Terenowo
Piątek, 11 października 2013
Komentarze:
0
Dziś wystartowaliśmy trochę później, z uwagi na moje szwędanie się z rodzinką po mieście w godzinach szczytu (czyt. korki wszędzie gdzie nie spojrzeć i ogólna nerwówka). Godzinę startu dwukrotnie przekładałem śląc informacyjne smsy do p. Jurka, aż ten się chyba w końcu zdenerwował i podjechał do mnie pod dom wyciągnąć mnie siłą ;). Na moje szczęście nie musiał tego robić, gdyż akurat wyprowadzałem furę na zewnątrz. Bez zbędnych ceregieli od razu ruszyliśmy przed siebie. Najpierw zahaczyliśmy o Orlen, gdzie kompresor zamiast pompować upuszczał powietrze z gum roweru p. Jerzego. Ostatecznie postanowiliśmy sobie odpuścić i pokręciliśmy serwisówką wzdłuż DK5. Na pierwszym wiadukcie przerzuciliśmy się na drugą stronę drogi i najpierw terenem, a następnie asfaltem udaliśmy się do Mnichowa. Do samej wsi nie wjeżdżaliśmy, gdyż już przy pierwszych zabudowaniach puściliśmy się w bok w teren. Tak się nam spodobało, że właściwie cały dzisiejszy wypad poświęciliśmy na obmyślanie trasy drogami gruntowymi. Odbijając z Mnichowa wykręciliśmy duktami rogala i po dłużej chwili wskakiwaliśmy z powrotem na drogę Gniezno - Czerniejewo. Krótka cofka i odbijamy w prawo na Kokoszki. Ponownie gruntem popylamy w stronę torów kolejowych prowadzących do Wrześni. Za torami znowu wykręcamy w prawo i za cel obieramy Las Miejski, oczywiście talej terenem. Po drodze przecinamy ul. Pustachowską, a następnie wzdłuż starej prochowni po dukcie pokrytym jesiennymi liśćmi sypiącymi się spod kół docieramy do drogi łączącej Cielimowo z Gębarzewem. Tu przecinamy DK15 i wracamy do Lasu Miejskiego. Ten objeżdżamy skrajem docierając do Goczałkowa. Przy stacji wodociągowej po raz kolejny wykręcamy w prawo i suniemy do lasu Jelonek. Tu jeszcze mnie nie było...chyba. Szczerze mówiąc to nie pamiętam czy byłem, czy nie :P. Ponownie skrajem lasu, polnym duktem przebiegającym między zaoranym polem a jesiennie kolorowymi drzewami (co za klimat!) docieramy w okolice Baru Leśnego na wylocie z Gniezna na Witkowo. Znowu przecinamy kolejną już szosę i tym razem trochę na oślep kręcimy tak, jak nas szlak wiedzie. W końcu polegając na zmyśle orientacji, na którymś z leśnych skrzyżowań odbijamy w lewo i na horyzoncie widzimy przerzedzający się drzewostan. Wypadliśmy prosto w pole, dorgi brak :/. Trzeba się zatrzymać i pomyśleć co dalej. Skorzystaliśmy z okazji i pauzę wykorzystaliśmy na sikstop :P. Na nasze szczęście wystarczyło cofnąć się parę metrów by móc dalej skrajem lasu pomykać rozjeżdżoną trawą.
Ostatecznie wypadliśmy gdzieś na Osińcu. Powrót do domu to jazda Kawiarami, dalej przez Tajwan i ul. Kokoszki do ul. Kostrzewskiego. Stąd standardowo przez Dalki do domciu. Wyszła naprawdę mega fajna tarsa, a spora dawka terenu to miła odskocznia od ostatnich nudnych asfaltów :). Na jutro szykuje się Duszno. Mimo faktu, że byłem tam nie raz cieszę się jak dziecko ;). A do przejechanego dziś śladu na bank nie raz wrócę :).
Kuba w terenie© jerzyp1956
Ostatecznie wypadliśmy gdzieś na Osińcu. Powrót do domu to jazda Kawiarami, dalej przez Tajwan i ul. Kokoszki do ul. Kostrzewskiego. Stąd standardowo przez Dalki do domciu. Wyszła naprawdę mega fajna tarsa, a spora dawka terenu to miła odskocznia od ostatnich nudnych asfaltów :). Na jutro szykuje się Duszno. Mimo faktu, że byłem tam nie raz cieszę się jak dziecko ;). A do przejechanego dziś śladu na bank nie raz wrócę :).
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.