Trzech dawno nie widzianych Jeźdźców Apokalipsy
Piątek, 27 marca 2015
Komentarze:
0
Vmax
41.68 km/h
Tętnośr.
131
Tętnomax
163
Kalorie
1854 kcal
Temp.
10.0 °C
Sprzęt
[RIP] Accent Peak 26
Zaległy wpis sprzed 5 dni. Pamięć już niestety nie ta, a ja nie mam zamiaru szyć, więc będzie krótko i na temat. Po pracy odezwał się Marcin z propozycją wspólnej jazdy. Jako że mnie nie trzeba przekonywać zadeklarowałem swoją obecność o wybranej porze, w wybranym miejscu. Na Wenecji stawiłem się punktualnie, a wraz ze mną z przeciwnej strony nadjechał Pan Jurek. Po chwili dobił do nas Marcin i ruszyliśmy przed siebie. Zdecydowaliśmy się na wariant asfaltowy, ponieważ do południa trochę popadało. Wspólnie i w sumie jednogłośnie zadecydowaliśmy, ze obieramy kierunek na Mieleszyn. Do Mieleszyna dotarliśmy przez Krzyszczewo, Modliszewko i Nowaszyce, skąd betonówką przez las pomknęliśmy w kierunku drogi łączącej Mieleszyn z Mielnem (nie, nie tym od zupy ;) ). Terenu niby było niewiele, ale wystarczyło by się upierniczyć jak na bikera nie stroniącego od MTB przystało :P. Wpadając na śródleśną szosę pomknęliśmy w stronę Mieleszyna, mijając po drodze Popowo Podleśne i radośnie podśpiewując "Chryzantemy Złociste" :D. Pierwotny plan zakładał, że na krzyżówce w Przysiece odbijamy w lewo i przez Mączniki i Zdziechowę wracamy do domów. Jechało się jednak na tyle przyjemnie, że postanowiliśmy wydłużyć naszego tripa. Ostatecznie w lewo odbiliśmy w Mieleszynie, obierając kierunek na Karniszewo. W Karniszewie przecięliśmy kolejną lokalną drogę piątej kategorii odśnieżania i przez Bojanice dotarliśmy do Mącznik. Z Mącznik już prostą drogą przez Zdziechowę pokręciliśmy do Gniezna. Rozstaliśmy się na Powstańców Wlkp. Marcin z Jerrym śmignęli prosto, ja natomiast Żabią i Świętokrzyską udałem się na Winiary do domu. Naprawdę przyjemne pięć dyszek :)
Z Marcinem na trasie Gniezno-Zdziechowa (foto: Mr Jerry)© kubolsky
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.