Travel on Gravel!

kubolsky
Poznań - Gniezno terenowo i z rogalem Kategoria poniedziałkowa stówa, 100 i więcej
Poniedziałek, 18 kwietnia 2016 Komentarze: 3
Dystans 101.90 km
Czas 05:09
Vśrednia 19.79 km/h
Uczestnicy
Vmax 40.30 km/h
Kalorie 4032 kcal
Temp. 15.0 °C
Więcej danych
Kolejny poniedziałek w kalendarzu, więc i czas na kolejną poniedziałkową stówę (tym bardziej że takowej tydzień temu zabrakło). Z braku pomysłu na trasę zrzuciłem obowiązek wymyślenia czegoś na Micora, który po krótkiej rozkminie zaproponował wypad na Dziewiczą Górę. Zabrałem się za planowanie podczas którego doznałem olśnienia - dlaczego znowu pętla? W ten oto sposób zrodziła się mocno terenowa i celowo zawinięta trasa z Poznania do Gniezna.
Na dworcu spotykamy się po 9:00, przy peronie 3 już czeka na nas Turbokibel Kolei Wielkopolskich. Wpakowaliśmy się do przedziału dla rowerzystów i ruszyliśmy składem na poznańskie Garbary. Na miejscu medujemy się kilkadziesiąt minut później i bez zbędnej zwłoki ruszamy w trasę. Pierwsze kilometry to objazd Cytadeli (w przypadku Micora jej rozdziewiczenie ;) ), a następnie przejazd ciągiem pieszo-rowerowy na Piątkowo. Od samego początku wiedzieliśmy że pogoda będzie naszym sprzymierzeńcem - piękne słońce, niebo w znakomitej większości błękitne, no i częsty wiatr w plecy - to się nie mogło nie udać. Z Piątkowa pozostawiając za sobą Kampus Morasko ruszamy do Suchego Lasu, a następnie rozpoczynamy pierwszy terenowy odcinek na szlaku - podjazd na Moraską Górę. Na szczycie urządzamy króciutką przerwę na odsapnięcie i podziwianie panoramy Poznania z os. Jana III Sobieskiego, Dwiema Wieżami po drodze do Mordoru i pieczarką na czele :). Ze wzniesienia zjeżdżamy skrajem Rezewatu Meteoryt Morasko i udajemy się w stronę poligonu Biedrusko. Dojazd o granic poligonu to ponowna terenowa jazda, ale najlepsze było dopiero przed nami. Okazało się że wcale nie będzie łatwo przebić się do Radojewa - ostatnie opady i ciężki wojskowy sprzęt dosłownie zmasakrowały leśne dukty. Do wyboru mieliśmy przełaj lub XC. Wybraliśmy drugą opcję tym samym pokonując przeszkody bez zejścia z rowerów, za to z bananami (nie, nie tymi Micor :P ) na twarzy. Z Radojewa ruszamy asfaltem w stronę Biedruska urządzając po drdze krótki postój na popas przy Łysym Młynie. W Biedrusku wjeżdżamy na teren parku w którym znajduje się pałac Albrechta Ottona von Treskow, oraz niewielka kolekcja maszyn wojskowych. Focimy i lecimy dalej. Wartę przekraczamy w Promnicach i przez Bolechowo-Osiedle, Bolechowo i Bolechówko, szlakiem objechanym wcześniej podczas wypadu do opuszczonego psychiatryka trafiamy do Owińsk. Wizytę w Owińskach sobie darujemy mknąc dalej przez Annowo do Puszczy Zielonka. Głównym celem była Dziewicza Góra na szczyt której docieramy najpierw kręcąc śródleśnymi ścieżkami, a następnie podjeżdżając wyboistym i bogatym w odsłonięte korzenie podjazdem od Dziewiczej Bazy. Na górze przyszła pora na konsumpcję Grodziskiego - piwo pszeniczne (zwłaszcza to jedyne w swoim rodzaju) genialnie gasi pragnienie. Micor korzystając z okazji pokonał Killera w obie strony i po niecałych 30 minutach u stóp wieży mogliśmy jechać dalej. Mijając Kicin znowu wskakujemy w teren i tak docieramy do Wierzenicy. Focimy drewninay kościółek i asfaltmi udajemy się w strone Kobylnicy. By nie było za łatwo gdzieś w połowie odcinka zjeżdżamy do lasu i wyboistym skrótem docieramy w okolice remizy OSP. Przekraczamy starą piątkę i kręcimy dalej do Katarzynek. Z Katarzynek zjeżdżamy do Uzarzewa, focimy kolejny kościół i ruszamy do góry brukowanym traktem. Kolejną atrakcją na trasie była Dolina Cybiny, którą - a jakże! - pokonujemy jak najbardziej terenowo. Wiązało się to ze zjazdem na jej dno krętym i grząskim singlem, a następnie podążaniem śliską, błotnistą ścieżką na skraj lasu. Na łąkach było już łatwiej - dukt zrobił się suchy, szerszy, a okalająca nas zieleń wprawiała w jeszcze lepszy nastrój. Osobiście apogeum szczęścia osiągnąłem w Gortatowie na punkcie widokowym - rozlewiska Cybiny zrobiły na mnie ogromne wrażenie! Dzikość przyrody, ilość ptactwa, a przede wszystkim widok zapierały dech. A to podobno "nudna Wielkopolska". Taaa, jasne... Z Gortatowa najpierw asfaltem a następnie polną drogą docieramy do Jankowa i dalej znów czarnym dywanem do Góry. Dojeżdżając do szosy Pobiedziska-Kostrzyn ponownie wbijamy się w polne trakty i przez Starą Górkę oraz PK Promno lądujemy w Nowej Górce - podjazd wąwozem bo wariant Wazy nadal zaorany :(. Dalej mijamy Zbierkowo i ostatecznie lądujemy w Gołuniu. Stąd już rutyna - dojeżdżamy do Wierzyc, a następnie serwisówką wzdłuż S5 przez Pierzyska i Woźniki docieramy do Gniezna. Wyprawę kończymy pysznym domowym obiadem na wagę w Bistro Medyk - wszedł idealnie :).
Nieskromnie muszę przyznać że trasa wyszła mi nad wyraz ciekawie. Podejrzewam że na moją ekscytację składają się również kilkudniowa przerwa od roweru, oraz ponowna ogromna frajda z jazdy w terenie. Nie mniej jednak uważam że trip należy zaliczyć do tych zdecydowanie ciekawszych. Polecam!





































