Zusammen #10 2020 - Lawendowe Zdroje i powrót typu Kąpiel ⛅
Niedziela, 19 lipca 2020
Komentarze:
1
Dystans
35.73 km
Czas
01:57
Vśrednia
18.32 km/h
Niedziela to spontaniczny i jak się okazało nie do końca przemyślany wypad do Lawendowych Zdrojów. Z uwagi na zmęczenie Agnieszki po wczorajszym wypadzie wybraliśmy wariant krótszy z dojazdem ciuchcią do Pobiedzisk i powrotem składem KW z Gniezna.
Dwa spostrzeżenia: pierwsze - wiary na miejscu więcej niż w Śnieżycowym Jarze biorąc pod uwagę stosunek powierzchni obiektu do ilości homo sapiens, drugi - warto czasem zajrzeć w prognozy pogody, gdyż na miejscu dopadł nas deszcz, grzmoty i pieruny. W momencie gdy trochę odpuścił przemieściliśmy się do wiaty w której mogliśmy w spokoju i odosobnieniu przeczekać opad. Ten niestety nie odpuszczał, więc nie chcąc ślęczeć tam do zmroku ruszyliśmy w stronę dworca. W zasadzie do Kosmowa jechaliśmy w towarzystwie istnego oberwania chmury któremu towarzyszył porywisty wiatr, przez co krople smagały nas niczym pociski z AK-47. Niebiański Posejdon odpuścił na dobre w okolicach Gębarzewa - ponownie zrobiło się ciepło, nadarzyła się szansa by trochę obeschnąć. Na dworzec dotarliśmy w zasadzie suchutcy, poza zawartością butów - tam pozostało bagienko ;) Powrót klimatyzowanym (tym razem wolałbym bez) składem KW na Garbary i przez Szeląg do domu. To była...ciekawa przygoda ;)
\\
Dwa spostrzeżenia: pierwsze - wiary na miejscu więcej niż w Śnieżycowym Jarze biorąc pod uwagę stosunek powierzchni obiektu do ilości homo sapiens, drugi - warto czasem zajrzeć w prognozy pogody, gdyż na miejscu dopadł nas deszcz, grzmoty i pieruny. W momencie gdy trochę odpuścił przemieściliśmy się do wiaty w której mogliśmy w spokoju i odosobnieniu przeczekać opad. Ten niestety nie odpuszczał, więc nie chcąc ślęczeć tam do zmroku ruszyliśmy w stronę dworca. W zasadzie do Kosmowa jechaliśmy w towarzystwie istnego oberwania chmury któremu towarzyszył porywisty wiatr, przez co krople smagały nas niczym pociski z AK-47. Niebiański Posejdon odpuścił na dobre w okolicach Gębarzewa - ponownie zrobiło się ciepło, nadarzyła się szansa by trochę obeschnąć. Na dworzec dotarliśmy w zasadzie suchutcy, poza zawartością butów - tam pozostało bagienko ;) Powrót klimatyzowanym (tym razem wolałbym bez) składem KW na Garbary i przez Szeląg do domu. To była...ciekawa przygoda ;)
\\
Komentarze
MIŚ-ja wykonana :)