Paris - Roubaix po naszemu
Niedziela, 9 kwietnia 2017
Komentarze:
2
Musze przyznać, że Gniezno opuszczałem z niewielką chęcią na kręcenie, jak również bez większego pomysłu na trasę. Na nasze szczęście kręcąc się wraz z p. Jurkiem i Brajanusz...wróć! Mateuszem po Lasach Czerniejewskich aura zaczęła się zmieniać na lepsze, by w końcu błękitnym niebem i wiosennie grzejącym słońcem towarzyszyć nam już do końca. Zaistniała sytuacja spowodowała, że nastawienie zmieniło się diametralnie o 180 stopni i w ten oto sposób wykręciliśmy mega przyjemne i bardzo wesołe ponad 70 km.
Z istotnych faktów, by za szczególnie nie popłynąć z opisem - w Borówku wpadliśmy na mknących od strony Pobiedzisk Anię i Grigora. No jak pech to pech, co zrobić... ;) A tak serio serio to miło było znowu Was znowu zobaczyć Huncwoty!
P.S. Jadąc w stronę jez. Babskich słyszeliśmy w lesie kawał zwierza. Strach się było bać!
P.S.2 Jedno ze zdjęć tłumaczy tytuł wpisu, bo nic bardziej kreatywnego mi do głowy nie wpadło :)
Z istotnych faktów, by za szczególnie nie popłynąć z opisem - w Borówku wpadliśmy na mknących od strony Pobiedzisk Anię i Grigora. No jak pech to pech, co zrobić... ;) A tak serio serio to miło było znowu Was znowu zobaczyć Huncwoty!
P.S. Jadąc w stronę jez. Babskich słyszeliśmy w lesie kawał zwierza. Strach się było bać!
P.S.2 Jedno ze zdjęć tłumaczy tytuł wpisu, bo nic bardziej kreatywnego mi do głowy nie wpadło :)
Komentarze