"Polska Wschodnia 2013", Dzień 6: Chełm - Zamość
Kategoria Polska Wschodnia 2013, ciekawe
Piątek, 5 lipca 2013
Komentarze:
3
Wyprawy rowerowej "Polska Wschodnia 2013" dzień szósty. Budzimy się jak jeden mąż na dźwięk budzika, startujemy o ustalonej dzień wcześniej godzinie.
Na dziś zapowiadane jest spore zachmurzenie oraz popołudniowe opady. Jak się później okaże opady nas nie dopadną, a niższa temperatura i zachmurzenie będą dla nas zbawienne. Sama prognoza nas za specjalnie nie rusza - ot miła alternatywa dla wcześniejszych upałów. Wyjazd poza granice Chełma to bezustanny, dziesięciominutowy zjazd. Zastanawiamy się jak "przyjemnie" by było wjeżdżać rowerami od tej strony do miasta ;). Dzisiejszy cel to Zamość. Trasę postanawiamy jednak urozmaicić o wizytę w Wojsławicach i na Starym Majdanie - wsiach na terenie których toczą się przygody Jakuba Wędrowycza, bohatera cyklu opowiadań autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Po zjeździe z głównej szosy na drogę do Wojsławic trzymamy wysokie tempo, które po krótkim czasie zostaje solidnie obniżone przez pierwszy dłuższy podjazd.
Szczerze mówiąc wcześniej nie rozpoznaliśmy trasy, więc czeka nas solidne zaskoczenie. Podjazd pokonujemy sprawnie, zjeżdżamy oczywiście najszybciej jak tylko się da (rekordzista osiągnął 56,8 km/h z sakwami)... a przed nami kolejna górka. Potem kolejna, kolejna, później kolejna i jeszcze jedna i tak aż do Wojsławic. Grupa dzieli się na dwie części - na froncie trójka zaprawionych w boju (w tym ja :) ), z tyłu kolejna trójka ciut słabszych sakwiarzy. W końcu docieramy do Wojsławic gdzie strzelamy sobie parę fotek przy tablicy. Przy okazji zagaja nas lokalny bajker który prezentuje ekipie mieścinę i towarzyszy nam aż do samego Zamościa. Informuje nas również, że stąd aż do Kraśniczyna czeka nas jazda po płaskim, natomiast dalej do samego Zamościa będzie bardzo ciekawie :). Dojazd do Kraśniczyna faktycznie poszedł sprawnie, po drodze obowiązkowa fota przy tablicy "Stary Majdan", później jednak zaczął się hardkor.
Droga od owego Kraśniczyna do samego Zamościa to ciągłe długie podjazdy i szybkie zjazdy.
Najdłuższy jednak był dopiero przed nami. Po minięciu Skierbieszowa zaczął się długaśny uphill, który zakończył się jakieś 5 km przed naszym dzisiejszym celem. Na górze chwila na odetchnięcie i śmigamy w dół.
O Zamościu nasłuchaliśmy się wiele dobrego, lecz pierwsze wrażenie było co najwyżej średnie - ot miasto jak każde inne. Przyznać trzeba jednak, że odnowiona starówka robi niesamowite wrażenie.
Pod wieczór pizza, parę piwek i koło północy część z nas grzecznie idzie spać. Wyjazd pociągiem o 5.39 rano.
Mapka:
"Polska Wschodnia 2013", Dzień 5
"Polska Wschodnia 2013", Dzień 7
Szykowanie do wyjazdu© kubolsky
Na dziś zapowiadane jest spore zachmurzenie oraz popołudniowe opady. Jak się później okaże opady nas nie dopadną, a niższa temperatura i zachmurzenie będą dla nas zbawienne. Sama prognoza nas za specjalnie nie rusza - ot miła alternatywa dla wcześniejszych upałów. Wyjazd poza granice Chełma to bezustanny, dziesięciominutowy zjazd. Zastanawiamy się jak "przyjemnie" by było wjeżdżać rowerami od tej strony do miasta ;). Dzisiejszy cel to Zamość. Trasę postanawiamy jednak urozmaicić o wizytę w Wojsławicach i na Starym Majdanie - wsiach na terenie których toczą się przygody Jakuba Wędrowycza, bohatera cyklu opowiadań autorstwa Andrzeja Pilipiuka. Po zjeździe z głównej szosy na drogę do Wojsławic trzymamy wysokie tempo, które po krótkim czasie zostaje solidnie obniżone przez pierwszy dłuższy podjazd.
Pierwsze górki przed nami© kubolsky
Była górka, jest i zjazd© kubolsky
Szczerze mówiąc wcześniej nie rozpoznaliśmy trasy, więc czeka nas solidne zaskoczenie. Podjazd pokonujemy sprawnie, zjeżdżamy oczywiście najszybciej jak tylko się da (rekordzista osiągnął 56,8 km/h z sakwami)... a przed nami kolejna górka. Potem kolejna, kolejna, później kolejna i jeszcze jedna i tak aż do Wojsławic. Grupa dzieli się na dwie części - na froncie trójka zaprawionych w boju (w tym ja :) ), z tyłu kolejna trójka ciut słabszych sakwiarzy. W końcu docieramy do Wojsławic gdzie strzelamy sobie parę fotek przy tablicy. Przy okazji zagaja nas lokalny bajker który prezentuje ekipie mieścinę i towarzyszy nam aż do samego Zamościa. Informuje nas również, że stąd aż do Kraśniczyna czeka nas jazda po płaskim, natomiast dalej do samego Zamościa będzie bardzo ciekawie :). Dojazd do Kraśniczyna faktycznie poszedł sprawnie, po drodze obowiązkowa fota przy tablicy "Stary Majdan", później jednak zaczął się hardkor.
Stary Majdan - Jakubowy fyrtel :)© kubolsky
Droga od owego Kraśniczyna do samego Zamościa to ciągłe długie podjazdy i szybkie zjazdy.
Kolejny raz w dół© kubolsky
Chałupa na uboczu© kubolsky
Pola na zboczu© kubolsky
Najostrzejszy podjazd na trasie pokonany© kubolsky
Góra, dół, góra, dół© kubolsky
Najdłuższy jednak był dopiero przed nami. Po minięciu Skierbieszowa zaczął się długaśny uphill, który zakończył się jakieś 5 km przed naszym dzisiejszym celem. Na górze chwila na odetchnięcie i śmigamy w dół.
Cel osiągnięty!© kubolsky
O Zamościu nasłuchaliśmy się wiele dobrego, lecz pierwsze wrażenie było co najwyżej średnie - ot miasto jak każde inne. Przyznać trzeba jednak, że odnowiona starówka robi niesamowite wrażenie.
Kamienice Ormiańskie© kubolsky
Ratusz w Zamościu© kubolsky
Jan Zamoyski© kubolsky
Rynek nocą© kubolsky
Pod wieczór pizza, parę piwek i koło północy część z nas grzecznie idzie spać. Wyjazd pociągiem o 5.39 rano.
Mapka:
"Polska Wschodnia 2013", Dzień 5
"Polska Wschodnia 2013", Dzień 7
Komentarze