4rss/
bobiko 20:55 czwartek, 25 kwietnia 2013
Wyrysuj ;-) moze jutro z pracy kopsnę do SKoja ;-)
kubolsky 20:54 czwartek, 25 kwietnia 2013
Zależy, jak chcesz jechać. Możesz śmigać samym asfaltem, możesz też kopsnąć się pół na pól, bardziej urokliwą trasą. Jakbyś chciał zapisy tras, to wal śmiało - wyrysuję :)
bobiko 20:43 czwartek, 25 kwietnia 2013
Orientujesz sie czy z PGN do Skoja to przewaga piachu czy raczej utwardzona ścieżka leśna ? :>
kubolsky 20:29 czwartek, 25 kwietnia 2013
Nom, korzystamy korzystamy :) Dzięks za foto. Tu ewidentnie widać, że to Bryza. Zagadka rozwiązana, wreszcie spokojnie zasnę ;)
sebekfireman 20:21 czwartek, 25 kwietnia 2013
Widzę że ekipowe wypady gnieźnieńskiego BSa zrobiły się już stałym punktem dnia :)
Tu masz ten samolot krążący z bardziej bliska - http://i0.simplest-image-hosting.net/picture/01148.jpg
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 76058.66 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


76058.66

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

144d 21h 38m

CZAS W SIODLE