Do siego roku!
Czwartek, 31 grudnia 2020
Komentarze:
2
Trochę mnie tu nie było, 2 miesiące i 27 dni konkretniej mówiąc. Tłumaczyć się z tego nie mam zamiaru, bo i dlaczego. Wróciłem w innym celu. Fakt jest taki, że paskudny rok 2020 chyli się ku końcowi (został mu raptem jeden dzień, ale znając przeszłość skubańca możemy się jeszcze zaskoczyć). Przed nami kolejny, nowy 2021, a wraz z nim tradycyjne noworoczne postanowienia.
Ja przygotowania do swoich zacząłem realizować zawczasu i tym oto sposobem zmianie lat towarzyszy zmiana sprzętu. Z Francuskim Łącznikiem pożegnałem się z łezką w oku - mimo stosunkowo krótkiej znajomości (1,5 roku i niespełna 10k przebiegu) zdążyliśmy solidnie się zaprzyjaźnić, a i sporo mu przez te półtorej roku zawdzięczam - przede wszystkim pierwszy ultra w życiu. Wiem jednak że trafił w dobre ręce i nie zdziwię się jeśli jeszcze się spotkamy. Sebastian, jeśli jakimś cudem to czytasz to serdecznie pozdrawiam i zachęcam do kontaktu - łykniemy co nieco kilometrów.
Dzielnego Francuza zastąpił Polak. Panie i Panowie - przedstawiam Szutropołykacza, czyli rodzimego Krossa Eskera 4.0 z drobnym twistem.
Zanim jednak dosiądę Zielonej Bestii muszę uporać się z jeszcze jednym tematem. Pamiętacie jak z początkiem września opisywałem przygodę, która przytrafiła mi się podczas wycieczki z Agnieszką? W końcu się zebrałem, kupiłem nowe szpeje (a trochę się tego nazbierało) i mogę wreszcie doprowadzić starego, ale jakże jarego Chucka Norrisa do porządku.
Jest to o tyle istotne, że to właśnie on potowarzyszy mi w pierwszych dniach odbudowywania formy. Trzymajcie za nas kciuki!
Korzystając z okazji (bo w zasadzie po to tu przyszedłem) chciałbym życzyć Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku całej rowerowej i sportowej Braci. Full zdrowia, spełnienia marzeń i oby nóżka zawsze podawała, a (parafrazując pozdrowienie motocyklistów) rowerzysta był zawsze na górze, a guma zawsze na dole!
Trzymajcie się i do zobaczenia na szlaku!
Ja przygotowania do swoich zacząłem realizować zawczasu i tym oto sposobem zmianie lat towarzyszy zmiana sprzętu. Z Francuskim Łącznikiem pożegnałem się z łezką w oku - mimo stosunkowo krótkiej znajomości (1,5 roku i niespełna 10k przebiegu) zdążyliśmy solidnie się zaprzyjaźnić, a i sporo mu przez te półtorej roku zawdzięczam - przede wszystkim pierwszy ultra w życiu. Wiem jednak że trafił w dobre ręce i nie zdziwię się jeśli jeszcze się spotkamy. Sebastian, jeśli jakimś cudem to czytasz to serdecznie pozdrawiam i zachęcam do kontaktu - łykniemy co nieco kilometrów.
Dzielnego Francuza zastąpił Polak. Panie i Panowie - przedstawiam Szutropołykacza, czyli rodzimego Krossa Eskera 4.0 z drobnym twistem.
Zanim jednak dosiądę Zielonej Bestii muszę uporać się z jeszcze jednym tematem. Pamiętacie jak z początkiem września opisywałem przygodę, która przytrafiła mi się podczas wycieczki z Agnieszką? W końcu się zebrałem, kupiłem nowe szpeje (a trochę się tego nazbierało) i mogę wreszcie doprowadzić starego, ale jakże jarego Chucka Norrisa do porządku.
Jest to o tyle istotne, że to właśnie on potowarzyszy mi w pierwszych dniach odbudowywania formy. Trzymajcie za nas kciuki!
Korzystając z okazji (bo w zasadzie po to tu przyszedłem) chciałbym życzyć Wszystkiego Dobrego w Nowym Roku całej rowerowej i sportowej Braci. Full zdrowia, spełnienia marzeń i oby nóżka zawsze podawała, a (parafrazując pozdrowienie motocyklistów) rowerzysta był zawsze na górze, a guma zawsze na dole!
Trzymajcie się i do zobaczenia na szlaku!
Komentarze
Do zobaczenia!
Wszystkiego najlepszego, już nigdy tak długich przerw i zadowolenia z nowego rumaka! :)