Na Śląsk w jeden dzień: Poznań - Katowice
Kategoria ciekawe, 300 i więcej
Piątek, 28 czerwca 2019
Komentarze:
4
Miał być Bałtyk, a trafiliśmy do samego centrum Śląska. Los tak chciał...
Prawda jest jednak taka, że mimo najszczerszych chęci zrealizowania po raz kolejny trasy z cyklu "nad morze w jeden dzień" nie udało nam się wygrać ze zgraniem terminów, a co ważniejsze - z wiatrem. W końcu na placu boju pozostałem tylko ja z Marcinem, który to Marcin zaproponował by zgarnąć do kolekcji gminy na trasie do Katowic. W wolnej chwili zabrałem się za planowanie śladu (całkiem przyjemny, 100% asfalt. Polecam!), a Marcin za organizację transportu powrotnego.
Mając już wszystko gotowe nadszedł piątek 28.06, godzina 19:30 - czas ruszyć przed siebie. Trasy jako takiej opisywał nie będę - w końcu jest ślad z którym może zapoznać się każdy. Z istotniejszych informacji: po drodze zaliczyliśmy
bodajże 5 dłuższych przerw na posiłek i ewentualne uzupełnienie racji żywnościowych (Chocz, Kalisz, Wieluń, Herby i Żyglin), jedną korektę trasy (dodatkowe +/- 5km), pozamykane stacje benzynowe w drodze do Kalisza, spieprzającego borsuka, 20-kilometrowy odcinek DK43 bez pobocza (dobrze, że znaleźliśmy się tam we wczesnych godzinach porannych, bo ruch był względnie znośny), oraz multum życzliwych i wyrozumiałych kierowców na Śląsku, tzn. praktycznie nie zdarzyło się (może raptem kilka razy) by ktokolwiek mijał nas "na gazetę", nikt nas nie obtrąbił (nawet jeśli wybieraliśmy szosę zamiast biegnącej obok DDR-ki), jeśli trzeba było, to jechali grzecznie za nami. Pod tablicą "Katowice" zameldowaliśmy się punkt 12:00, skąd udaliśmy się od razu do centrum. Wrażenia z Katowic - betonowe, ale mają swój urok. Urzekło mnie zrewitalizowane centrum miasta. Niestety nie udało nam się trafić na Nikiszowiec, może innym razem.
Powrót TLK Podhalanin o 2:10 (planowo 1:40) w iście królewskich warunkach, tj. cały przedział dla nas. Wcześniejszymi pociągami się nie dało, bo miejsca na rowery porezerwowane, więc nie kupisz biletu. Ot urok PKP... W Poznaniu na Głównym wysiedliśmy fuksem ;).
Wypad zaliczam do bardzo udanych :) Dzięki Marcin!
P.S. Po więcej zdjęć, i Jego wersję opisu wyrypy zapraszam do Marcina.
Na Śląsk w jeden dzień: Poznań - Katowice⛅ | Ride | Strava
Prawda jest jednak taka, że mimo najszczerszych chęci zrealizowania po raz kolejny trasy z cyklu "nad morze w jeden dzień" nie udało nam się wygrać ze zgraniem terminów, a co ważniejsze - z wiatrem. W końcu na placu boju pozostałem tylko ja z Marcinem, który to Marcin zaproponował by zgarnąć do kolekcji gminy na trasie do Katowic. W wolnej chwili zabrałem się za planowanie śladu (całkiem przyjemny, 100% asfalt. Polecam!), a Marcin za organizację transportu powrotnego.
Mając już wszystko gotowe nadszedł piątek 28.06, godzina 19:30 - czas ruszyć przed siebie. Trasy jako takiej opisywał nie będę - w końcu jest ślad z którym może zapoznać się każdy. Z istotniejszych informacji: po drodze zaliczyliśmy
bodajże 5 dłuższych przerw na posiłek i ewentualne uzupełnienie racji żywnościowych (Chocz, Kalisz, Wieluń, Herby i Żyglin), jedną korektę trasy (dodatkowe +/- 5km), pozamykane stacje benzynowe w drodze do Kalisza, spieprzającego borsuka, 20-kilometrowy odcinek DK43 bez pobocza (dobrze, że znaleźliśmy się tam we wczesnych godzinach porannych, bo ruch był względnie znośny), oraz multum życzliwych i wyrozumiałych kierowców na Śląsku, tzn. praktycznie nie zdarzyło się (może raptem kilka razy) by ktokolwiek mijał nas "na gazetę", nikt nas nie obtrąbił (nawet jeśli wybieraliśmy szosę zamiast biegnącej obok DDR-ki), jeśli trzeba było, to jechali grzecznie za nami. Pod tablicą "Katowice" zameldowaliśmy się punkt 12:00, skąd udaliśmy się od razu do centrum. Wrażenia z Katowic - betonowe, ale mają swój urok. Urzekło mnie zrewitalizowane centrum miasta. Niestety nie udało nam się trafić na Nikiszowiec, może innym razem.
Powrót TLK Podhalanin o 2:10 (planowo 1:40) w iście królewskich warunkach, tj. cały przedział dla nas. Wcześniejszymi pociągami się nie dało, bo miejsca na rowery porezerwowane, więc nie kupisz biletu. Ot urok PKP... W Poznaniu na Głównym wysiedliśmy fuksem ;).
Wypad zaliczam do bardzo udanych :) Dzięki Marcin!
P.S. Po więcej zdjęć, i Jego wersję opisu wyrypy zapraszam do Marcina.
Komentarze