Travel on Gravel!

kubolsky
Góry Sowie ☁️ Kategoria ciekawe, góry
Niedziela, 30 sierpnia 2020 Komentarze: 2
Dystans 72.45 km
Czas 03:44
Vśrednia 19.41 km/h
Vmax 57.60 km/h
Kalorie 3550 kcal
Podjazdy 1456 m
Temp. 14.0 °C
Więcej danych
Rowerowego weekendu dzień drugi, choć trzeci, ale jednak drugi. Dnia poprzedniego wylądowaliśmy w agroturystyce w Michałkowej. Meldunek, prysznic, szama i przypadek. Ów przypadek jest w tym całym poprzednim zdaniu najistotniejszy, bowiem gdyby nie zejście do auta celem przesmarowania napędów nie dowiedzielibyśmy się, że kolejnego dnia w okolicy odbywa się rajd samochodowy i część naszej trasy zostaje tymczasowo wyłączona z użytku. Podsumowując - nie dość że nie rąbniemy zakładanych 120 km, to jeszcze wczesnym rankiem musimy się ewakuować, gdyż w przeciwnym wypadku po prostu nie opuścimy startu/mety. Przyciśnięci do muru zmodyfikowaliśmy ślad i wcześniejszym niż zakładaliśmy rankiem ruszyliśmy blaszakiem na parking z dala od rajdu. Pech chciał, że na rzeczonym parkingu z którego mieliśmy zacząć i na którym mieliśmy skończyć zastał nas deszcz w zasadzie uniemożliwiający jazdę. Po dłuższej chwili wyczekiwania na poprawę aury postanowiliśmy przemieścić się autem w dół i założyć bazę w Pieszycach. Na nasze szczęście tam nie padało, więc z tego miejsca mogliśmy w końcu ruszyć w ponownie zmodyfikowaną trasę. Trasy samej w sobie zgodnie z przyjętą tradycją nie będę opisywał - Ci bardziej ciekawi wiedzą gdzie szukać. Nadmienię jedynie, że pierwszy podjazd odbywał się w stylu brytyjskim (czyt. angielska mgłą i wilgoć), a dalej aż do zjazdu do Walimia towarzyszyła nam całkiem znośna aura. Niestety na dole okazało się, że na horyzoncie kotłują się chmury, więc mimo szczerych chęci musieliśmy zawrócić. Zawrotka wiązała się z podjazdem pod nie lada sztajfę ul. Mickiewicza, zjazdem do Sierpnicy, kolejną wymagającą wspinaczką i krótkim zjazdem na parking pod Sową. Kolejny opad (tak, to te chmury z Walimia) z minuty na minutę silniejszy dorwał nas na rozjeździe w Sokolcu i w zasadzie przez całą resztę trasy wliczając podjazd na przełęcz i cały ponad 7-kilometrowy zjazd do Pieszyc nie odpuszczał. Do samochodu dotarliśmy przemoknięci do ostatniej, suchej nitki. Oczywiście na dole deszcz się skończył, ale było już pozamiatane - rowery na pace, my przebrani, wracamy do Poznania.
Wyjazd zaliczam do udanych z dwoma zastrzeżeniami - trzeba celować w pewną pogodę i dopracować logistykę, gdyż nawet po takiej kąpieli prysznic jest nader wskazany ;)





















Góry Sowie ☁️ | Ride | Strava

Komentarze

kubolsky 13:34 środa, 2 września 2020
Tak, ale nie pomyśleliśmy o pasach transportowych i rowery musiały jechać na płasko.
Trollking 21:17 wtorek, 1 września 2020
Mimo wszystko fotki wyszły godnie :)

Taki karawan rowerowy, jakim jechaliście - miazga. Tam by można było całą ustawkę zmieścić! :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 76037.09 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.87 km/h


76037.09

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.87 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

144d 20h 33m

CZAS W SIODLE