Travel on Gravel!

kubolsky
Ucieczka przed wiatrem
Wtorek, 23 kwietnia 2013 Komentarze: 2
Dystans 37.68 km
Czas 02:19
Vśrednia 16.26 km/h
Uczestnicy
Sprzęt [RIP] Kross
Po 16:00 zadzwonił telefon. Patrzę na wyświetlacz, a tu pan Jurek. Oczywiście odbieram, już wiem o co chodzi :). Mimowolnie na mej twarzy pojawił się uśmiech, bo wiem, że gdzieś sobie śmigniemy. Okazało się, że pan Jurek właśnie organizuje ekipę na spontaniczny wypad po okolicy, więc umówiliśmy się na spotkanie na Wenecji, ostatnimi czasy naszym punkcie zbornym. Stawiłem się na czas, gdzie już czekał Organizator wraz z Juniorem. Pozostało nam poczekać na resztę. Kręcąc pierwsze kółko wokół jeziora napotkaliśmy Marcina, którego zgarnęliśmy ze sobą i z którym zaliczając kolejne kółka czekaliśmy na ostatniego bikera. Ten w końcu dotarł i po krótkiej analizie kierunku wiatru ruszyliśmy w stronę Zdziechowy w składzie: pan Jurek, Mateusz, Marcin, kolejny nowo poznany rowerowy śmigacz - Dawid i ja. Prosta do Zdziechowy to bezustanna walka z bocznym wiatrem - silnym, lecz na szczęście ciepłym. Po dojeździe do punktu pośredniego odbiliśmy w prawo, tym samym robiąc wiatr na szaro, który teraz dymał nam w plecy. Jazda do Modliszewa to sprint z wiatrem, z prędkością stałą w granicach 40 km/h :). Z Modliszewa śmignęliśmy szybko w głąb Lasów Królewskich. To był nasz plan - jak najmniej jazdy w dzisiejszym, silnym wietrze. Nad wyraz komfortowo po leśnym dukcie jechało się panu Jurkowi, niczym na fulu. Okazało się, że to wina pany w tylnym kole. Tym samym w lesie urządziliśmy szybki pit-stop i wymianę gumy.

Pit-stop w lesie © kubolsky


Poszło szybko i po chwili śmigaliśmy dalej. Jazda przez las to istna przyjemność - Epicon pięknie wybiera nierówności w leśnych szlakach, a Race Kingi dosłownie przecinają piaszczyste fragmenty dróg. Cieszy również, że ataki na podjazdy pięknie wchodzą - nogi kręcą same i w mgnieniu oka jestem na górze ;). Jechało się tak dobrze, że zanim zdążyliśmy się zorientować byliśmy na skraju lasu. Tu strzeliliśmy pierwszą dziś zbiorową fotkę.

Zbiórfoto - Dębówiec © kubolsky


Dalej asfaltem, już otwartymi przestrzeniami. Obawialiśmy się trochę wiatru. Na szczęście okazało się, że nie był on tak inwazyjny, jakby się wydawało. Tym sposobem w miarę żwawo jak na panujące warunki dotarliśmy do Gniezna. Tu postanowiliśmy odbić nad jezioro Łazienki, zaliczyć jeszcze dwa podjazdy, jeden zjazd i dalej przez miasto na rynek. Na Rynku chwila przerwy i kolejne zbiórfoto w wykonaniu miłej ochotniczki :)

Zbiórfoto - Rynek © kubolsky


Ostatecznie po chwilowej dyskusji na temat sposobu, w jaki spożytkowana zostanie reszta dnia ja pognałem do domu, a reszta dokręciła kilometry.
Z tego miejsca pragnę podziękować panu Jurkowi za umiejętności organizacyjne i tym samym polecam się na przyszłość! :)

Komentarze

k4r3l 21:40 wtorek, 23 kwietnia 2013
No proszę, w tygodniu z taką ekipą, naprawdę fajnie! Widać, że rowerowy wirus krąży po okolicy :D
jerzyp1956 19:53 wtorek, 23 kwietnia 2013
Ja również dziękuje za wspaniałą wycieczkę ,oby tak dalej Ja z Wami to czuję się coraz młodszy i zdrowszy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 76058.66 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


76058.66

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

144d 21h 38m

CZAS W SIODLE