Travel on Gravel!

kubolsky
Środa, 6 stycznia 2021 Komentarze: 3
Dystans 30.49 km
Czas 01:25
Vśrednia 21.52 km/h
Vmax 33.80 km/h
Kalorie 1042 kcal
Podjazdy 135 m
Temp. 0.0 °C
Sprzęt Chuck Norris
Więcej danych
Pierwsze od niemal równych trzech miesięcy wyjście na rower...i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony swoją kondycją. Obawiałem się zadyszki, niemocy i ciężkich nóg, a poszło nad wyraz sprawnie. Oczywiście do optymalnej formy jeszcze sporo brakuje, ale jak to mówią na PKP - wszystko po kolei.
Aha, Chuck Norris wrócił do żywych i jeździ jak złoto.



Czwartek, 31 grudnia 2020 Komentarze: 2
Trochę mnie tu nie było, 2 miesiące i 27 dni konkretniej mówiąc. Tłumaczyć się z tego nie mam zamiaru, bo i dlaczego. Wróciłem w innym celu. Fakt jest taki, że paskudny rok 2020 chyli się ku końcowi (został mu raptem jeden dzień, ale znając przeszłość skubańca możemy się jeszcze zaskoczyć). Przed nami kolejny, nowy 2021, a wraz z nim tradycyjne noworoczne postanowienia.
Ja przygotowania do swoich zacząłem realizować zawczasu i tym oto sposobem zmianie lat towarzyszy zmiana sprzętu. Z Francuskim Łącznikiem pożegnałem się z łezką w oku - mimo stosunkowo krótkiej znajomości (1,5 roku i niespełna 10k przebiegu) zdążyliśmy solidnie się zaprzyjaźnić, a i sporo mu przez te półtorej roku zawdzięczam - przede wszystkim pierwszy ultra w życiu. Wiem jednak że trafił w dobre ręce i nie zdziwię się jeśli jeszcze się spotkamy. Sebastian, jeśli jakimś cudem to czytasz to serdecznie pozdrawiam i zachęcam do kontaktu - łykniemy co nieco kilometrów.
Dzielnego Francuza zastąpił Polak. Panie i Panowie - przedstawiam Szutropołykacza, czyli rodzimego Krossa Eskera 4.0 z drobnym twistem.



Zanim jednak dosiądę Zielonej Bestii muszę uporać się z jeszcze jednym tematem. Pamiętacie jak z początkiem września opisywałem przygodę, która przytrafiła mi się podczas wycieczki z Agnieszką? W końcu się zebrałem, kupiłem nowe szpeje (a trochę się tego nazbierało) i mogę wreszcie doprowadzić starego, ale jakże jarego Chucka Norrisa do porządku.



Jest to o tyle istotne, że to właśnie on potowarzyszy mi w pierwszych dniach odbudowywania formy. Trzymajcie za nas kciuki!

Korzystając z okazji (bo w zasadzie po to tu przyszedłem) chciałbym życzyć Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku całej rowerowej i sportowej Braci. Full zdrowia, spełnienia marzeń i oby nóżka zawsze podawała, a (parafrazując pozdrowienie motocyklistów) rowerzysta był zawsze na górze, a guma zawsze na dole!
Trzymajcie się i do zobaczenia na szlaku!
Niedziela, 4 października 2020 Komentarze: 0
Dystans 23.42 km
Czas 01:24
Vśrednia 16.73 km/h
Vmax 33.10 km/h
Kalorie 638 kcal
Podjazdy 73 m
Temp. 15.0 °C
Więcej danych
Sobota, 19 września 2020 Komentarze: 0
Dystans 25.74 km
Czas 01:11
Vśrednia 21.75 km/h
Vmax 36.00 km/h
Kalorie 940 kcal
Podjazdy 91 m
Temp. 19.0 °C
Więcej danych
Piątek, 18 września 2020 Komentarze: 0
Dystans 29.65 km
Teren 1.00 km
Czas 01:08
Vśrednia 26.16 km/h
Vmax 53.30 km/h
Kalorie 1242 kcal
Podjazdy 166 m
Temp. 13.0 °C
Więcej danych
Poniedziałek, 14 września 2020 Komentarze: 0
Dystans 33.48 km
Czas 01:08
Vśrednia 29.54 km/h
Vmax 49.70 km/h
Kalorie 1510 kcal
Podjazdy 158 m
Temp. 21.0 °C
Więcej danych
Niedziela, 6 września 2020 Komentarze: 4
Dystans 29.68 km
Czas 01:59
Vśrednia 14.96 km/h
Vmax 29.20 km/h
Kalorie 792 kcal
Podjazdy 106 m
Temp. 19.0 °C
Więcej danych
Dwunasty w tym roku wyjazd z cyklu Zusammen, tym razem z przygodami (w zasadzie przygodą) w drodze powrotnej. Ów przygoda to zerwany łańcuch, linka tylnej przerzutki, rozsypany wózek w/w i uszkodzona prowadnica łańcucha przerzutki przedniej. Szczęście w nieszczęściu, że stało się to w drodze powrotnej a w sakwie miałem zardzewiały i dawno nie używany multitool ze skuwaczem - umożliwił mi on skrócenie łańcucha i dalszą, ostrożną jazdę na single speedzie. Jako że się się trochę zagotowałem (czeka mnie zakup praktycznie całego nowego napędu), postanowiłem uprzyjemnić sobie wieczór dwoma puszkami pysznego piwa ;).






