Pierwszy rozjazd po glebie
Kategoria solo
Niedziela, 15 marca 2015
Komentarze:
3
Dystans
15.99 km
Czas
00:44
Vśrednia
21.80 km/h
Vmax
35.92 km/h
Tętnośr.
142
Tętnomax
162
Kalorie
1015 kcal
Temp.
6.0 °C
Sprzęt
[RIP] Accent Peak 26
Nie chwaliłem się wcześniej, więc zrobię to teraz :P. Zeszły tydzień zacząłem z naprawde wysokiego C. Śmigając na Dalki gdzie umówiłem się z Marcinem zaliczyłem najbardziej spekakularnego szlifa w swojej rowerowej karierze. Na łuku, na kostce. Pod samą katedrą :P. Nie zagłębiając się za bardzo w szczegóły - tydzień po zawarciu bliskiej znajompści z podłożem łokieć nie wygląda już tak strasznie jak na początku, krwiak na udzie prezentuje się okazale - zajął całą powierzchnię od kolana aż po cztery litery, a ramię mimo że nie nosi znamion defektu napieprza solidnie, tzn. rwie od kciuka aż po sam kark. Ze stratami materialnymi nie było na szczęście tragicznie - ucierpiało siodło i rogi (i to i to musiałem wymienić), a moja ulubionna bluza wylądowała w kontenerze na śmieci.
Minął tydzień - czas więc sprawdzić czy w ogólę mogę kręcić korbą. Postanowiłem za bardzo się nie forsować, więc pomknąłem odwiedzić Staruszków i na spokojnie objechać bliższą okolicę. Nie było źle, choć po powrocie ramię dało o sobie znać ze zdwojoną siłą. Nic przyjemnego, tym bardziej że nie dawało mi zasnąć. Aha, przy okazji podwieczornego rozjazdu żywota dokonały klocki w tylnym hamulcu :). Modernizacjom chyba nigdy nie będzie końca... :P
Minął tydzień - czas więc sprawdzić czy w ogólę mogę kręcić korbą. Postanowiłem za bardzo się nie forsować, więc pomknąłem odwiedzić Staruszków i na spokojnie objechać bliższą okolicę. Nie było źle, choć po powrocie ramię dało o sobie znać ze zdwojoną siłą. Nic przyjemnego, tym bardziej że nie dawało mi zasnąć. Aha, przy okazji podwieczornego rozjazdu żywota dokonały klocki w tylnym hamulcu :). Modernizacjom chyba nigdy nie będzie końca... :P
Komentarze
Pechowo coś idzie Tobie ten nowy sezon, ale nieraz tak bywa - później musi być już tylko lepiej. Pozdrower