Travel on Gravel!

kubolsky
Karkonosze 2019, dzień drugi - Przełęcz Okraj, Przełęcz Rędzińska Kategoria ciekawe, góry
Sobota, 21 września 2019 Komentarze: 1
Dystans 79.34 km
Czas 03:48
Vśrednia 20.88 km/h
Vmax 61.90 km/h
Kalorie 4016 kcal
Podjazdy 1527 m
Temp. 15.0 °C
Więcej danych
Plany na ten dzień były ambitne, kto wie czy nie ambitniejsze niż na dzień poprzedni. Planowaliśmy zaliczyć m.in. Stóg Izerski i Harrachov lecz najzwyczajniej w świecie zaspaliśmy :) Po polsko-czeskiej pętli spało się tak dobrze, że dupy z wyr zwlekliśmy po 9:00. Trzeba było się ogarnąć, zjeść śniadanie, a przede wszystkim pomyśleć nad alternatywą dla wstępnych założeń, gdyż na te w zasadzie już nie było czasu - pociąg raczej nie poczeka. Ostatecznie padło na dwie okoliczne przełęcze, czyli Okraj i Rędzińską.
Od samego rana na niebie świeciło pełne słońce, a jak okiem sięgnąć nie zanotowałem ani jednej chmury, w związku z czym na pierwsze siodło ruszyliśmy z jedną warstwą odzieży mniej. Później żałowałem że nie wyjechałem w krótkich galotach, bo zrobiło się naprawdę ciepło. Podjazd na Okraj to dokładnie ta sama droga którą dzień wcześniej zaliczyliśmy w odwrotnym kierunku. Sama wspinaczka poszła gładko - wznios jest raczej równomierny, a wertepy w tą stronę nie przeszkadzały, bo i prędkość przelotowa zauważalnie niższa ;). Na górze w polskim schronisku uzupełniliśmy bidony, wlaliśmy w siebie ćwierć tony cukru w postaci puszki coli na łebka i ruszyliśmy z powrotem w kierunku DW367, czyli Na Wałbrzych! Do biedaszybów nie dotarliśmy.
Kolejnym, dość wymagającym w drugiej jego części podjazdem była również zawarta w tytule Przełęcz Rędzińska od Pisarzowic. Początkowe niecałe 3% nachylenia przechodziło sukcesywnie w kolejne coraz bardziej strome odcinki - 5%, następnie niecałe 8%, by na ostatnim kilometrze zafundować ponad 10%. Warto było się wspinać i lekko zagotować, bo widok z polany na szczycie przełęczy zrekompensował sapanie i wylany z siebie pot. Na tejże polanie postanowiliśmy dłuższą chwilę odpocząć, napawać się widokami, a przede wszystkim trochę schłodzić. W dół do Marciszówa zaskakująco gładkimi asfaltami o dość sporym spadzie pognaliśmy po +/- 15 minutach pauzy. Ciąg dalszy pętli to powtarzające się jeszcze kilkukrotnie krótsze i dłuższe podjazdy i zjazdy, które ostatecznie znowu doprowadziły nas do Kowar i dalej do Karpacza. Jeszcze tylko ostatni raz podjazd do pensjonatu i koniec tegorocznych przygód z Karpatami. Umyliśmy się, spakowaliśmy, pożegnaliśmy i pognaliśmy w dół do Jeleniej Góry. Mając w zapasie trochę czasu postanowiliśmy napełnić brzuszki przed podróżą. Padło na burgery na rynku - solidne, choć w mojej opinii niedoprawione jak należy. Trzeba jednak oddać że w parze z piwem skutecznie zabiły głód. Z rynku prostą drogą dotarliśmy na dworzec, wpakowaliśmy się do składu KD (tym razem praktycznie pustego) i tymże składem dostaliśmy się do Wrocławia. Tutaj czekał już na nas pociąg IC, tym razem z jedynym słusznym wagonem z wydzieloną strefą na rowery. Na dworcu głównym w Poznaniu zameldowaliśmy się o 23:00. Jeszcze tylko dojazd na osiedle i koniec tego dobrego. To była naprawdę fajna odskocznia od płaskiej jak naleśnik Wielkopolski. Na wiosnę wracamy - trzeba zrealizować niezrealizowany plan ;)



















Przełęcz Okraj, Przełęcz Rędzińska☀️ | Ride | Strava

Komentarze

grigor86 20:12 poniedziałek, 23 września 2019
Konkretnie podjechane :-)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 76058.66 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


76058.66

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

144d 21h 38m

CZAS W SIODLE