Tydzień bez roweru i człowiek od razu jakiś taki niepokój w sobie czuje. Pod koniec zeszłego tygodnia zakatowałem korbę. Solidnie. Solidnie do tego stopnia, że trzeba było zaopatrzyć się w nowy mechanizm korbowy. Przyszedł czas na zakup zaplanowanej Deorki, więc klik klik i leci do mnie. W międzyczasie zabrałem się za demontaż starego napędu...i napotkałem problem. Okazało się, że gwint w tarczach zjechany jest do tego stopnia, że mogę zapomnieć o ściągnięciu ich ściągaczem. Nosz psia mać! Trzeba było kombinować. Niestety - korba na kwadracie siedziała na tyle solidnie, że nie było szans na ściągnięcie jej domowymi metodami. Trzeba było podjąć radykalne działania - rower trafił do Majstra, a suport wraz korbą poddały się po potraktowaniu ich Boschem :D. Od tego momentu było z górki. Dziś przyszedł czas montażu. Ten zajął dosłownie pół godziny (Marcin, raz jeszcze dzięki za klucz!) i tym sposobem mogę z powrotem cieszyć się sprawnym rowerem. Akurat przed weekendem :). Pozostała tylko kwestia ponownego wyregulowania przerzutki, ale tą wisienkę zostawię sobie na jutro. Muszę się solidnie, psychicznie przygotować ;).
Nówka Deorka :)
© kubolsky