Komentarze

maniek1981 21:19 piątek, 22 kwietnia 2016
Hmm... Cytadelę pamiętam z czasów młodzieńczych, gdzie razem ze znajomymi spożywaliśmy mocne trunki na łonie natury :-D Trzeba byłoby odwiedzić to miejsce ponownie :-D
kubolsky 12:38 czwartek, 21 kwietnia 2016
Godziny otwarcia
Czynne codziennie oprócz poniedziałków od 9.00 do 16.00, w niedziele i święta od 10.00. do 16.00
Ceny biletów
normalny 6 zł, ulgowy 3 zł; bilet ważny też w Muzeum Armii "Poznań";
w piątki wstęp wolny; z Poznańską Karta Turystyczną wstęp bezpłatny :)
sebekfireman 12:09 czwartek, 21 kwietnia 2016
Wstęp na Cytadeli na te pojazdy to jest ogólnodostępny czy jakieś bilety się kupuje?
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

TROCHĘ O MNIE

Ten blog rowerowy prowadzi kubolsky z miasta Poznań
  • Mam przejechane 80751.37 kilometrów
  • Jeżdżę ze średnią prędkością 21.93 km/h


80751.37

KILOMETRÓW NA BLOGU

21.93 km/h

ŚREDNIA PRĘDKOŚĆ

153d 11h 03m

CZAS W SIODLE