Przedweekendowy, ekipowy rozjazd
Czwartek, 24 października 2013
Komentarze:
0
Vmax
42.80 km/h
Tętnośr.
118
Tętnomax
152
Kalorie
1545 kcal
Po wczorajszym krótkim, wieczornym śmiganku przyszedł czas na coś trochę dłuższego w towarzystwie. Za oknem nadal jesień zaskakuje - słoneczko pięknie zapodaje, raz po raz chowając się za chmurami (no w końcu to końcówka października!), a wskazania termometru są bardziej mocno wiosenne niż późnojesienne. Postanowiłem skorzystać ze sprzyjającej pogody i zaproponować Chłopakom wspólną, popołudniową jazdę. Skrobnąłem sms-a do Marcina i p. Jurka, a w odpowiedzi dostałem potwierdzenie od pierwszego z Nich. Mister Jerry natomiast poinformował mnie że chętnie, ale dopiero po 5. W ten oto sposób tuż po 16 wypaliłem na półkrótko w kierunku Wenecji, gdzie już czekał Marcin. Tuż przed wyjazdem z domów naszą uwagę przykuła ciemna chmura, lecz prognozy jasno wskazywały, że skończy się co najwyżej na strachu - padać nie będzie. Na Wenecji Marcin uświadomił mnie, że u niego jednak padało ;). Wspólnie ustaliliśmy, że w tym wypadu najbezpieczniej będzie udać się w kierunku przeciwnym do owego chmurzyska. Padło więc na kółeczko - kierunek Zdziechowa, odbicie na Krzyszczewo i z powrotem przez Pyszczyn do Gniezna. Owa pętla zajęła nam dokładnie tyle ile planowaliśmy. Tuż po 5 zadzwonił p. Jurek. Umówiliśmy się na spotkanie na Rynku. Jako że dysponowaliśmy z Marcinem 15 minutami zapasu postanowiliśmy pokręcić sobie na spokojnie przez miasto do Parku Miejskiego. W parku stwierdziliśmy, że nie ma sensu cofać się z powrotem na Rynek i tu poczekamy za p. Jerzym. Jakieś 5 minut później kręciliśmy już wspólnie w czwórkę. Pozostało nam jeszcze zgarnąć po drodze Mateusza. Z Nim umówiliśmy się na spotkanie pod trzema mostami. Junior dobił do nas ekspresowo i po chwili byliśmy w komplecie. W międzyczasie zaplanowaliśmy rundkę po okolicy i zgodnie z tym planem ruszyliśmy Kawiarami w stronę Osińca. Przez Osiniec pokręciliśmy do Szczytnik Duchownych, a ze Szczytnik równiutką, asfaltową prostą (Uziel byłby zadowolony ;P ) udaliśmy się do Kędzierzyna. Powoli robiło się coraz ciemniej, więc trzeba było odpowiednio dostosować trasę do nieubłagalnie umykającego dnia. Z Kędzierzyna ruszyliśmy do Żelazkowa, przecięliśmy drogę 260 Gniezno - Witkowo i udaliśmy się do Goczałkowa. Tu odbicie w prawo i niejednokrotnie śmiganą prostą, skrajem Lasu Miejskiego wpadliśmy z powrotem do miasta. Okolicznymi ulicami ruszyliśmy w stronę domów po drodze żegnając się z Marcinem i Mateuszem. Fajnie jest znowu śmigać sobie z Ekipą! :) Teraz trzeba rozkminić coś na weekend - prawdopodobnie ostatni tak ciepły w tym roku.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.