Niedziela, 2 kwietnia 2017
Komentarze:
4
Takie spontaniczne wyjazdy pasują mi najbardziej. Mieliśmy się pokręcić po okolicy, a ostatecznie wylądowaliśmy w Inowrocławiu. Zdecydowaną większość trasy pokonaliśmy z wiatrem w plecy, notując tym samym całkiem przyzwoite prędkości przelotowe, co z kolei skutkowało niegasnącym bananem na mordzie (dowód na załączonym poniżej zdjęciu). Osobiście jednak selfików przy blisko 40 km/h nie polecam - ryzykowna zabawa ;)
Powrót kiblem, a jakże!
Powrót kiblem, a jakże!