Travel on Gravel!

kubolsky
Bydgoszcz - Gniezno Kategoria 100 i więcej, ciekawe
Sobota, 21 września 2013 Komentarze: 2
Dystans 110.90 km
Czas 05:15
Vśrednia 21.12 km/h
Uczestnicy
Vmax 48.90 km/h
Tętnośr. 138
Tętnomax 178
Kalorie 5039 kcal
Sprzęt [RIP] Kross
Więcej danych
Z racji braku konkretnych planów rowerowych na weekend postanowiłem zawczasu zagaić Chłopaków i dowiedzieć się, czy może w Ich głowach świta już jakiś koncept wypadu. Ku mej uciesze Marcin oznajmił, że szykuje się do wyznaczenia trasy z Bydgoszczy do Gniezna. Znaczyło to, że do Bydzi trzeba będzie dokulać się pociągiem. Podjarałem się nieziemsko - w końcu szykuje się kolejna trasa z gatunku 100+, czyli praktycznie cały dzień w siodle :). Dodam, że ładny dzień według prognoz wszelakich :). Tuż po 8 rano spotkałem się z p. Jurkiem koło Biedry na Poznańskiej. Korzystając z okazji wskoczyłem do sklepu po energetyka oraz kilka nektarynek. Na dworzec dotarliśmy na spokojnie, dysponując wystarczającym zapasem czasu. Na miejscu czekał już Marcin. Wspólnie udaliśmy się do kas biletowych, przypominając przy okazji paniom po drugiej stronie szyby o przysługującym nam darmowym przewozie rowerów z okazji "Tygodnia bez Samochodu".

Dworzec PKP Gniezno © kubolsky


Nasz regionalny "kibelek" podjechał o czasie, czego nie można powiedzieć o TLK "Pomorzanin" jadącemu w przeciwnym kierunku. Na dworcu w Gnieźnie komunikowano dla niego 50 min opóźnienia :/. Ot PKP... Wsiedliśmy do przedziału na końcu składu i ruszyliśmy w kierunku woj. Kujawsko-Pomorskiego. Na miejscu byliśmy 20 minut po czasie - pociąg zaliczył dłuższy postój w Jarząbkowie bodajże. Z dworca wydostaliśmy się pokonując dwukrotnie schody do przejścia podziemnego, oczywiście z rowerami na ramieniu. Podjazdów, czy tym bardziej windy tam nie uświadczycie. Dziękujemy Ci PKP!

Dworzec PKP Bydgoszcz © kubolsky


W centrum było już lepiej - część trasy po mieście pokonaliśmy nie najgorszymi ścieżkami rowerowymi. Najpierw dotarliśmy na zrewitalizowaną Wyspę Młyńską - wygląda przednio.

Wyspa Młyńska © kubolsky


Bydgoszcz Wita! © kubolsky


Wyspa Młyńska © kubolsky


Brda przepływająca przez centrum Bydgoszczy © kubolsky


Młyny na Wyspie Młyńskiej © kubolsky


Dalej pokręciliśmy na rynek, który już takiego wrażenia na mnie nie zrobił.

Ratusz na Starym Rynku w Bydgoszczy © kubolsky


Jazdę po wąskich uliczkach starego miasta umilało nam pięknie świecące słońce, które faktycznie zapowiadało ładny dzień. Wszystko zgodnie z planem :). Na przedmieścia Bydgoszczy wydostaliśmy się elegancką ścieżką pieszo-rowerową, która ciągnęła się dalej już jako droga rowerowa, akurat w naszym kierunku. Tym szlakiem dojechaliśmy do drogi S5, którą przecięliśmy dołem.
Stąd dalsza trasa wiodła podmiejskimi wioskami - najpierw asfaltem, później leśnym szlakiem o niezbyt stabilnym podłożu, aż w końcu ubitym, polnym duktem. Tym ostatnim docieramy do osady Prądki gdzie napotykamy kilka mostów (z czego jeden, drewniany, w stanie opłakanym) usytuowanych nad Górnym Kanałem Noteci. Tu też postanawiamy skrócić dolne partie odzieży rowerowej i dalszą część wycieczki pokonać na półkrótko.

Rozpadający się drewniany most © kubolsky


Przerwa na mostku, już na półkrótko © kubolsky


Górny Kanał Noteci © kubolsky


Śluzy na Górnym Kanale Noteci © kubolsky


Górny Kanał Noteci © kubolsky



Z Prądek jeszcze kawałek kręcimy przez las aż w końcu z powrotem wypadamy na asfalt. Czarny dywan towarzyszy nam aż do samego Lubostronia, a kręcimy między innymi przez Władysławowo ;). W Lubostroniu pauzujemy na terenie kompleksu pałacowego, którego głównym elementem jest klasycystyczny pałac wybudowany w latach 1795-1800 na zlecenie Fryderyka Skórzewskiego.

Pałąc w Lubostroniu © kubolsky


Na ławeczce uzupełniamy zapasy energii, niezbędnej do pokonania czekającego nas podjazdu na Jabłowską Górę.

