Zusammen R10 #02: Trzęsacz - Ustronie Morskie ⛅
Kategoria R10 2021
Niedziela, 4 lipca 2021
Komentarze:
1
Dystans
63.78 km
Czas
04:03
Vśrednia
15.75 km/h
Vmax
38.90 km/h
Tętnośr.
102
Tętnomax
131
Kalorie
2113 kcal
Podjazdy
99 m
Temp.
21.0 °C
Sprzęt
Szutropołykacz
R10 2021 - Dzień drugi.
Założenie na (niemal) każdy kolejny dzień było takie, że kwaterę opuszczamy max o 10:00. Wiązało się to przede wszystkim z wyznaczoną przez Gospodarzy dobą hotelową (nie wiem, czy w przypadku kwater taka nomenklatura również obowiązuje), oraz zamiarem spokojnej jazdy, z w miarę regularnymi przystankami i chęcią dotarcia na kolejny nocleg o "normalnej porze". Cel na ten dzień - Ustronie Morskie. Zaplanowane atrakcje - dwie latarnie i to w sumie tyle.
W Trzęsaczu kupujemy skromne śniadanie: jagodziankę (a jakże!), świeży sok i po bułce, a czynnej konsumpcji oddajemy się kilkadziesiąt metrów dalej, na szczycie niewielkiego klifu z widokiem na plażę i morze. Posileni ruszamy przed siebie dobrze oznakowanym szlakiem po dobrze przygotowanej trasie.
W ogóle informacja na przyszłość (powtórzę - mamy lipiec 2021): różnica między R10 na terenie Zachodniopomorskiego i Pomorskiego jest bardzo zauważalna na korzyść tego pierwszego, zarówno pod kątem znakowania jak i podłoża po którym przemierza się kilometry.
W komfortowych warunkach trafiamy do Niechorza, gdzie fotografuję w mojej opinii najpiękniejszą latarnię na polskim wybrzeżu. Niedaleko za Niechorzem, w Pogorzelicy, tuż obok torowiska Nadmorskiej Kolei Wąskotorowej w całkiem sympatycznym przybytku robimy przerwę na jedyny słuszny kolarski izotonik ;). Przy okazji udaje nam się załapać na przyjazd wąskotorówki. Knajpkę opuszczamy po około pół godzinie, zmieniamy nawierzchnię z asfaltu na szutry i mknąc (to akurat określenie mocno na wyrost, ale co tam ;) ) przez Las Liwski docieramy do Mrzeżyna. Po drodze po raz pierwszy mija nas kujawsko-pomorska wyprawa szlakiem latarni morskich. W Mrzeżynie organizujemy kolejny pit-stop na wędzonego trewala dla Agnieszki, bo ja akurat jestem rybosceptykiem, a wyjątek robię "jedynie" dla: dorsza nad możem, śledzi w śmietanie/w oleju z cebulą, śledziobuły (o czym w kolejnym wpisie), tuńczyka w oleju w każdej formie, sushi i to chyba tyle ;). Od tego momentu przez resztę dzisiejszej trasy będziemy pomykali (znowu na wyrost) świetnie bądź dobrze przygotowanymi ścieżkami aż do Ustronia. Po drodze zaliczamy "pustynię" w Dźwirzynie przez którą przeprowadzono bardzo fajną kładkę zakończoną tarasem widokowym (tu po raz kolejny i chyba ostatni trafiamy na cyklistów z Inowrocławia), port, latarnię i kolejny bezalkoholowy izotonik w Kołobrzegu, oraz pozostały tego dnia nadmorski odcinek R10 z kładką przez Ekopark Wschodni na czele. W Ustroniu Morskim meldujemy się na tyle wcześnie, że mamy jeszcze czas na zrobienie prania i rozwieszenie go na zewnątrz (nie wyschło), skonsumowanie naprawdę smacznego dorsza w porcie rybackim, oraz zaliczenie zachodu słońca na plaży.
Zusammen R10 #02: Trzęsacz - Ustronie Morskie ⛅ | Ride | Strava
Założenie na (niemal) każdy kolejny dzień było takie, że kwaterę opuszczamy max o 10:00. Wiązało się to przede wszystkim z wyznaczoną przez Gospodarzy dobą hotelową (nie wiem, czy w przypadku kwater taka nomenklatura również obowiązuje), oraz zamiarem spokojnej jazdy, z w miarę regularnymi przystankami i chęcią dotarcia na kolejny nocleg o "normalnej porze". Cel na ten dzień - Ustronie Morskie. Zaplanowane atrakcje - dwie latarnie i to w sumie tyle.
W Trzęsaczu kupujemy skromne śniadanie: jagodziankę (a jakże!), świeży sok i po bułce, a czynnej konsumpcji oddajemy się kilkadziesiąt metrów dalej, na szczycie niewielkiego klifu z widokiem na plażę i morze. Posileni ruszamy przed siebie dobrze oznakowanym szlakiem po dobrze przygotowanej trasie.
W ogóle informacja na przyszłość (powtórzę - mamy lipiec 2021): różnica między R10 na terenie Zachodniopomorskiego i Pomorskiego jest bardzo zauważalna na korzyść tego pierwszego, zarówno pod kątem znakowania jak i podłoża po którym przemierza się kilometry.
W komfortowych warunkach trafiamy do Niechorza, gdzie fotografuję w mojej opinii najpiękniejszą latarnię na polskim wybrzeżu. Niedaleko za Niechorzem, w Pogorzelicy, tuż obok torowiska Nadmorskiej Kolei Wąskotorowej w całkiem sympatycznym przybytku robimy przerwę na jedyny słuszny kolarski izotonik ;). Przy okazji udaje nam się załapać na przyjazd wąskotorówki. Knajpkę opuszczamy po około pół godzinie, zmieniamy nawierzchnię z asfaltu na szutry i mknąc (to akurat określenie mocno na wyrost, ale co tam ;) ) przez Las Liwski docieramy do Mrzeżyna. Po drodze po raz pierwszy mija nas kujawsko-pomorska wyprawa szlakiem latarni morskich. W Mrzeżynie organizujemy kolejny pit-stop na wędzonego trewala dla Agnieszki, bo ja akurat jestem rybosceptykiem, a wyjątek robię "jedynie" dla: dorsza nad możem, śledzi w śmietanie/w oleju z cebulą, śledziobuły (o czym w kolejnym wpisie), tuńczyka w oleju w każdej formie, sushi i to chyba tyle ;). Od tego momentu przez resztę dzisiejszej trasy będziemy pomykali (znowu na wyrost) świetnie bądź dobrze przygotowanymi ścieżkami aż do Ustronia. Po drodze zaliczamy "pustynię" w Dźwirzynie przez którą przeprowadzono bardzo fajną kładkę zakończoną tarasem widokowym (tu po raz kolejny i chyba ostatni trafiamy na cyklistów z Inowrocławia), port, latarnię i kolejny bezalkoholowy izotonik w Kołobrzegu, oraz pozostały tego dnia nadmorski odcinek R10 z kładką przez Ekopark Wschodni na czele. W Ustroniu Morskim meldujemy się na tyle wcześnie, że mamy jeszcze czas na zrobienie prania i rozwieszenie go na zewnątrz (nie wyschło), skonsumowanie naprawdę smacznego dorsza w porcie rybackim, oraz zaliczenie zachodu słońca na plaży.
Komentarze
Ludzie latem na polskim morzem niestety też :)
Potwierdzam - śmieszki na Zachodnim Pomorzu są może nie dobre, ale do przyjęcia.