Po piwo^^ Kategoria solo
Sobota, 5 września 2020 Komentarze: 0
Dystans 13.49 km
Czas 00:37
Vśrednia 21.88 km/h
Vmax 40.30 km/h
Kalorie 460 kcal
Podjazdy 61 m
Temp. 17.0 °C
Sprzęt Chuck Norris
Więcej danych
Niedziela, 30 sierpnia 2020 Komentarze: 2
Dystans 72.45 km
Czas 03:44
Vśrednia 19.41 km/h
Vmax 57.60 km/h
Kalorie 3550 kcal
Podjazdy 1456 m
Temp. 14.0 °C
Więcej danych
Rowerowego weekendu dzień drugi, choć trzeci, ale jednak drugi. Dnia poprzedniego wylądowaliśmy w agroturystyce w Michałkowej. Meldunek, prysznic, szama i przypadek. Ów przypadek jest w tym całym poprzednim zdaniu najistotniejszy, bowiem gdyby nie zejście do auta celem przesmarowania napędów nie dowiedzielibyśmy się, że kolejnego dnia w okolicy odbywa się rajd samochodowy i część naszej trasy zostaje tymczasowo wyłączona z użytku. Podsumowując - nie dość że nie rąbniemy zakładanych 120 km, to jeszcze wczesnym rankiem musimy się ewakuować, gdyż w przeciwnym wypadku po prostu nie opuścimy startu/mety. Przyciśnięci do muru zmodyfikowaliśmy ślad i wcześniejszym niż zakładaliśmy rankiem ruszyliśmy blaszakiem na parking z dala od rajdu. Pech chciał, że na rzeczonym parkingu z którego mieliśmy zacząć i na którym mieliśmy skończyć zastał nas deszcz w zasadzie uniemożliwiający jazdę. Po dłuższej chwili wyczekiwania na poprawę aury postanowiliśmy przemieścić się autem w dół i założyć bazę w Pieszycach. Na nasze szczęście tam nie padało, więc z tego miejsca mogliśmy w końcu ruszyć w ponownie zmodyfikowaną trasę. Trasy samej w sobie zgodnie z przyjętą tradycją nie będę opisywał - Ci bardziej ciekawi wiedzą gdzie szukać. Nadmienię jedynie, że pierwszy podjazd odbywał się w stylu brytyjskim (czyt. angielska mgłą i wilgoć), a dalej aż do zjazdu do Walimia towarzyszyła nam całkiem znośna aura. Niestety na dole okazało się, że na horyzoncie kotłują się chmury, więc mimo szczerych chęci musieliśmy zawrócić. Zawrotka wiązała się z podjazdem pod nie lada sztajfę ul. Mickiewicza, zjazdem do Sierpnicy, kolejną wymagającą wspinaczką i krótkim zjazdem na parking pod Sową. Kolejny opad (tak, to te chmury z Walimia) z minuty na minutę silniejszy dorwał nas na rozjeździe w Sokolcu i w zasadzie przez całą resztę trasy wliczając podjazd na przełęcz i cały ponad 7-kilometrowy zjazd do Pieszyc nie odpuszczał. Do samochodu dotarliśmy przemoknięci do ostatniej, suchej nitki. Oczywiście na dole deszcz się skończył, ale było już pozamiatane - rowery na pace, my przebrani, wracamy do Poznania.
Wyjazd zaliczam do udanych z dwoma zastrzeżeniami - trzeba celować w pewną pogodę i dopracować logistykę, gdyż nawet po takiej kąpieli prysznic jest nader wskazany ;)





















Góry Sowie ☁️ | Ride | Strava
Sobota, 29 sierpnia 2020 Komentarze: 1
Dystans 108.90 km
Czas 04:54
Vśrednia 22.22 km/h
Vmax 56.20 km/h
Kalorie 4759 kcal
Podjazdy 1508 m
Temp. 17.0 °C
Więcej danych
Rowerowego weekendu dzień pierwszy, choć formalnie drugi (piątkowego dojazdu do Myśliborza nie liczę). Na ten weekend kroiliśmy się z Sebastianem (sąsiadem znanym z cyklu wpisów z serii Mat i Pat) od dawna. Bardzo dawna. Pierwotnie plan zakładał, by wybrać się w Kotlinę Kłodzką. Wiosną. Niestety przyszedł COVID i wszystko popier...zepsuł. Stało się tak, że wspólny wolny weekend przypadł dopiero na koniec sierpnia. Lepsze to niż zeszłoroczny, późno wrześniowy Karpacz (taaa, jasne, ale o tym później).
Pogoda od początku zapowiadała się mocno średnio. Prognozowano opady, brak słońca, w ogóle lipa. Kładąc się spać w piątkowy wieczór towarzyszył nam stukot kropel, co oznaczało opad - nie taki z gatunku napieprzania złem, ale kapuśniaczkiem też go nazwać nie było można.
Sobota rano - wstajemy, pada. No cóż, trzeba z tym żyć. Ruszamy tuż po śniadaniu, co oznacza 9:00 na tarczy. Początkowych kilka km to jazda w delikatnym deszczu....ale jak odpuścił tak się już tego dnia (w sensie na trasie) nie pojawił. Zgodnie z planem objechaliśmy wcześniej rozrysowaną trasę napawając się pięknem Parku Krajobrazowego (polecam!) i zauważalnie pofałdowanego terenu (choć górami bym tego jeszcze nie nazwał). Trafiła się też jedna wtopa w postaci kilku km szutru (ubity, więc na 35C jechało się wyśmienicie, a Seba na swoich 25C też nie narzekał), oraz druga w postaci źle obliczonego dystansu, co zaowocowało bonusową pętlą przez Jażycę i dodatkowymi metrami w górę. Dzień kończymy usatysfakcjonowani z ponad 100 km oraz 1500 m przewyższeń na koncie, pakujemy się w auto i udajemy przez obiad w Jaworze w Góry Sowie.















Park Krajobrazowy Chełmy ☁️ | Ride | Strava

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 88259.59 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


88259.59

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

168d 03h 06m

CZAS W SIODLE