Ósemka - jez. Babskie z Jerrym i Juniorem, asfalt z Marcinem
Poniedziałek, 20 kwietnia 2015
Komentarze:
2
Vmax
42.90 km/h
Tętnośr.
133
Tętnomax
160
Kalorie
2872 kcal
Temp.
13.0 °C
Sprzęt
[RIP] Accent Peak 26
Dzisiejszy dystans wyszedł zupełnie spontaicznie. Po południu zagaił mnie dawno nie słyszany/widziany Mr. Jerry proponując wspólny objazd okolicy. Jako że mnie specjalnie nie trzeba namawiać umówiliśmy się na spotkanie "na torach" o 16:30. Wraz ze mną i Panem Jurkiem w trasę ruszył Mateusz. Tuż przed wyjazdem kontrolnie sprawdziłem pogodę, ponieważ nie bardzo wiedziałem jak się ubrać - gdy nie wiało było naprawdę przyjemnie, natomiast jak już dmuchnęło, to dmuchnęło solidnie i robiło się chłodno - wiatr w porywach dochodził do 30 km/h. Na Dalki ruszyłem ubrany na długo, ponieważ dzień miał się powoli ku końcowi i raczej cieplej się nie będzie robiło. Hulający dookoła wiatr przerażał nie tylko mnie, więc wspólnie postanowiliśmy w miarę szybko znaleźć schronienie wśród drzew. Ruszyliśmy w kierunku Lasów Czerniejewskich Kokoszkami i dalej ul. Południową w kierunku Pawłowa. Pawłowo dosłownie przecięliśmy by po chwili ładować się do lasu, a tam upragnione cisza i spokój. Kręciliśmy dalej leniwie w końu wyjeżdżając na drogę prowadzącą z Czerniejewa do Wierzyc, gdzie po raz pierwszy w dniu dzisiejszym zasmakowaliśmy wmordewindu. Z szosy zjechaliśmy dość szybko w kierunku Rakowa, a dalej ponownie przez las długą terenową prostą dotarliśmy nad jezioro Babskie. Korzystając z przerwy skontaktowałem się z Marcinem, który od jakiegoś czasu nas namierzał. Umówiliśmy się na spotakanie w okolicach Łubowa i dalsze wspólne kręcenie. Tym samym czekał nas powrót wzdłuż S5 z wiatrem centralnie w ryja. Odcinek od Wierzyc do Pierzysk był prawdziwą próbą charakteru, której cała nasza trójka sprostała. Siła! ;) Z Marcinem (o dziwo na szosie) spotkaliśmy się w Pierzyskach. Chwilę wspólnie pogadaliśmy, natępnie Pan Jurek z Juniorem ruszyli dalej do Gniezna, natomiast ja podłączyłem się do Marcina i pokręciłem z Nim nabijać kolejne asfaltowe kilometry. Mknęliśmy sobie elegancko z wiatrem przez Baranowo, Pawłowo, Gębarzewko, Gębarzewo aż do Żydowa, skąd dalej śmignęliśmy w stronę Gurowa. Tam odbiliśmy w prawo na Gurówko rozpoczynając kolejną nierówną walkę z wiatrem. Dalsza trasa wiodła przez Goczałkowo, Żelazkowo i Kędzierzyn z którego osiedlem domów jednorodzinnych wróciliśmy do Gniezna. Jeszcze tylko sprint Aleją Piątą i na rozjeździe Leśna - Cechowa pożegnałem się z Marcinem. Powrót do domu przez miasto i PiP, w którym zakupiłem zasłużonego chmielowego izotonika ;). Tym oto sposobem, zupełnie spontanicznie wykręciłem z początiem tygodnia kolejne 75 km. Ciekawie się zapowiada... :)
Aha, jeszcze pamiątkowa fota z pierwszej części dzisiejszej ósemki.
Aha, jeszcze pamiątkowa fota z pierwszej części dzisiejszej ósemki.
W Lasach Czerniejewskich© kubolsky
Komentarze