Geocaching z Marcinem
Kategoria geocaching
Środa, 17 kwietnia 2013
Komentarze:
5
Technika po raz kolejny postanowiła mnie zawieść. Z dzisiejszego wyjazdu do pracy wyszły nici, ponieważ samochód znów strzelił focha i stwierdził, że nie pojedzie. Trudno, się nie będę prosił. Odstawiłem go do mechanika i zacząłem myśleć, co zrobić z zyskanym dniem. Postanowiłem najpierw nadrobić zaległości biurowe, a następnie skontaktowałem się drogą smsową z Marcinem i zaproponowałem wspólną jazdę. Marcin stwierdził, że ze 2 godziny czasu wygospodaruje i chętnie się gdzieś kopsnie rowerem w moim skromnym towarzystwie. Umówiliśmy się na spotkanie na ścieżce pieszo-rowerowej przy ul. Kostrzewskiego i po 10 minutach już wspólnie ustalaliśmy cel naszej wycieczki. Padło na Arcugowo i zaliczenie nie odkrytego wcześniej przez Niego "kesza". Tym samym sam mając okazję odkryć pierwszą skrzynkę, oficjalnie rozpocząłem zabawę z geocachingiem :). Pierwsze minuty jazdy to decyzja, by śmignąć do Cielimowa przez Las Miejski. Jak się po chwili okazało, leśne dukty są przejezdne, a to niesamowicie cieszy :)
Następnie sunąc przez okoliczne wsie znaleźliśmy się w Niechanowie, a po chwili w Arcugowie. Tu korzystając z GPSa Marcina właściwie bezproblemowo odnaleźliśmy pierwszego "kesza", założonego przez znajomego z Bikestats - Uziela.
Obydwoje wpisaliśmy się w logu skrzynki, po czym skrzętnie ją ukryliśmy w przeznaczonym do tego miejscu, obfocililiśmy pałac (mocno zaniedbany) i ruszyliśmy dalej.
Przed wyjazdem z Arcugowa Marcin zaproponował, aby zaliczyć jeszcze jedną skrzynkę ulokowaną na terenie byłego poligonu wojskowego w Cielimowie. Przytaknąłem i ruszyliśmy dalej. Przez Mikołajewice i Potrzymowo dotarliśmy do Żydowa, zaliczając po drodze asfaltowo-gruntowy skrót (również przejezdny), a stamtąd pomknęliśmy do Gębarzewa. Tuż za Żydowem znajdowało się pierwsze odbicie na poligon, niestety jeszcze zbyt grząskie by je bezproblemowo pokonać. Zdecydowaliśmy więc, że na byłe tereny wojskowe wbijemy się za Gębarzewem. W samym Gębarzewie trafiliśmy na domostwa lokalnych hobbitów ;)
Tuż za wsią w końcu odbiliśmy na poligon przejezdnym duktem i po chwili krążyliśmy po licznie usianym ścieżkami terenie. Muszę przyznać, że żałuję iż nigdy wcześniej się tu nie zapuściłem, bo teren jest naprawdę ekstra! W końcu dotarliśmy do naszego celu - miejsca, na którym lądował Papież Jan Paweł II podczas swojej pierwszej wizyty w Ojczyźnie, w 1979 roku. Tu też ulokowany jest kolejny "kesz", w którym zanotowałem swoje odkrycie (Marcin odkrył go już wcześniej).
Jeszcze dwie fotki Papieskiego lądowiska i śmigamy dalej.
