Spontaniczny wypad celem eksploracji pozostałości po bazie 30 dywizjonu rakietowego Obrony Powietrznej. Do Trzaskowa wyciągnął mnie Micor, który tego dnia postanowił zawitać w okolice Poznania. Na miejscu poza opuszczonym schronem i budynkiem gospodarczym nic się nie ostało, a przynajmniej my nic więcej nie wypatrzyliśmy. W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o dawny port rzeczny na Warcie w Czerwonaku. Ów port to w zasadzie już ruina, ale myślę, że choć raz warto go zobaczyć, póki jeszcze stoi na własnych nogach.
Rowerowy wypad (głównie) po lasach w towarzystwie Agnieszki, Pana Jurka i Micora. Słoneczna aura, spacerowe tempo, pozytywne nastawienie, dobre humory i aktywnie spędzony czas - jak dla mnie należycie spożytkowany czwartek.