Niby testy: epizod 2, raczej nie ostatni
Kategoria solo
Środa, 3 kwietnia 2013
Komentarze:
3
Co się będę oszukiwał - ta pogoda, mimo że ciut lepsza, niezbyt nastraja mnie do jazdy. Klnę pod nosem, ponieważ prognozy sprzed jakiegoś czasu obiecywały znaaacznie więcej i swój urlop miałem spędzić aktywnie, nabijając keamy, a realia wyglądają tak, że w ciągu dwóch dni wykręciłem (o zgrozo!) niecałe 24km :/
Dziś wsiadłem na rower tylko dlatego, że miałem do zrobienia niewielkie, lecz niezbędne zakupy i postanowiłem kopsnąć się do PiP. Po drodze nie aplikowałem sobie bezpośrednio w kanały słuchowe gitarowego brzmienia, więc całe dzisiejsze 10 km towarzyszyło mi nieznośne skrzypienie gdzieś z roweru. Początkowo myślałem, że to suport. Po chwili namysłu i eksperymentów tą opcję skreśliłem. Kolejne do głowy przyszły mi widły. Tak szybko jak przyszły, tak szybko odeszły - no gdzie, nowe widły?! Po chwili doznałem olśnienia - to musi być sztyca/siodło i ich system montażowy. Wracając poddałem Epicona testowi o którym mowa w tytule wpisu - droga wiodła przez gnieźnieński rynek i deptak, wyłożone na całej długości "kocimi łbami". Zgodnie z odwiecznym prawem, skoro w tamtą stronę miałem pod górkę, to z powrotem nie ma innej opcji - musi być w dół :) Rozpędziłem się i wzbudzając wszechobecne przekleństwa mijanych przechodniów pomknąłem na dół. Krótko - poczułem, że jest znacznie lepiej niż z fabrycznym amorkiem ^^
W domciu dobrałem się do rury podsiodłowej - solidnie ją wyczyściłem, nasmarowałem i zamontowałem na nowo, ciut wyżej nawet niż pierwotnie :P Nie byłem niestety do końca przekonany do słuszności moich działań, więc postanowiłem rozkręcić jeszcze siodło wraz z mocowaniem. Pierwszy ruch imbusem spowodował, że moja pewność wrosła do granic możliwości - śruba wydała ten nieprzyjemny dźwięk, który towarzyszył mi całą dzisiejszą drogę. Rozkręciłem wszystko, wyczyściłem, nasmarowałem i skręciłem do kupy. Mam nadzieję, że jutro pojeżdżę w ciszy. Tak, jutro mam nadzieję kontynuować testy ;)
EDIT 04.04.13 - Wypad do PiP po Lubuskie Jasne. Wspaniale jest jeździć w ciszy gdy nic nie skrzypi, a jedyny dźwięk jaki dochodzi do uszu to szum Race Kingów :)
Dziś wsiadłem na rower tylko dlatego, że miałem do zrobienia niewielkie, lecz niezbędne zakupy i postanowiłem kopsnąć się do PiP. Po drodze nie aplikowałem sobie bezpośrednio w kanały słuchowe gitarowego brzmienia, więc całe dzisiejsze 10 km towarzyszyło mi nieznośne skrzypienie gdzieś z roweru. Początkowo myślałem, że to suport. Po chwili namysłu i eksperymentów tą opcję skreśliłem. Kolejne do głowy przyszły mi widły. Tak szybko jak przyszły, tak szybko odeszły - no gdzie, nowe widły?! Po chwili doznałem olśnienia - to musi być sztyca/siodło i ich system montażowy. Wracając poddałem Epicona testowi o którym mowa w tytule wpisu - droga wiodła przez gnieźnieński rynek i deptak, wyłożone na całej długości "kocimi łbami". Zgodnie z odwiecznym prawem, skoro w tamtą stronę miałem pod górkę, to z powrotem nie ma innej opcji - musi być w dół :) Rozpędziłem się i wzbudzając wszechobecne przekleństwa mijanych przechodniów pomknąłem na dół. Krótko - poczułem, że jest znacznie lepiej niż z fabrycznym amorkiem ^^
W domciu dobrałem się do rury podsiodłowej - solidnie ją wyczyściłem, nasmarowałem i zamontowałem na nowo, ciut wyżej nawet niż pierwotnie :P Nie byłem niestety do końca przekonany do słuszności moich działań, więc postanowiłem rozkręcić jeszcze siodło wraz z mocowaniem. Pierwszy ruch imbusem spowodował, że moja pewność wrosła do granic możliwości - śruba wydała ten nieprzyjemny dźwięk, który towarzyszył mi całą dzisiejszą drogę. Rozkręciłem wszystko, wyczyściłem, nasmarowałem i skręciłem do kupy. Mam nadzieję, że jutro pojeżdżę w ciszy. Tak, jutro mam nadzieję kontynuować testy ;)
EDIT 04.04.13 - Wypad do PiP po Lubuskie Jasne. Wspaniale jest jeździć w ciszy gdy nic nie skrzypi, a jedyny dźwięk jaki dochodzi do uszu to szum Race Kingów :)
Komentarze
@luckyloser13 niestety się nie zapowiada :/ Naprawdę fajna pogoda, typu "przedwiośnie" prognozowana jest na weekend, z naciskiem na niedzielę. Dziś i jutro zapowiada się ta nieszczęsna sryta.