Padła propozycja, aby drogę powrotną delikatnie wydłużyć przez powrót do wsi Gębarzewo, odbicie w stronę Gębarzewka, a następnie pokręcić drogą gruntową biegnącą tuż obok zakładu karnego. Tak też uczyniliśmy i po parunastu minutach wlecieliśmy ul. Pustachowską do Gniezna. Z Marcinem pożegnałem się na skrzyżowaniu Kostrzewskiego i Wrzesińskiej, a sam pomknąłem jeszcze przez miasto do Piotra i Pawła uzupełnić płyny i zakupić piwko na wieczór. W drodze powrotnej technika postanowiła zawieść mnie jeszcze jeden raz poprzez samoczynne wyłączenie się telefonu i tym samym przerwę w rejestracji przebytej trasy. W sumie lepiej kilka km przed domem, niż na początku wycieczki :)
Zastanawiam się jeszcze, czy odzyskam na jutro samochód, czy też znowu będę musiał zadecydować, jak zagospodarować kolejny, zyskany dzień ;)
Przez Las Miejski© kubolsky
Następnie sunąc przez okoliczne wsie znaleźliśmy się w Niechanowie, a po chwili w Arcugowie. Tu korzystając z GPSa Marcina właściwie bezproblemowo odnaleźliśmy pierwszego "kesza", założonego przez znajomego z Bikestats - Uziela.
Kesz w Arcugowie© kubolsky
Obydwoje wpisaliśmy się w logu skrzynki, po czym skrzętnie ją ukryliśmy w przeznaczonym do tego miejscu, obfocililiśmy pałac (mocno zaniedbany) i ruszyliśmy dalej.
Pałac w Arcugowie© kubolsky
Przed wyjazdem z Arcugowa Marcin zaproponował, aby zaliczyć jeszcze jedną skrzynkę ulokowaną na terenie byłego poligonu wojskowego w Cielimowie. Przytaknąłem i ruszyliśmy dalej. Przez Mikołajewice i Potrzymowo dotarliśmy do Żydowa, zaliczając po drodze asfaltowo-gruntowy skrót (również przejezdny), a stamtąd pomknęliśmy do Gębarzewa. Tuż za Żydowem znajdowało się pierwsze odbicie na poligon, niestety jeszcze zbyt grząskie by je bezproblemowo pokonać. Zdecydowaliśmy więc, że na byłe tereny wojskowe wbijemy się za Gębarzewem. W samym Gębarzewie trafiliśmy na domostwa lokalnych hobbitów ;)
Hobbiton w Gębarzewie ;)© kubolsky
Tuż za wsią w końcu odbiliśmy na poligon przejezdnym duktem i po chwili krążyliśmy po licznie usianym ścieżkami terenie. Muszę przyznać, że żałuję iż nigdy wcześniej się tu nie zapuściłem, bo teren jest naprawdę ekstra! W końcu dotarliśmy do naszego celu - miejsca, na którym lądował Papież Jan Paweł II podczas swojej pierwszej wizyty w Ojczyźnie, w 1979 roku. Tu też ulokowany jest kolejny "kesz", w którym zanotowałem swoje odkrycie (Marcin odkrył go już wcześniej).
Kesz na poligonie w Cielimowie© kubolsky
Jeszcze dwie fotki Papieskiego lądowiska i śmigamy dalej.
Tablica informacyjna na Papieskim lądowisku© kubolsky
Marcin pod krzyżem :)© kubolsky
Padła propozycja, aby drogę powrotną delikatnie wydłużyć przez powrót do wsi Gębarzewo, odbicie w stronę Gębarzewka, a następnie pokręcić drogą gruntową biegnącą tuż obok zakładu karnego. Tak też uczyniliśmy i po parunastu minutach wlecieliśmy ul. Pustachowską do Gniezna. Z Marcinem pożegnałem się na skrzyżowaniu Kostrzewskiego i Wrzesińskiej, a sam pomknąłem jeszcze przez miasto do Piotra i Pawła uzupełnić płyny i zakupić piwko na wieczór. W drodze powrotnej technika postanowiła zawieść mnie jeszcze jeden raz poprzez samoczynne wyłączenie się telefonu i tym samym przerwę w rejestracji przebytej trasy. W sumie lepiej kilka km przed domem, niż na początku wycieczki :)
Zastanawiam się jeszcze, czy odzyskam na jutro samochód, czy też znowu będę musiał zadecydować, jak zagospodarować kolejny, zyskany dzień ;)
Komentarze
Sebek, nad morze może nie, ale po cichu liczę, że jutro też zostanę uziemiony i gdzieś się kopsnę. Najlepiej w towarzystwie ofkoz! :)