Nad morze w jeden dzień 2016: Gniezno - Gdańsk
Kategoria ciekawe, 300 i więcej
Sobota, 16 lipca 2016
Komentarze:
3
Po kilku podejściach zakończonych niepowodzeniem w końcu udało się nam zebrać do kupy i ruszyć nad Bałtyk. Za ślad obraliśmy trasę do Gdańska zaliczoną 4 lata temu przez Sebastiana, Pana Jurka i Marcina z naniesionymi kilkoma drobnymi zmianami. Zmiany spowodowane były chęcią ominięcia dróg gruntowych, o których stan obawialiśmy się biorąc pod uwagę czwartkowe opady. Ostatecznie okazało się że w terenie tragedii nie było :). Ruszamy punkt 21:00 z Wenecji obierając kierunek na Żnin. Pod osłoną nocy trafiamy do Szubina gdzie organizujemy pierwszą pauzę na posiłek. Zgodnie z prognozami warunki pogodowe okazały się nad wyraz sprzyjające - było praktycznie bezwietrznie (delikatnie wiało z zachodu), a temperatura oscylująca w granicach 12 stopni przynajmniej w moim przypadku pozwoliła kręcić na półkrótko ;). W towarzystwie raz po raz pojawiającego się księżyca, a następnie coraz jaśniejszego nieba dotarliśmy na rynek w Tucholi. Tu zorganizowaliśmy kolejną przerwę na jedzonko. Chwilę później, wraz ze wschodem słońca ruszyliśmy przez przepiękny Tucholski Park Krajobrazowy w stronę Czerska. Spragnieni kofeiny odwiedziliśmy stację benzynową, przy okazji uzupełniając po raz kolejny spalone kalorie. Opuszczając Czersk obraliśmy kierunek na Wdzydzki Park Krajobrazowy, by ostatecznie w Lubaniu wskoczyć na ruchliwą drogę wojewódzką nr 221 prowadzącą do Trójmiasta. Od tego momentu czekała nas jazda gęsiego wśród pędzących aut. Raz po raz mieliśmy okazję korzystać z ciągów pieszo-rowerowych, ale dopiero w Gdańsku mogliśmy odsapnąć od ruchu samochodów dzięki świetnie rozwiniętej infrastrukturze rowerowej. Na miejscu pokręciliśmy od razu na starówkę, by w ekspresowym tempie się z niej zawinąć - wiary od groma! Kolejny regeneracyjny posiłek zaliczyliśmy pod stadionem, skąd już rzut beretem nad morze. Pierwsza wizyta na plaży trwała tyle co nic, a to dlatego że priorytetem okazał się solidny obiad :). Dopiero solidnie najedzeni mogliśmy oddać się odpoczynkowi na rozgrzanym piasku. Po krótkiej, godzinnej drzemce ponownie wsiedliśmy na koń i pokręciliśmy na dworzec kolejowy. Na miejscu zjawiliśmy się niecałą godzinę przed odjazdem, spędzając tam łącznie półtorej godziny (pociąg miał 30 minut zatarcia startując z Gdyni). W Gnieźnie zawitaliśmy w sobotę o 21:30 po niewiele ponad 24 godzinnej przygodzie :).
Nad morze w jeden dzień 2016 | Ride | Strava
Komentarze
A Wy kiedy ponownie ruszacie?
Super że udało wam się trafić pogodowo.
Ten ślad na Stravie to odręcznie malowany czy tak dziwacznie Strava łapie punkty?