Pauza w Lubostroniu © kubolsky


Podjazd zaczyna się łagodnie. Jedziemy ubitym duktem, który w pewnym momencie przechodzi w wąską, krętą i stromą asfaltową serpentynę. Po paru minutach docieramy na szczyt wzniesienia (152 m. n.p.m.). Kusi nas wejście na wieżę obserwacyjną, lecz wszechobecne kamery skutecznie nas od tego pomysłu oddalają.

Wieża obserwacyjna na szczycie Jabłowskiej Góry (152 m. npm) © kubolsky


Kawałek dalej napotykamy na połacie wykarczowanego lasu, a tym samym na przepiękną panoramę okolicy. Korzystamy z okazji i focimy, również ze szczytu znajdującej się tu ambony.

Widok z Jabłowskiej Góry © kubolsky


Dalej w dół pędzimy asfaltem, a następnie wąskim, dość ostro poprowadzonym leśnym duktem przechodzącym w drogę polną. Marcin się chyba mocno podjarał, gdyż w ekspresowym tempie zniknął z mojego pola widzenia ;). Nasza dalsza trasa to znowu asfalty przez kolejne wsie i osady. W końcu docieramy do Żnina, do którego wjeżdżamy wzdłuż brzegu Jeziora Żnińskiego Dużego. Faktycznnie spore :).

Jezioro Żnińskie Duże © kubolsky


Jezioro Żnińskie Duże © kubolsky


Kierujemy się na stację Żnińskiej Kolei Powiatowej - wąskotorówki utrzymanej w świetnym stanie i niezwykle spopularyzowanej. Nie to co nasza gnieźnieńska :/.

Torowisko i rozjazdy Żnińskiej Kolei Powiatowej © kubolsky


Budynek stacji Żnińskiej Kolei Powiatowej © kubolsky


Kolejnym punktem na szlaku jest już tradycyjnie Biedronka :).

Biedra ;) © kubolsky


Spod sklepu kręcimy na rynek. Focimy i robimy pętlę po starówce.

Wieża ratuszowa na rynku w Żninie © kubolsky


Muzeum Ziemi Pałuckiej w Żninie © kubolsky


Nasz kolejny punkt na trasie to Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji i tam też się udajemy. Na miejscu urządzamy kolejną przerwę na posiłek, a przy okazji fotografujemy zza płota kolejki, parowozy i wagony.

Wenecja © kubolsky


Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji © kubolsky


Muzeum Kolei Wąskotorowej w Wenecji © kubolsky


Nieopodal skansenu znajdują się ruiny zamku których eksplorację sobie odpuszczamy.

Ruziny zamku w Wenecji © kubolsky


Próbujemy jeszcze po omacku odnaleźć znajdującego się tu keszyka, lecz bez precyzyjnych danych i koordynatów po chwili zmuszeni jesteśmy do rezygnacji z poszukiwań. Nieopodal Wenecji znajduje się Muzeum Archeologiczne w Biskupinie, w kierunku którego oczywiście się udajemy.

Biskupin © kubolsky


Na teren muzeum jednak nie wchodzimy. Po pierwsze - każdy z nas widział je już niejednokrotnie, po drugie - w tym czasie odbywa się tam wielki festyn archeologiczny i na przebijanie się między ludźmi tylko po to, by strzelić sobie fotkę przy osadzie nie mamy najmniejszej ochoty ;). Ruszamy więc dalej w kierunku naszego fyrtla. Najpierw przez Gąsawę, a następnie przez kolejne, nie kończące się wsie i miejscowości, pokonując po drodze liczne pałuckie górki, do Wielkopolski wpadamy w okolicy Hubek Gościeszynka. Dalsza droga to już doskonale znany szlak ze wsi Gołąbki, przez Lasy Królewskie. Z lasu wyjeżdżamy oczywiście na Dębówcu, mijamy Orchoł i długą prostą wpadamy do Gniezna. Na koniec odwiedzamy jeszcze Piotra i Pawła gdzie dokonujemy zakupu złocistych, chmielowych trunków :). Tu też kończy się nasza wspólna jazda. Chłopaki udają się w swoją stronę, a ja przez miasto śmigam do siebie. Było ekstraśnie :).

Mapka:

Komentarze

kubolsky 18:41 piątek, 27 września 2013
Jak Cię tak ciągnie, to może się z nami gdzieś w niedzielę kopsniesz? Jakby co wszelkie info znajdziesz w naszej grupie BS na fejsbuniu ;)
grigor86 18:22 piątek, 27 września 2013
Niby to daleko ode mnie, a ja wszędzie tam byłem rowerkiem w swojej karierze. Uwielbiam te Wasze tereny. Bydgoszcz, Żnin, Wenecja - dobrze znam już te tereny i wspominam je bardzo dobrze. Kiedyś rypnąłem się specjalnie do Żnina, żeby zobaczyć to duże jezioro, gdyż uwielbiam duże akweny. Wycieczkę trzasnęliście sobie obfitą w atrakcje.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 76058.66 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


76058.66

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

144d 21h 38m

CZAS W SIODLE